stycznia 06, 2022

"W drogę!" Beth O'Leary

 

Autor: Beth O’Leary
Tytuł: W drogę!
Tłumaczenie: Maria Olejniczak-Skarsgård
Data premiery: 29.09.2021
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Gatunek: komedia romantyczna
 
Beth O”Leary to brytyjska autorka komedii romantycznych, która od 2019 roku wydaje jedną książkę rocznie. Pierwsza, jej debiut nosił tytuł „Współlokatorzy” i został naprawdę ciepło przyjęty przez czytelników. Jej książki tłumaczone są na ponad trzydzieści języków, co zapewniło jej sukces zawodowy zmieniający życie. Teraz autorka zajmuje się tylko i wyłącznie pisaniem powieści, na ten rok zapowiedziany jest już jej kolejny tytuł. „W drogę!” to jej trzecia powieść, która różni się nieco od poprzednich. Może właśnie dlatego we wrześniu 2021 ukazała się u nas jako powieść niezależna, a dopiero 26 stycznia 2022 ukaże się w szacie graficznej zgodnej z serią Mała Czarna.
 
Fabuła „W drogę!” rozpoczyna się od stłuczki samochodowej, do której dochodzi nad ranem pewnego letniego dnia. Dylan i Marcus wjechali swoim samochodem w mini coopera, w którym jechały Addie i Deb oraz towarzyszący im Rodney. Całe to towarzystwo wybiera się w jednym kierunku – do Szkocji na ślub ich wspólnej znajomej. Dlatego też, kiedy auto Marcusa zostaje odholowane, wszyscy razem pakują się do mini coopera, choć Addie naprawdę jest to nie w smak. Okazuje się, że ją i Dylana łączy skomplikowana przeszłość, przez jakiś czas byli ze sobą w związku, jednak nie skończyło się to happy endem. Teraz mają przed sobą kilka dobrych godzin wspólnej jazdy. Czy uda im się znieść tyle czasu w swoim towarzystwie? A może w końcu dzięki tej podróży zapanuje między nimi zgoda, do której nie umieli dojść przez ostatni rok? Przy denerwującym i zaborczym Marcusie oraz bezpośredniej Deb może to jednak nie być takie proste…
 
Książka podzielona jest na części ‘teraz’ i wtedy’. Ta pierwsza odnosi się do podróży mini copperem, ta druga opowiada historię znajomości Addie i Dylana. Całość składa się z nienumerowanych krótkich rozdziałów napisanych naprzemiennie z perspektywy Dylana i Addie w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego. Styl powieści jest lekki i prosty, w przeważającej części składa się z dialogów, ale też nie szczędzi opisów odczuć głównych bohaterów. Jak na komedię to niewiele jest tutaj typowo pozytywnego humoru, raczej wszystko podszyte jest jakimiś słodko-gorzkimi uczuciami. Książka też różni się od poprzednich dwóch O’Leary tym, że autorka skupia się tutaj mocniej niż wcześniej na strefie fizycznej dwójki głównych bohaterów, ich fizycznej fascynacji i pierwszych wspólnych miłosnych doznaniach. Jako że ja nie przepadam za takimi romansowymi wątkami, więc i tu miałam trochę obiekcji, choć muszę przyznać, że finalnie koniec sprawił, że nie oceniłam książki tak surowo, jak z początku zakładałam.
 
Jak wspomniałam, książka opowiada historię znajomości Addie i Dylana. To dwójka młodych bohaterów, którzy ledwo co przekroczyli dwudziestkę, obydwoje poszukujących swojego miejsca na świecie, celu w życiu. Autorka dobrze odmalowała charaktery bohaterów, którzy mocno się od siebie różnią. Dylan jest poetą, który przez dorastanie w zamożnej rodzinie jest lekko oderwany od rzeczywistości. Choć to nic w porównaniu z jego przyjacielem Marcusem. Addie na tle tych dwóch jest naprawdę poukładana, choć początkowo fabuła sugeruje, że i ona ma swoje za uszami. I właśnie ta zagadka z przyszłości jest tym, co trzyma czytelnika przy lekturze. Co się takiego stało pomiędzy Dylanem a Addie, że teraz praktycznie nie są w stanie na siebie spojrzeć? I co zrobił Marcus, że Dylan zerwał ich przyjaźń? Czytelnik musi być cierpliwy, autorka spokojnie, po kolei snuje swoją opowieść, by dopiero pod koniec zdradzić, co za tym wszystkim się kryje. I to zmienia postać rzeczy i odbiór lektury, wierzcie mi!
„(…) liczy się to, co faktycznie się wydarzyło. W każdym z nas tkwi potencjał do złego. Gdyby mierzono nas tą miarą, wszystko wypadlibyśmy słabo. Ważne jest, jak się postępuje.”
Jak zawsze u Beth O’Leary pod płaszczykiem lekkiej miłosnej historii kryje się wiele trudnych tematów. Na przykładzie Marcusa i Dylana obserwujemy jak mocno wychowywanie w rodzinie, w której dominuje tyran, jest krzywdzące dla dzieci, jakim bagażem obarcza je na całe życie i jak trudno później jest się spod tego wpływu uwolnić. Ich relacja też nie jest wolna od problemów, wręcz można powiedzieć, że ich przyjaźń jest toksyczna. Nad tym wszystkim góruje jednak jeszcze jeden trudny temat, ale ten musicie odkryć sami 😊
Żeby nie kończyć jednak trudnymi tematami, wspomnę też o pozytywnym obrazie mocnej i niezależnej kobiety przedstawionej w książce. Jest nią Deb, siostra Addie, która zdecydowała się na samotne rodzicielstwo. Deb nie przejmuje się co ktoś o niej myśli, robi to, na co ma ochotę, a jednak w kluczowych momentach pamięta o innych – to ona jest podporą Addie w trudnych momentach. To postać jednoznacznie pozytywna, choć mocno oryginalna.
 
Podsumowując, książka „W drogę!” nie jest słodką opowiastką o miłości, a raczej skomplikowanym obrazem tego pierwszego, poważnego, dorosłego związku i wszystkich pogmatwanych emocji, jakie ze sobą niesie. To książka inna od poprzednich dwóch tej autorki, bardziej dosadna, bardzo słodko-gorzka. W mojej ocenie mimo wszystko wypada trochę słabiej, jednak finał sprawił, że udało mi się spojrzeć na nią inaczej niż podczas lektury zakładałam. Finalnie przyznaję, że była to mimo wszystko dobra lektura, może nie była specjalnie wesoła czy słodko-romantyczna, ale jednak wnosząca pozytywne przesłanie, że rozmową można rozwiązać wiele problemów.
 
Moja ocena: 7/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz