Autor: Aleksandra Borowiec
Tytuł: Empatajzer
Data premiery: 22.02.2022
Wydawnictwo: Zysk
i S-ka
Liczba stron: 496
Gatunek: fantastyka
/ thriller futurystyczny
Aleksandra Borowiec na rynku książki pojawiła się niedawno,
bo wiosną 2020 roku ze swoim debiutem powieściowym pt. „Gwiazda Szeryfa”
(recenzja – klik!). Dla mnie to była tym bardziej zaskakująca lektura, iż
czytałam ją z polecenia wydawnictwa jako kryminał, a okazało się, że jest to
miks kilku gatunków – powieści historycznej, obyczajowej, kryminalnej i
fantastyki. Mimo to naprawdę mi się podobała. I już wtedy, przy okazji rozmowy,
jaką przeprowadzałam z autorką na temat jej debiutu (klik!), dowiedziałam się,
że kolejna książka będzie niezwiązana z tym cyklem, a jej fabuła będzie
osadzona w przyszłości. I w końcu po niecałych dwóch latach jest! Empatajzer!
Książka, którą wydawnictwo zaliczyło do gatunku fantastyki, a ja prywatnie
określiłam ją jako thriller futurystyczny, gdyż ze względu na fabułę osadzoną w
niedalekiej przyszłości i technologię, która ma znaczący wpływ na losy
bohaterów, przez całą lekturę miałam luźne skojarzenia z „Dopasowanymi” Johna
Marrsa, którzy to właśnie do tego gatunku zostali przypisani. Która
klasyfikacja jest poprawniejsza? O tym już musicie zadecydować sami 😊
Niedaleka przyszłość, miasto Pattium podzielone na cztery
dzielnice według zamożności: Mersja, Suffre, Kordé i Mizeria. Tylko ta pierwsza
ma nieograniczony dostęp do zasobów takich jak woda czy jedzenie, dwie środkowe
funkcjonują na skromnych przydziałach, a ostatnia to po prostu dzielnica
wszechobecnej biedy, otoczona wysokim murem. Tam ludzie umierają z braku wody,
jedzenia i dostępu do leków. W takim świecie żyją policjantka Sara Schwartz ze
swoją partnerkę Katią, lekarz Jorik Kettelman i artystka Bea, młody Jonas i
jego ciężarna żona Anika. Losy każdego z nich związane są w jakiś sposób z
firmą Empathy i jej naczelnym produktem – Empatajzerami, czyli bransoletkami,
na które osoby je noszące mogą nagrywać swoje emocje i dzielić się nimi ze
światem. I tak, dzięki temu wynalazkowi, do Sary trafia sprawa nielegalnego
użycia wody – ktoś nagrał swoje odczucia podczas długiego prysznicu i podzielił
się tym ze światem. W tym czasie doktor Kettelman pracuje w szpitalu Świętej
Brygidy w Mizerii i mocno obija się o problem buntowników, tak zwanych
Przebudzonych, których znakiem szczególnym jest wytatuowana łza. Jonas z kolei
dostaje pracę w Emapthy, a zatem zgłębia się w świat firmy, która rządzi
Pattium, a której właściciel zdaje się być bogiem… Jak potoczą się ich losy?
Czy doczekają zapowiadanego zburzenia muru oddzielającego Mizerię? I co się
wtedy stanie?
„Uderza go myśl, gwałtowana jak letnie ulewy: tej dzielnicy nie należy otwierać.Trzeba ją zatopić. Wypalić do gołej ziemi. Niech przyjdzie potop. Niech gruchnie piorun. Niech wreszcie coś się stanie. I niech w tym wszystkim (…) mój gniew nareszcie ma jakieś znaczenie.”
Książka składa się z trzech części odliczających tygodnie do
obalenia muru. Każda opatrzona jest cytatem i każda składa się z trzech
rozdziałów, które dzielone są na nienumerowane podrozdziały przedstawione z
punktu widzenia wymienionych postaci w narracji trzecioosobowej czasu
teraźniejszego. Styl powieści jest bardzo ciekawy i oryginalny, powiedziałabym,
że wręcz zahaczający o literaturę piękną. Tu opisy myśli, odczuć i otoczenia są
równie ważne co same zdarzenia, a sposób ich opisu jest niesamowicie malowniczy
i trafiający w sedno. Są ciekawe porównania, barwne opisy, naprawdę czyta się
tę książkę doskonale, wręcz się przez nią płynie.
„Empatajzer” niesie ze sobą tyle ciekawych zagadnień, że aż
ciężko wybrać, co omówić pierwsze. Zacznijmy więc całkiem od początku. Narrator
na wstępie rzuca nas w wir wydarzeń niczego nie tłumacząc, więc czytelnik już
tutaj doświadcza pierwszego wyzwania – musi sam poskładać w całość świat
ukazany w kawałkach. Właśnie to wzbudza ciekawość na początku lektury i
sprawia, że ciężko jest się od niej oderwać.
Mam wrażenie, że w książce tak naprawdę nic nie jest
powiedziane wprost, dlatego czytelnik siedzi wręcz do niej przykuty, czekając
aż coś się wyjaśni. I owszem, powoli sprawy zaczynają się krystalizować, jednak
do samego końca ciekawość czytelnika jest utrzymana. Ja przez całą lekturę
czułam te napięcie, ten niepokój związany z niewiadomą tego, co się dalej
stanie, co jest świetnym argumentem na moją kategoryzację powieści.
„Pattium jest jak serce (…). Cztery dzielnice wciśnięte w siebie jak cztery komory.”
Drugim wartym zagadnieniem dotyczącym „Empatajzera” jest
samo miejsce akcji. Pattium to ogromne miasto, które tak naprawdę nie wiadomo
na jakim punkcie na mapie się znajduje. Wiadomo jednak to, co jest związane też
z określeniem czasu – zasoby ziemskie się kończą. Wszystko to, co jest nam
potrzebne do przeżycia jest ograniczane – jedzenie, woda, prąd. Kawa to luksus
dostępny tylko w Mersji, alkohol taki jak wino czy piwo jest zakazany, jest
tylko koka, którą upijają się ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, lub ci,
który mają dostęp do nielegalnych źródeł. Cały świat, jaki w tej książce został
wykreowany, wręcz powala swoją dokładnością – jest tak niesamowicie
przemyślany! I przerażający, bo to co przedstawia, to wcale nie musi być czysta
fantastyka… Sami od dobrych kilku lat słyszymy, że zmiany klimatyczne
spowodowane ludzką działalnością w końcu zasoby ziemskie wyczerpią. Pattium
jest po prostu jedną z alternatywnych wersji, tego co może nas czekać.
Oczywiście nie można pominąć tak ważnego tematu, jak
tytułowe empatajzery. Jak już wspomniałam w opisie książki, są to bransoletki,
które nagrywają, udostępniają i odtwarzają emocje. To takie social media, tylko
na wyższym poziomie, bo tym uczuciowym, nie wizualnym. To narzędzia, które jak
nazwa wskazuje, mają zwiększać empatię, dzięki nim ludzie mogę poczuć dokładnie
to, co czują inni. Czy mając takie urządzenie ludzie będą w stanie lepiej się
rozumieć, a przez to lepiej dogadywać? Czy będą dla siebie lepsi? A może
zadziała to w całkiem nieoczekiwaną stronę? Tego nie mogę Wam zdradzić, choć
wnioski z lektury nasuwają się naprawdę ciekawe.
Mam też wrażenie, że książka naszpikowana jest odniesieniami
i symbolami. Już samo działanie firmy Empathy, która na czele ma wielkiego
wynalazcę, ojca, może boga? Który dał ludziom narzędzie pomagające im zrozumieć
się nawzajem. Którego pracownicy żyją jak w raju. Myślę, że już samo to można
odczytać na kilku poziomach, poczynając od wielkich firm rządzących światem, a
na Bogu kończąc.
„Empatajzer” to naprawdę fascynująca, bogata lektura, tak
aktualna, tak przerażająco prawdziwa na wielu poziomach. Autorka z niesamowitą
dokładnością zbudowała ten nie tak bardzo odległy świat, napakowując go masą
tematów, zagadnień, nawiązań, które musimy odkryć. Zrobiła to w sposób naprawdę
świetny, styl, w jakim książka jest napisana naprawdę jest bardzo trafny,
zgrabny i płynny. Bohaterowie, ich emocje oddane są w sposób ludzki, ich
problemy, cele, to wszystko, mimo że przyszłościowo odległe, jednak gdzieś tam
jest nam znane. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem tej książki, aż trudno mi
uwierzyć, że jest to dopiero druga powieść autorki. Już „Gwiazda Szeryfa” była
naprawdę dobra, ale „Empatajzer” przeskoczył ją o lata świetlne. Tym samym
Aleksandra Borowiec postawiła sobie poprzeczkę naprawdę wysoko. A ja mogę tylko
powiedzieć: więcej takich książek!
Moja ocena: 9/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą przedpremierowo i
objęcia ją swoim patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz