Autor: Agnieszka Zakrzewska
Tytuł: Dopóki grób
nas nie połączy
Data premiery: 16.06.2021
Wydawnictwo: Skarpa
Warszawska
Liczba stron: 304
Gatunek: komedia
kryminalna
Agnieszka Zakrzewska na polskim rynku książki istnieje od
roku 2018. Debiutowała powieścią obyczajową pt. „Do jutra w Amsterdamie”, która
równocześnie była pierwszą częścią amsterdamskiej trylogii bardzo ciepło
przyjętej przez czytelniczki. Do tej pory na swoim koncie, prócz wspomnianej
trylogii, ma trzy inne powieści, kilka opowiadań, a na sierpień zapowiedziana
jest już jej kolejna książka. Autorka raczej trzyma się gatunku literatury
obyczajowej, więc komedia kryminalna pt. „Dopóki grób nas nie połączy” mocno
się na tym tle wyróżnia.
Fabuła książki kręci się wokół poważanego w małym
holenderskim miasteczku rodu Jensenów. Starszy pan, prawnik, który od lat
mieszka w pięknej starej kamienicy, właśnie zamierza ją sprzedać. Jego dwóch
synów – Bertus oraz Anton, każdy ze swoich powodów cieszy się na tę transakcję
licząc na przypływ gotówki. Gerrit jednak w ostatnim momencie zmienia zdanie –
zamiast sprzedawać kamienicę będzie się żenił! Bertus i Anton nie są
zadowoleni, zamierzają ojca jak najszybciej przekonać do powrotu do pierwotnej
decyzji, jednak nie uda im się to, dlatego iż… ktoś morduje ich ojca! Na
miejscu szybko robi się zbiegowisko, dołączają tam też okoliczne trzy zawzięte
staruszki, które postanawiają, że rozwiążą zagadkę tego morderstwa. Szybko
wychodzi na jaw, że starszy pan miał wiele tajemnic, a i wiele osób, które wolą
go widzieć martwego… Kto z nich zabił? Kto po Gerritcie dziedziczy? I kim była
jego tajemnicza narzeczona?
Książka składa się z krótkich fragmentów oznaczonych czasem
(takimi wyrażeniami jak: „w tym samym czasie”, „kilka godzin później” itp.) i
miejscem. Akcja powieści rozpoczyna się w momencie znalezienia nieboszczyka,
później przenosi się kilka dni wcześniej i do tego momentu wydarzenia toczą się
już chronologicznie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego z punktu widzenia wielu postaci – obserwuje i synów i samego
późniejszego nieboszczyka, i wnuka i jego gosposię i siostrę, i wspomniane trzy
staruszki i agentów nieruchomości, którzy mieli zająć się sprzedażą kamienicy
itp., itd. Jak na taką ilość postaci, to trzeba przyznać, że zadziwiająco łatwo
połapać się kto jest kim, mnie postacie pomieszały się z początku tylko dwa lub
trzy razy. Akcja powieści prowadzona jest dynamicznie, w tekście znajdziemy
dużo dialogów, co te wrażenie pogłębia. Styl jest poprawny, choć nie całkiem w
moim guście, a że właśnie w dużej części to sposób napisania powieści miał
wzbudzać w czytelniku wybuchy śmiechu, to i tego tu nie doświadczyłam. Autorka
stosuje bardzo często różne dziwne porównania, które wyglądają jak lekko
nieudolna próba naśladowania Chmielewskiej. Dodatkowo nie całkiem rozumiem dużą
liczbę wtrąceń słów po holendersku – zakładając, że bohaterowie, który
mieszkają w Holandii, noszą typowe dla tych rejonów imiona, to i chyba w
całości wypowiadają się w tym języku? Skąd więc w tłumaczeniu (fikcyjnym
oczywiście) część jest po polsku, a część po holendersku? Możliwe, że miało to
dodać kolorytu podamsterdalskiej miejscowości, jednak dla mnie ze wzglądu na
dużą (niepotrzebną) ilość przypisów wprowadziło tylko niepotrzebne zamieszanie
i wybijało z rytmu lektury. Trzecią moją uwagą do stylu jest nie za bardzo
wyszukane słownictwo. Jasne, komedie kryminalne powinny być pisane prostym
językiem, jednak ilość przekleństw (zarówno polskich jak i holenderskich), jaka
znajduje się w tej książce, przyćmiewa wszystko inne i z czasem zaczyna męczyć.
Oczywiście humor teoretycznie zawarty jest nie tylko w stylu
powieści, ale i w samych postaciach i wydarzeniach. Autorka naraża swoich
bohaterów na wiele dziwnych, potencjalnie zabawnych sytuacji, w książce dzieje
się naprawdę dużo. Żartuje sobie z nawyków holendrów, ze snobizmu, wścibstwa, a
nawet orientacji seksualnej, jednak niestety to po prostu nie mój humor.
Jedynymi zabawnymi fragmentami były dla mnie te dotyczące domu pogrzebowego Pod
Wesołym Aniołem – tu szczerze przyznam, że przynajmniej na początku tego wątku
zdarzyło mi się parsknąć śmiechem.
Jak wspomniałam bohaterów powieści jest sporo, jednak każdy
z nich (no, większość) jest na tyle charakterystyczny, ma jakąś jedną
oryginalną cechę, która sprawia, że wyróżnia się z tego tłumu. Nie jestem
jednak przekonana czy faktycznie musiało być ich tak wielu, mam wrażenie, że
ostatnio w komediach kryminalnych ilość bohaterów pojawiających się w jednej
krótkiej książce zaczyna być trochę przesadna. Ten tytuł niestety zalicza się
do tego grona.
Jak wspomniałam, akcja powieści toczy się szybko, przez
ilość wątków i postaci mamy wrażenie, że cały czas coś się dzieje. Przez to
intryga kryminalna jest chcąc nie chcąc dosyć zagmatwana i raczej nie da się
jej odkryć samemu, co na pewno można uznać za plus tej historii.
Podsumowując, niestety komedia kryminalna „Dopóki grób nas
nie połączy” kompletnie nie trafiła w mój gust czytelniczy i w moje poczucie
humoru. Oczywiście nie da się ukryć, że widzę, gdzie ten humor miał być zawarty
i wiem, że sporą część czytelników na pewno będzie śmieszyć, jednak ja do tego
grona się nie zaliczam. Jeśli więc lubicie dużą liczbę zwariowanych postaci,
nie stronicie od wulgaryzmów, uważacie im dosadniej, pikantniej tym lepiej, to
książka może Was zadowolić. Ja jednak zostanę przy komediach kryminalnych w
starym stylu, które skupiają się budowaniu zgrabnej i prawdopodobnej intrygi
kryminalnej w towarzystwie kilku charakternych postaci.
Moja ocena: 5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Skarpa Warszawska!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz