Autor: Iva Procházková
Tytuł: Mężczyzna
na dnie
Cykl: podinspektor
Marián Holina,
tom 1
Seria: Czeskie
Krymi
Tłumaczenie: Julia
Różewicz
Data premiery: 24.05.2016
Wydawnictwo: Afera
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo Afera specjalizuje się w literaturze czeskiej,
ma na celu przybliżenie polskiemu czytelnikowi, to co zza południowej granicy
najlepsze. I tak znajdziemy tu wiele gatunków: prozę współczesną, powieści
obyczajowe i historyczne, reportaże, książki dla dzieci i oczywiście kryminały.
Te ostatnie wydawane są pod szyldem serii Czeskie Krymi, a tytułem ją
otwierającym był właśnie „Mężczyzna na dnie” Ivy Procházkowej. Jest to tom pierwszy cyklu
kryminalnego o praskim podinspektorze Mariánie Holinie. Tom drugi nosi tytuł „Roznegliżowane”
i wydany został rok później, tom trzeci pt. „Zagraj mi na drogę” będzie miał
polską premierę już we wrześniu.
Fabuła „Mężczyzny na dnie” zaczyna się pewnego gorącego
czerwcowego dnia. W Pradze od dawna nie padało, temperatury mocno przekraczają
średnią normę tego miesiąca, a deszcz zapowiadany jest dopiero za kilka dni. W
tym czasie Marián Holina zostaje ściągnięty z urlopu, gdyż w okolicznej miejscowości
doszło do podejrzanej śmierci, którą musi zająć się ktoś z policji praskiej,
gdyż ofiara to policjant z tamtych rejonów. Wygląda na to, że mężczyzna zjechał
do jeziora w kamieniołomie, jednak czy na pewno był to wypadek? Detektywi
szybko znajdują kilka dowodów, które tej tezie przeczą, pora więc poszukać
kogoś, komu policjant zaszedł za skórę. Kto i dlaczego odważył się na tak
drastyczny krok?
„Nie można dać się szantażować przeszłości. Wspomnienia prawie zawsze są troską. Retuszują rzeczywistość, zalewają duszę sentymentami. Osłabiają wolę.”
Książka składa się z prologu, którego akcja toczy się dziesięć lat
przed aktualnymi wydarzeniami, oraz z sześciu rozdziałów podzielonych na dni
śledztwa, a tym samym odliczającym dni do zapowiadanego deszczu. Rozdziały
przedstawione są z punktu widzenia kilku osób, nie są więc pisane jednym
ciągiem, co zdecydowanie ułatwia czytanie i dodaje dynamizmu lekturze. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Holiny
oraz kilku innych postaci, zwyczajnych ludzi, którzy w jakiś sposób zamieszani
są w śledztwo. Od czasu do czasu pojawiają się też fragmenty pamiętnika
pisanego przez zabójcę. Styl powieści jest niesamowicie przyjemny, książkę
czyta się bardzo lekko, a dobrze napisane dialogi, w których od czasu do czasu
pojawia się lekko uszczypliwy humor, tylko tę przyjemność lektury pogłębiają.
„Lekarz skończył coś notować, wstał od biurka, podszedł do nich.- Mogiła – przedstawił się, a Marián pomyślał, że to nie najszczęśliwsze nazwisko dla osoby pracującej w służbie zdrowia.”
„Mężczyzna na dnie” to kryminał pisany w duchu klasycznych
powieści kryminalnych, gdzie nie liczy się pędząca na łeb na szyję akcja, a
dobrze, rzetelnie poprowadzone śledztwo i motywy zbrodni, a co z tym idzie - psychologia
postaci. I tak fabuła kręci się wokół kilkorga bohaterów, którzy mieli
styczność lub jakiś zatarg z ofiarą. Mamy tu architekta, który trzynaście lat
temu ożenił się z Brazylijką, a trzy lata później razem przeżyli ogromną
tragedię. Jest matka i ciotka ofiary, a także okoliczny rolnik z narzeczoną,
których biznes po części opiera się na nielegalnych produktach. Czytelnik
zagląda w życie każdej z tych rodzin, obserwuje ich troski i problemy. Dzięki
tej obserwacji, a także rozmowom, jakie prowadzi z nimi Holina, powoli
odkrywamy ich wspólny mianownik z ofiarą, powiązania, które mogły doprowadzić
lub przyczynić się do zbrodni. Poprzez te postacie autorka porusza też szereg
problemów bliskich zwyczajnemu człowiekowi, takich jak relacje rodzinne,
dzieciństwo w niepełnej rodzinie, węzy krwi czy wykorzystywanie pozycji
zawodowej do celów niekoniecznie chwalebnych. Dużo miejsca poświęcone też jest
na poczucie winy, sprawiedliwość, nienawiść i karę. Wszystkie te tematy
przedstawione są z punktu widzenia zwyczajnego człowieka, przez co każda z tych
historii wydaje się być nam bliska. To kryminał osadzony na problemach, z
których spotykamy się w normalnym społeczeństwie, coś, co jest na wyciągnięcie
ręki. Dlatego też fabuła ostatecznie tym mocniej jest wstrząsająca, tym większy
budzi smutek.
„Osobiście przeszkadzało mu, że w śledztwach pozostawia się zbyt mało miejsca na psychologię. W ciągu dwunastu lat spędzonych w policji niejednokrotnie przekonał się, że cechy charakteru często warunkują nie tylko motyw, lecz też sposób dokonania przestępstwa. Niekiedy co do najmniejszych szczegółów.”
Postacie policjantów to drugie zagadnienie, które warto poruszyć,
gdyż to właśnie oni będą się pojawiać przez całą serię. A każda z tych kreacji
od początku jest dopracowana i ma jakąś cechę chwytającą za serce. Podinspektor
Holina to mężczyzna przed pięćdziesiątką, Słowak, który do kilkunastu lat
mieszka w Czechach. Mówi po czesku, węgiersku (jego dziadek był Węgrem) i
słowacku, te ostatnie najczęściej w momentach, gdy prosi istotę wyższą o pomoc
lub cytuje powiedzonka swojej ciotki Józefiny. Do pracy jeździ rowerem, uwielbia
czeskie rogaliki i dobre wino. W tym tomie przydzielony zostaje mu nowy
partner, młody aspirant Daviš, którego Holina ma uczyć, a przy którym czuje
jest postacią dosyć sceptyczną. Mężczyźni często się zakładają o wyniki, jednak
ogólnie szybko zaczynają tworzyć zgrany zespół, ich sposoby myślenia płyną
podobnym torem.
Postacią wartą wspomnienia na pewno jest też superaktywna kapitan
Šotolová, która w pewnym momencie zostaje przyłączona do śledztwa, a która
wpędza Holinę w poczucie, że jest dosyć ślamazarny – kobieta ma tyle energii,
że zadania wykonuje z prędkością błyskawicy! Do tego jest mistrzem przesłuchań,
choć raczej tego w tym tomie nie udowadnia – to Holina zdobywa od świadków
kluczowe informacje.
„Marián popatrzył na nią zmieszany. Kiedy w Baden dyskutował z Györffym o możliwości wykorzystania astrologii do sporządzania profilu psychologicznego zabójcy, miał wiele wątpliwości. Teraz patrzył na horoskop ofiary i miał wrażenie, że mówi on jednocześnie o motywach zabójstwa. Był zdumiony, jak wiele Sabina wyczytała z gwiezdnych konstelacji, jak dokładnie określiła cechy człowieka, którego nigdy nie widziała na oczy i jak wiele jej słów zgadzało się ze słowami jego byłej żony. Kilka znaczków i plątanina kresek na kartce wskazywały drogę do ludzkiego charakteru niczym rzetelna mapa.”
By nie przeciągać, na koniec wspomnę już tylko o jednym naprawdę
ciekawym zagadnieniu, które nawet pojawia się na okładce książki. Holina na
samym początku historii, dzięki Sabinie, kobiecie kilkanaście lat młodszej,
której sypie się małżeństwa, a z którą policjant jakiś czas temu rozpoczął
romans, jest na szkoleniu z astrologii. Sabina jest psychologiem i interesuje
się tym zagadnieniem, przez co i podinspektor wpada na pomysł, że można to
wykorzystać w śledztwie. I tak zaczyna się interesować astrologią, horoskopami
i znakami zodiaku, co przedstawione jest w książce naprawdę ciekawie i co
ważniejsze, zrozumiale. Bohater przedstawia nam, a tym samym sam się dowiaduje,
jak dużo informacji można wyczytać z położenia planet. To temat niespotykany w
kryminałach, który tu nadaje książce, a i całej serii, dużo oryginalności. A we
mnie wzbudził zainteresowanie tym zagadnieniem, muszę trochę bardziej zgłębić
ten temat 😊
„Jeśli chcesz zacząć stosować astropsychologię w śledztwie, musisz zrozumieć, że podstawą nie jest samo wydarzenie, czyli zbrodnia, ale problem psychologiczny, który je poprzedza i który można zobrazować za pomocą astrologii. To z nim wiążą się konkretne przejścia osobiste. Zbrodnia jest reakcją na ten problem.”
Podsumowując, „Mężczyzna na dnie” mocno mnie zaskoczył.
Pozytywnie, bo nie spodziewałam się, że będzie to aż tak dobry kryminał, w
dokładnie takim stylu, jaki lubię najbardziej. To książka skupiająca się na
psychologii postaci, na motywach i szukaniem odpowiedzi ‘dlaczego?’, pisana
naprawdę przyjemnym stylem. To kryminał bliski zwyczajnego człowieka,
poruszający bardzo ludzkie problemy, które pojawiają się na pewno w każdej
społeczności. To książka o granicach człowieka, o odporności na ból i poczucie
winy. Przez tą bliskość problemów i trudnych emocji finał nie tylko jest
zaskakujący, ale i wstrząsająco smutny, mocno ściska za gardło. Cieszę się, że
pod ręką od razu mam tom drugi serii, bo czuję, że na pewno wpiszę ją na listę
swoich ulubionych!
„Nowoczesne metody śledcze. Wszystko umożliwiają, pomyślał Marián. (…) Wciąż jednak nie potrafią odpowiedzieć za nas na najważniejsze pytanie: dlaczego? Dlaczego sprawca zrobił właśnie to? Dlaczego co innego pominął? Dopóki będzie się mordować z ludzkich pobudek, motyw zbrodni może odkryć tylko człowiek. Jedynie człowiek może wejść w skórę drugiego człowieka.”
Moja ocena: 8,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Afera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz