Autor: Tomasz Duszyński
Tytuł: Glatz.
Zamieć
Cykl: Glatz, tom 3
Data premiery: 19.05.2021
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 456
Gatunek: kryminał
retro
Tomasz Duszyński na rynku książki pojawiał się po raz
pierwszy w roku 2007 ze zbiorem opowiadań fantasy pt. „Produkt uboczny”. Do
roku 2019 trzymał się raczej tego gatunku, pisał też książki dla dzieci oraz
razem z Moniką Łukasik-Duszyńską książki o regionie. Moją pierwszą stycznością
z jego piórem był pierwszy tom serii kryminałów retro pt. „Glatz” (recenzja –klik!) wydany w roku 2019, który przywrócił moją wiarę w ten podgatunek
literacki. Od tego momentu wyczekuję każdej kolejnej kryminalnej historii
autora. I nie jestem w tym oczekiwaniu osamotniona – autor dwa razy zdobył duże
kryminalne nagrody przyznawane przez publiczność, a każdy tom „Glatz” oraz
„Toksyczni” były nominowane do jeszcze większej liczby nagród.
Fabuła powieści „Glatz. Zamieć” toczy się pod koniec lutego
roku 1923 w hrabstwie kłodzkim w pobliżu góry Śnieżnik. Jeden z przyjaciół
tamtejszego schroniska zostaje poproszony przez właścicielkę, by poszedł
poszukać turystów, którzy wyszli o świcie, a o których, przez fatalne warunki
pogodowe, się martwi. Mężczyzna wspina się więc na szczyt, gdzie na wieży
widokowej znajduje jednego z turystów – wisi głową w dół, martwy i pozbawiony
skóry twarzy… Na miejsce wezwany zostaje nadwachmistrz Koschella, który razem z
policjantami Schulzem i Czoskiem oraz profesorem specjalizującym się w tego
typu okaleczeniach ma zająć się tą sprawą. Po drodze na miejsce okazuje się
jednak, że profesor wysłał w zastępstwie swoją asystentkę, Gretę Fischer. Czy
kobieta będzie w stanie pomóc im dojść do sedna sprawy? Czy te morderstwo to
jednorazowa zbrodnia czy może dużo większy plan? I kto za tym wszystkich stoi?
Czy faktycznie w historię wplątany jest Duch Gór, postać z legendy, zwana przez
okolicznych Rübezahlem?
Książka składa się z nienumerowanych kilku lub
kilkunastostronicowych rozdziałów, które na samym początku określone są miejscem
wydarzeń oraz datą. Na pierwszym stronach książki zamieszczona jest stara mapa
miasta Glatz oraz spis ulic i placów z nazwami współczesnymi i historycznymi.
Dla osób orientujących się w rejonach Kłodzka na pewno jest to nie nada gratka.
Od razu wspomnę też o przyjemnym wydaniu książki, jak zawsze, gdy omawiam
lektury Wydawnictwa SQN. Takie małe detale, jak wyróżniona czcionka na początku
rozdziału, czy choćby wyróżniające się numery stron przekonują, że książka
wydana jest z uwagą i starannością, a dobre rozmieszczenie tekstu, odstępu
między kolejnymi linijkami gwarantuje przyjemną lekturę.
Wróćmy jednak do samej powieści. Narracja książki prowadzona
jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, narrator jest wszechwiedzący i
obserwuje kilkoro bohaterów, m.in. Koschelę, Kleina, jak i samego mordercę.
Styl powieści jest lekko stylizowany na dawny, to taki kryminał w dobrym starym
stylu z krwi i kości, można go określić jako ‘męski’, język jest prosty,
solidny i nie stroni w odpowiednich momentach od ostrzejszego słownictwa.
Wszystko to do siebie pasuje, przez co książkę czyta się naprawdę dobrze i
płynnie.
Kryminały retro tego autora zawsze podziwiam za świetny
klimat dawnego miasta, jaki udaje mu się oddać. Już nieraz pisałam, że kojarzy
mi się trochę z „Lalką” Prusa – tak, to inny rodzaj literatury, inny temat i
nawet inne czasy, jednak wyprawy do centrum miasta przez bohaterów są tak
urokliwe, jak wizyty w sklepach właśnie we wspomnianej powieści. Tu wszystko
przedstawione jest tak dobrze, z takim wyczuciem, tak obrazowo, że czytelnik
czuje jakby był dokładnie w tych samych miejscach, co bohaterowie. To naprawdę
godna podziwu umiejętność.
W tym tomie duża część akcji toczy się w górach, zimą, i ten
klimat też jest oddany niesamowicie – to dobra lektura na gorące lato, gdy
jedyne o czym się marzy, to choć trochę ochłody. Razem z bohaterami
przedzieramy się tu przez zaspy, czujemy to wszechogarniające zimno i
skrzypiący pod butami śnieg.
Wspomniałam, że książka to taki męski kryminał – również w
tym sensie, że przeważająca większość bohaterów to po prostu mężczyźni.
Wyjątkiem jest to Greta Fischer, która jak na tamte lata, jest nad wyraz
wykształcona, a którą większość mężczyzn, właśnie ze względu na płeć,
lekceważy. Koschella na szczęście jest to dosyć postępowym śledczym, jednak
nawet i on na samym początku jest mocno zszokowany współpracą, jednak po
pierwszym oszołomieniu szybko ją docenia i liczy się z jej zdaniem. Przez
postać kobiecą również pojawia się to znowu mały wątek romansowy – mam
wrażenie, że u tego autora, zawsze, gdy pojawia się kobieta, musi też być i
romans. To akurat mnie trochę drażni, preferuję kryminały bez takich wątków,
ale tu jest on na tyle mały, że jestem w stanie przymknąć na niego oko.
W każdym kolejnym tomie zawsze też poznajemy któregoś z
bohaterów lepiej. Tym razem dużo miejsca w powieści zajmuje policjant Czosek,
młody śledczy, który jeszcze wiele musi się nauczyć. Oczywiście pojawia się też
Klein, dawny wojskowy, mężczyzna z bliznami i tym razem wydarzenia powiązane są
z jego przeszłością, ba, nawet i jego poczucie dobra i zła zostaje to
zakwestionowane.
Podobało mi się też przedstawienie nadwachmistrza Koschelli,
któremu przyglądamy się nie tylko w sytuacjach zawodowych, ale i prywatnych, w
domu, gdzie właśnie szykują się kolejne zmiany i potencjalne problemy.
Kiedy wspominałam o tej książce na profilu instagramowym,
ktoś napisał w komentarzu, że przy każdym tomie tej serii autor czymś nas mocno
zaskakuje. I to prawda, i tym razem nie obyło się bez dużego zwrotu akcji,
który finalnie wpłynie na dalsze losy dobrze już nam znanych policjantów.
Omówmy jeszcze na koniec krótko intrygę kryminalną. Tym
razem morderstwo jest naprawdę brutalne, a stan zwłok opisany dosyć
skrupulatnie. Motywy zbrodni bardzo długo stanowią niewiadomą, są mroczne i
pokręcone. To faktycznie nasuwa skojarzenia z jakimś złym duchem. Pod względem
morderstw ten tom trochę przypomina to, co dostaliśmy w tomie pierwszym w
kwestii brutalności i natężenia i rodzaju zła.
Jak widać, o „Glatz” można pisać wiele, tą recenzją
zdecydowanie tematów nie wyczerpałam. Nie będę jednak już przedłużać,
podsumowując powiem tylko, że trzeci tom „Glatz”, który nosi tytuł „Zamieć”
jest naprawdę solidnym, rzetelnym kryminałem retro. Jest klimat, jest pokręcony
morderca, są brutalne zbrodnie z mocnym motywem i nasi ulubieni śledczy, którym
cały czas kibicujemy. W książce dużo się dzieje, nie można więc i narzekać na
powolną akcję. Ja tylko lekko utyskuję na romans, jednak równocześnie cieszę
się, że pojawiła się tu postać kobieca, która w niektórych tematach przejawia
dużo większą wiedzę niż mężczyźni. Finalnie, jak zawsze, jestem pod wrażeniem i
czekam na dalsze losy Koschelli i jego współpracowników.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
SQN!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz