Autor: Jacek Piekiełko
Tytuł: W złej
wierze
Data premiery: 05.05.2021
Wydawnictwo: Skarpa
Warszawska
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller
psychologiczny
Jacek Piekiełko jest autorem pięciu książek i sporej liczby
opowiadań. Jego debiutem powieściowym jest książka z 2017 roku pt. „Ciemne
siły” zaliczana do kategorii literatury grozy, do której zalicza się też kolejny
jego tytuł pt. „Biały słoń”. W poprzednim roku autor jednak zmienił lekko
kierunek i postawił na thrillery psychologiczne, których pod skrzydłami
Wydawnictwa Skarpa Warszawska wydał już trzy. Ostatni to „W złej wierze” i
właśnie ten tytuł był moim pierwszym zetknięciem z piórem autora.
Fabuła książki rozpoczyna się w momencie, gdy Marta
oświadcza Ernestowi, swojemu mężowi, że właśnie zaczyna rodzić. Jest to ich
pierwsze dziecko, więc podekscytowanie miesza się tu ze strachem i obawą przed
nieznanym. W drodze do szpitala ich auto nagle odmawia dalszych usług i staje
na środku drogi. Na szczęście szybko zjawia się wybawiciel, przejeżdżający tam
właśnie mężczyzna oferuje im podwózkę do szpitala. Marta ochoczo się zgadza, każe
jednak Ernestowi najpierw zająć się odholowaniem auta, a dopiero później
przyjazdem na porodówkę. Ernest w natłoku emocji zgadza się i Marta odjeżdża.
Po godzinie Ernest zjawia się w szpitalu, jednak ze względu na obostrzenia
spowodowane COVIDem nie zostaje wpuszczony do środka. Po kilku godzinach
nerwowego oczekiwania wymusza jednak wpuszczenie do środku, po czym okazuje
się, że jego żony tam nie ma. Jak to możliwe? Przecież właśnie ten szpital
wybrali na miejsce porodu… Ernest lekko przerażony objeżdża więc pozostałe
szpitale w okolicy, jednak Marty w żadnym z nich nie ma. Co się więc z nią
stało? Jak to możliwe, żeby rodząca kobieta tak po prostu zniknęła?! I kim był
mężczyzna, który tak bezinteresownie zaoferował im pomoc?
Książka składa się z 40 rozdziałów przedstawionych
naprzemiennie z punktu widzenia Ernesta i Profilera. Ten pierwszy wypowiada się
w narracji pierwszoosobowej czasu przeszłego, ten drugi w trzecioosobowej czasu
przeszłego. Styl powieści jest dynamiczny, skupiony na bardzo żywych emocjach
bohaterów, szczególnie w wypadku Ernesta, gdyż Profiler wydaje się być jego
przeciwieństwem.
Akcja powieści od samego początku naprawdę mocno wciąga.
Dużo się dzieje, liczba niewiadomych cały czas wzrasta, a my razem z bohaterem
tkwimy w tym kotle zamieszania i niewiedzy. Choć czy na pewno razem? Czy Ernest
naprawdę wie tylko tyle ile nam zdradza? Częste zwroty akcji i ciągle
utrzymujące się na wysokim poziomie napięcie sprawiają, że książkę naprawdę
ciężko odłożyć.
W kontraście do zagubionego i spanikowanego Ernesta, stoi
postać Profilera. Jego kreacja szczególnie podobała mi się w tej książce.
Proflierem jest Filip Mastalerz, który od dobrych kilku lat jest już na
policyjnej emeryturze. Choć aktualne życie wyobrażał sobie całkiem inaczej -
mieli w tym czasie razem z żoną w końcu korzystać z życia i cieszyć się z bycia
razem. Niestety planów nie udało się zrealizować, gdyż Ewa w dniu jego
przejścia na emeryturę zaginęła. Filipowi do teraz nie udało się odkryć co się
z nią stało. Teraz jeden ze znajomych policjantów prosi go o pomoc w sprawie
zaginionej Marty, początkowo mężczyzna odmawia, ale kiedy znajduje coś, co może
Martę łączyć z Ewą, zmienia decyzję. I tak skrupulatnie i uważnie przygląda się
zeznaniom Ernesta i świadków, zbiera opinię ludzi znających tę parę. Jest
spokojny i metodyczny, co tym bardziej podkreśla panikę w działaniach Ernesta.
Bo ten za wszelką cenę chce odnaleźć swoją żonę i dziecko.
Bo przecież Marta musiała urodzić, prawda? Postać oddana jest rewelacyjnie,
jego zagubienie, strach, a później już chyba trochę zrezygnowanie są oddane z
dużym wyczuciem, tak że i nam udzielają się te emocje. Przez tą postać mamy
szansę zastanowić się tak naprawdę nad tematem zaginięć, jak czuje się wtedy
rodzina zaginionego, przez co musi przechodzić, z jakimi emocjami walczyć. Może
czasami działanie postaci było nie całkiem zrozumiałe, nie całkiem spójne, ale
w sumie jest to prawdopodobne – w końcu ile można trwać w tak wielkich emocjach,
prawda? W końcu i na to zaczyna brakować siły.
Intryga kryminalna, pełna wspomnianych zwrotów akcji, jest
dobrze przemyślana i finalnie na pewno zaskakująca. Ja może nie całkiem jestem
przekonana do takiego rozwiązania, chyba spodziewałam się czegoś innego, jednak
nie mogę odmówić tego, że kompletnie się go nie spodziewałam.
Ogólnie jestem pod wrażeniem jak dobrze autor oddał emocje
postaci. Dobrym zabiegiem na pewno było też osadzenie akcji na dwóch
kontrastowych, stojących w całkowitych przeciwieństwach do siebie bohaterach. Akcja
powieści jest dynamiczna, trzymająca w napięciu. Jedynie pod koniec powieści
trochę te napięcie już ze mnie zeszło przez co może i finał jakoś nie całkiem
mnie zachwycił, ale nie mogę odmówić książce, że fabuła była dobrze przemyślana
i na pewno trochę wodziła mnie za nos 😊 Mimo wszystko i tak jestem z lektury
ogromnie zadowolona, nie spodziewałam się, że aż tak uda się jej mnie wciągnąć
i zainteresować. Od teraz na pewno będę się bliżej przyglądać dalszym
poczynaniom tego autora!
Moja ocena: 7,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Skarpa Warszawska!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz