Autor: Ałbena Grabowska
Tytuł: Rzeki
płyną, jak chcą
Data premiery: 13.04.2021
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 368
Gatunek: powieść
historyczna / obyczajowa
Nazwisko Ałbeny Grabowskiej kojarzone jest przede wszystkim
z bestsellerową sagą „Stulecie Winnych”, która opowiada o lasach pewnej
podwarszawskiej wielopokoleniowej rodziny w XX wieku. Seria ta szybko podbiła
serca polskich czytelników i trafiła na mały ekran. Ja jednak z piórem autorki
spotkałam się na razie tylko raz przy nowej serii „Uczniowie Hippokratesa”, w
której losy fikcyjnych bohaterów powieści poprzetykane są prawdziwymi
wydarzeniami z historii medycyny. Powieść ta spodobała mi się tak bardzo, że
nie tylko wypatruję jej tomu kolejnego, ale i zdecydowałam się na lekturę jej
najnowszej książki, która tym razem z medycyną nie ma za wiele wspólnego –
„Rzeki płyną, jak chcą”.
Fabuła powieści toczy się w czasie I wojny światowej w
majątku ziemskim rodziny Terechowiczów położonym we wsi Niebielów na wschód od
Warszawy. Ojciec rodziny w roku 1914 wstąpił do wojska rosyjskiego, po kilku
latach słuch o nim zaginął. W posiadłości została matka z trzema córkami –
Klarą, Amelią i Różą, zarządca majątku i ich stara, wierna gosposia Ludwiżanka.
Życie kobiet w tych latach mocno się zmieniło, musiały porzucić białe
rękawiczki i parasolki chroniące przed słońcem, marzenia o dalszej edukacji i
same zatroszczyć się o ziemię i własne przetrwanie. Najbardziej z nich do serca
wzięła to sobie najstarsza córka Klara, która w domu zajmuje się teraz
wszystkim. Siostry nie są specjalnie skore do pomocy, a sytuacja pogarsza się
jeszcze, kiedy Amelia oznajmia, że wyjeżdża do Warszawy, gdzie zamierza
pracować w szpitalu jako pielęgniarka. Nie zważając na protesty domowników po
kilku dniach znika z domu. Teraz kobiety martwią się już nie tylko o ojca, ale
jeszcze i o Amelię. Kilka miesięcy później dziewczyna zapowiada swój powrót.
Okazuje się, że w szpitalu poznała pewnego żołnierza, z którym szybko wzięła
ślub. Teraz przejeżdżają, by mogła go przedstawić rodzinie. Kim jest tajemniczy
mąż? Czy tak jak one jest właścicielem ziemskim i zapewni Amelii godne życie,
czy może zjawi się jako kolejna buzia do wykarmienia w Niebielowie? I skąd taki
pośpiech ze ślubem? Po ich przyjeździe matka i Róża szybko się do Janka
przekonują, Klara jednak ma inne zdanie. Czy jej podejrzliwość jest
uzasadniona? Jak teraz będzie wyglądało ich życie?
Książka składa się z trzynastu rozdziałów. Narracja
prowadzona jest z perspektywy Klary w trzeciej osobie czasu przeszłego. Styl
powieści lekko stylizowany jest na język jakim posługiwali się arystokraci na
początku XX wieku, dużo w nim dialogów, rozmów pełnych uprzejmości pomiędzy
bohaterami. Akcja płynie powoli skupiona na rozterkach bohaterki i rzetelnym
oddaniu jej codzienności.
Książka przez wydawnictwo porównywana jest do powieści Jane
Austen i może gdzieś tam faktycznie da się dopatrzeć podobieństwa. Mamy tu
młode dziewczyny, które o związkach, małżeństwie i miłości nie wiedzą nic, bo
przecież to temat, o którym wstyd rozmawiać nawet z własną matką. Dziewczyny
przeżywają swoje pierwsze miłości, zauroczenia, rozczarowania, a wszystko to,
przez ich brak doświadczenia i brak wiedzy, jest nieco naiwne. W relacjach z
mężczyznami muszą uważać na to co wypada, a co nie, bacznie strzec swojej
niewinności. Jednym wychodzi to lepiej, inne nie przejmują się tym tak bardzo.
W wyborze męża muszą mieć wzgląd na zdanie rodziców, którzy cały czas dbają o
dobrą prezencję rodziny. Myślę, że jak na małe miasteczko z początku XX wieku
te wszystkie obowiązki społeczne i konwenanse zostały oddane całkiem dobrze.
Trzy młode Terechowiczówny mogą lekko denerwować tą swoją
naiwnością. Najrozważniejsza wydaje się najstarsza z nich, Klara, która nie
tylko przejęła na siebie obowiązki domu, ale i nie pozwala, by jej uczucia
wyszły na wierzch. Tym bardziej, że sama cały czas zakochuje się w mężczyznach
dla niej nieprzeznaczonych. Mnie postać Klary może sama nie denerwowała, jednak
już to, że wszyscy mężczyźni w okolicy zakochują się tylko w niej, już wydało
się trochę dziwne. Nie chcę jednak przywiązywać do tego dużej wagi, bo książkę
potraktowałam mocno rozrywkowo, jako odpoczynek od kryminałów.
Amelia, środkowa siostra, również nie jest postacią bardzo
wylewną, choć bardziej skłonną do ulegania magii chwili – tak właśnie w tempie
podejrzanie szybkim wyszła za mąż. Czy jej brak rozwagi w tym temacie nie
odbije się negatywnie na jej przyszłości? Ta bohaterka, mimo tej ciągle obecnej
naiwności, jest najodważniejsza z trzech sióstr, to ona nie zważając na
wszystkich wokół dąży do tego, by robić to co chce i być szczęśliwą.
Róża, ostatnia siostra, z kolei to jeszcze dziecko i do tego
mocno rozpieszczone. Każda jej zachcianka musi być spełniana, w innym wypadku
otoczenie naraża się na obrazę i tupanie nogą. Patrząc jednak na siostry, Róża
przekonana jest, że i ona jest już dorosła i powinna zacząć niezależne od matki
życie. Czy jednak jej pragnienie powinno tak szybko zostać spełnione?
Prócz życia sióstr czytelnik ma okazję przyjrzeć się jak w
takich czasach funkcjonowały wiejskie majątki ziemskie. Od problemów z zarządcą
i pracownikami, przez brak funduszy, aż po terror rosyjskich żołnierzy
stacjonujących nieopodal. Czytelnik razem z bohaterkami wyrusza też do
okolicznej wsi, jak i do Warszawy i przygląda się różnicom w ich
funkcjonowaniu.
Warto też wspomnieć, że autorka sprytnie wplotła do powieści
kilka ważnych w tamtych czasach tematów. Nie dominują one nad powieścią, są
tylko lekko zaznaczone, gdzieś tam przewijają się w tle. I tak przyglądamy się
roli kobiety, jej wychowaniu, wykształceniu i możliwościach dalszej kariery.
Ruch sufrażystek i walka o powstanie państwa polskiego też mają tu swoje
niewielkie, acz ważne dla fabuły miejsce.
Ogólnie, „Rzeki płyną, jak chcą” może nie są powieścią
wybitną, ale dla mnie sprawdziły się całkiem nieźle jako przerywnik od
mroczniejszych, kryminalnych tematów. Bohaterki i ich rozterki potraktowałam z
wyrozumiałością, bardziej przyglądając się po prostu codziennemu życiu w podupadającym
majątku ziemskim. A te oddane zostało bardzo ciekawie! To była przyjemna
lekturka.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Rebis!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz