sierpnia 18, 2021

"Dziewczyny są tu takie miłe" L.E. Flynn

 

Autor: L. E. Flynn
Tytuł: Dziewczyny są tu takie miłe
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Data premiery: 29.07.2021
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller psychologiczny
 
„Dziewczyny są tu takie miłe” to pierwsza książka L.E. Flynn (a dokładniej Laurie Elizabeth Flynn) przeznaczona dla dorosłego czytelnika. Wcześniej autorka napisała trzy powieści YA, a przed karierą pisarską zajmowała się modelingiem. Żyje w Kanadzie, prowadzi spokojne życie w otoczeniu rodziny i przyrody. Na podstawie jej najnowszej książki ma powstać serial telewizyjny.
 
Fabuła powieści rozpoczyna się, gdy główna bohaterka – trzydziestodwuletnia Ambrosia dostaje mail z zaproszeniem na obchody dziesiątej rocznicy ukończenia studiów. Amb jednak tego okresu w swoim życiu nie wspomina najlepiej, więc nie decyduje się na uczestnictwo w tym wydarzeniu. Szybko jednak przychodzi jej zmienić zdanie, gdy pocztą zostaje jej doręczony anonimowy liścik, w którym ktoś pisze, że muszą porozmawiać o ‘tamtej nocy’… Jej mąż szybko dowiaduje się o zaproszeniu, a jako że nie zna przeszłości swojej żony, ochoczo namawia ją na uczestnictwo z zjeździe. Czy jednak Amb powinna tak jechać? Co jeśli jej mąż dowie się, o co wtedy była oskarżana? I kto wysyła jej anonimy? Czy kobieta powinna się bać?
 
Książka składa się z prologu i 42 rozdziałów podzielonych na ‘teraz’ i ‘wtedy’. ‘Wtedy’ to wydarzenia sprzed czternastu lat, z pierwszego roku studiów, w czasie którego doszło tam do tragedii. Rozdziały zatytułowane ‘teraz’ za każdym razem otwiera mail od Komitetu Absolwentów Uczelni do głównej bohaterki. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie przez Amb, rozdziały ‘teraz’ pisane są w czasie teraźniejszym, ‘wtedy’ w czasie przeszłym. Styl jest prosty, słownictwo niespecjalnie rozbudowane i wyszukane, mnie trochę drażniły dosyć obcesowe określenia i odnośniki do seksu, poza tym jednak książkę czyta się płynnie, bez problemów.
 
Poprzez osadzenie części akcji czternaście lat wstecz, w akademiku, w czasie pierwszego roku studiów, książka może wydawać się trochę nastolatkowa, jednak problemy, które porusza są całkiem poważne. To historia o dziewczynach, które nagle wyrwały się spod opieki rodziców i mogą żyć i robić co chcą. Główna bohaterka, mimo iż jako współlokatorkę w pokoju dostaje dziewczynę naprawdę dobrą i miłą, jednak szybko kieruje się w stronę odwrotną – poznaje Sally, dziewczynę, która łamie wszystkie zasady, który nikogo (nawet siebie) nie szanuje, a jednak wszyscy skaczą dookoła niej. Amb oczarowana jej mocą robi wszystko, by się z nią zaprzyjaźnić. I tak wkręca się w złe towarzystwo, pełne alkoholu, narkotyków i przygodnego seksu. Razem z Sally staje się tą ‘wredną dziewczyną’, która nie zważając na uczucia innych, pogrywa sobie z wszystkimi. Dla nich to tylko zabawa, czy jednak dziewczyny, które są przez nie dręczone też tak to odbierają? Przez te rozdziały autorka pokazuje mroczną stronę życia w akademiku, gdzie nie żyje się tak łatwo i beztrosko jak mogłoby się wydawać.
 
Ogólnie wydaje się, że narratorka nie lubi płci pięknej. Ma podejście bardzo przedmiotowe, uważa, że kobiety potrzebują mężczyzn, by być w pełni sobą, by do czegoś w życiu dojść. Poza tym to właśnie kobiety uważa za groźniejszą płeć, pełną skrajnych emocji, zdolną do zachowań tak wyrachowanych i nieczystych posunięć, że jest to dosyć przerażające. Takie podejście jednak przestaje dziwić z każdym kolejnym rozdziałem dotyczącym dawnych zdarzeń – kiedy poznajemy do czego narratorka jest czy była zdolna, całość zaczyna do siebie pasować.
„Kiedy mam kiepski poranek, lubię popatrzeć na moje internetowe życie i przypomnieć sobie, że potrafię na tyle dobrze udawać, by wszystkich nabrać.”
Bo Amb nie jest postacią dobrą. Mimo że od tamtych tragicznych zdarzeń minęło już czternaście lat, to jej życie specjalnie się nie zmieniło. Może już tak nie zabiega o to, by się wyróżniać, jednak dalej nie jest postacią pozytywną – oszukuje męża, udaje cały czas kogoś innego niż jest w rzeczywistości. Nie wydaje się, by czuła się winna, choć może gdzieś w podświadomości jednak tak jest – w końcu nigdy nie postarała się, by po tamtej nocy zawalczyć o swoje marzenia. Nie zamierza jednak pokutować, nie wygląda na to, że chce być lepszym człowiekiem. W sumie nawet nie wiadomo czego chce, wie tylko, że nie tego, co ma. To postać trudna do polubienia, do zrozumienia, jednak każdy w swoim życiu na pewno spotkał podobnie wredną osobę, więc jej istnienie niespecjalnie dziwi.
 
Intryga kryminalna opiera się w większości na tajemnicy z przeszłości i osobie, która stoi za anonimami. Jest dobrze poprowadzona, może nie trzyma w super wielkim napięciu, ale ciekawi, a finał zaskakuje. Największe napięcie buduje niepewność bohaterki co do tego, komu z dawnych znajomych może ufać i czy to przypadkiem nie Sally znowu gra w jakiś niezrozumiałą, poplątaną grę.
 
Ogólnie, „Dziewczyny są tu takie miłe” to niezły thrillerek o wrednych dziewczynach. Na pewno dobrze obrazuje ich wpływ na te spokojniejsze osoby, które przypadkiem im zaufały i uwierzyły, że te dziewczyny wcale nie są takie złe. To historia o demonach przeszłości, które w końcu po latach dochodzą do głosu i o zemście, której w końcu dokonują. To opowieść dziewczyn, które z własnych wyborów zeszły na złą drogę, z której nie da się powrócić, a także o toksycznej relacji, od której to wszystko się zaczyna. To też dosyć przerażający obraz ludzi wchodzących w dorosłość, którzy nagle zerwani z opieki rodzicielskiej, odkrywają coraz mroczniejsze ‘ja’. Ostatecznie jest to też historia o sprawiedliwości i karze. Może nie uznam jej za powieść wybitną, ale czyta się ją całkiem dobrze, to taki lekki, trochę nastolatkowy thrillerek do poczytania w wolnej chwili.
 
Moja ocena: 6,5/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka!

 Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz