lipca 05, 2021

"Milczenie lodu" Ragnar Jònasson

 

Autor: Ragnar Jònasson
Tytuł: Milczenie lodu
Cykl: Mroczna Wyspa Lodu, tom 1
Tłumaczenie: Radosław Januszewski
Data premiery: 24.02.2021
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał
 
„Milczenie lodu” to debiut literacki islandzkiego autora kryminałów Ragnara Jònassona z 2015 roku, który chwilę po oficjalnej premierze ukazał się i u nas. Książka w Polsce wznawiana była trzy razy, ostatni teraz w roku 2021 przy okazji publikacji szóstego tomu całej serii „Mrocznej Wyspy Lodu”. Cykl ten szybko zdobył popularność, sięgnął list bestsellerów wyprzedzając nawet samego Larssona i został wydany w 32 krajach. Prawa do jego ekranizacji zostały sprzedane dużej firmie producenckiej.
Prócz serii „Mroczna Wyspa Lodu” na naszym rynku dostępna jest też druga z komisarzem Huldą, na ten moment licząca trzy tomy. Sam autor prócz pisania kryminałów zajmuje się też wykładaniem prawa w Reykjaviku. Wcześniej, przed karierą pisarską, zajmował się tłumaczeniem powieści Agathy Christie z angielskiego na islandzki.
 
Fabuła książki kręci się wokół postaci młodego policjanta Ariego Thóra, który świeżo po szkole policyjnej zostaje zatrudniony w komisariacie w najbardziej wysuniętym na północ Islandii malutkim mieście Siglufjödur. Do tej pory mieszkał w Reykjaviku, więc przeprowadzka to dla niego duża zmiana, tym bardziej, że w mieście zostawia swoją dziewczynę Kirstín. Podczas jednej ze swoich pierwszych służb, w czasie nocnego dyżuru podczas Świąt Bożego Narodzenia odbiera dziwny telefon – wydaje się, że ktoś prosi o pomoc i szybko się rozłącza. Po konsultacji z przełożonym dochodzą do wniosku, że to jednak głupi wybryk małolatów nudzących się w czasie świąt i szybko o tym zapominają. Kilka dni później w czasie próby tutejszego amatorskiego teatru jeden z jego członków w podejrzanych okolicznościach spada ze schodów, Ari Thór wyczuwa, że nie był to po prostu wypadek… Wbrew zaleceniom przełożonego zaczyna węszyć wokół tej sprawy. Nie wie jeszcze, że o wcześniejszym telefonie też nie powinien zapominać, a śmierć Hrólfura to dopiero początek… Początek tym mroczniejszy, że całe miasteczko pogrąża się w mroźnej, śnieżnej zimie, która odcina ich od reszty wyspy. Kim jest morderca? Jak Ari Thór poradzi sobie ze swoją pierwszą poważną sprawą?
 
Książka składa się z prologu, 46 krótkich rozdziałów i epilogu. Każdy z rozdziałów ma określone miejsce akcji i opatrzony jest datą, wyjątkiem są fragmenty z relacji kobiety, która została napadnięta we własnym domu – nie wiemy gdzie i kiedy te wydarzenia mają miejsce. Narracja prowadzona jest przez wiele postaci, zarówno z policji, jak i członków grupy teatralnej oraz wspomnianej tajemniczej kobiety w trzeciej osobie czasu przeszłego. Styl jest prosty, surowy, pozbawiony ozdobników, oszczędny w wyrażaniu uczuć bohaterów. Czegoś mi tu w nim brakowało, może właśnie tej głębi, a może po prostu jest to znak debiutu – czasami miałam wrażenie, że jest po prostu trochę kulawy, gdzieś gubi się rytm lektury. Nie jestem pewna czy jest to wina samego autora czy tłumaczenia, jednak liczę, że przy kolejnym tomach styl stanie się płynniejszy, bardziej wypracowany. To w końcu debiut, więc tego typu małe potknięcia można wybaczyć, gdyż całościowo książkę czytało się w porządku.
Ciężko mi jednak wybaczyć błędy interpunkcyjne i ortograficzne w tekście. Tu gdzieś brakowało kropki, tu przecinka, a tu literki. I nie były to pojedyncze sytuacje, bo o takich najczęściej nie wspominam – każdemu może przecież umknąć kilka literówek, tu jednak było tego po prostu za dużo, co tym bardziej jest dziwne, skoro przecież jest to już trzecie polskie wydanie w tym samym wydawnictwie, więc tekst powinien być już idealnie skorygowany.
 
Zostawmy jednak błędy wydania, skupmy się z powrotem na samej książce. Na pewno dużym jej atutem jest miejsce akcji – mała miejscowość, która kiedyś utrzymywała się z połowy ryb, teraz jej gospodarka kuleje, a młodzi ludzie wyjeżdżają do miejsc, w których mają większą szansę rozwoju. Na miejscu ludność jest więc coraz starsza, choć oczywiście nie brak wyjątków jakimi na przykład są wspomniany Ari Thór czy Ugla, młoda dziewczyna, która udziela się w grupie teatralnej oraz prowadzi lekcje gry na fortepianie. Do tego akcja powieści otoczy się mroźną zimą, kiedy to warunki pogodowe praktycznie odcinają możliwość wydostania się z miasteczka. To wszystko tworzy groźny, klaustrofobiczny klimat surowego miasteczka, w którym żyje się w zawieszeniu, w oderwaniu od reszty świata.
 
Warto wspomnieć też oczywiście o postaciach, a szczególnie o tej głównej – młodym policjancie Arim Thórze, który ciągle szuka swojej życiowej ścieżki. Wcześniej studiował filozofię, ale jej nie skończył. Studiował też teologię, ale tu też nie dotrwał do końca. Teraz udało mi się wyszkolić na policjanta. Czy to właśnie jest jego przeznaczenie? Szukać sprawiedliwości w miasteczku praktycznie zapomnianym przez resztę kraju? Ari Thór nie jest postacią łatwą, nie jest kimś kogo lubi się od razu – już jego pierwsze decyzja jest mocno dyskusyjna – bez konsultacji z własną partnerką, z którą wydawałoby się, że wiąże przyszłość, przyjmuje pracę w odległym islandzkim miasteczku, mimo iż wie, że kobieta z nim przeprowadzić się nie może. Tego typu sytuacji Ari Thór zapewnia nam więcej, jednak też równocześnie wydaje się być naprawdę dobrym materiałem na śledczego. Jest to więc postać skomplikowana, niejednoznaczna i mająca duży potencjał na dobrego bohatera całej serii.
 
Postaci w powieści jest sporo, tak samo i wątków, te prywatne mieszają się ze sprawami zabójstwa. Część z nich jest na razie tylko zarysowana, więc prawdopodobnie powstały już z myślą o tomach kolejnych. Tu dają poczucie lekkiego chaosu, zagubienia, jest ich po prostu trochę za dużo, za mało rozwiniętych, jednak mając na uwadze, że jest to tom pierwszy serii, to prawdopodobnie w kolejnych będą miały one znaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym tomie trochę rozpraszają uwagę czytelnika.
 
Intryga kryminalna jest rozrzucona tak, że naprawdę trudno samodzielnie ją rozwiązać. Największe emocje na pewno wzbudzają fragmenty dotyczące napadniętej kobiety, nadają lekturze tajemniczości i wzbudzają niepokój. Ja tak naprawdę głównie ze względu na chęć poznania rozwiązania tej zagadki kontynuowałam lekturę.
 
Podsumowując, widać, że „Milczenie lodu” to debiut autora i pierwszy tom serii. Styl nie jest jeszcze w pełni płynny, a ilość wątków i postaci może lekko przytłaczać. Jednak widzę tu też duży potencjał – autor na pewno ma dobry pomysł na głównego bohatera, jak i tych mu towarzyszących, a i miejsce akcji jest niesamowicie klimatyczne. Intryga kryminalna jest ciekawa, choć nad sposobem budowania napięcia też na pewno trzeba jeszcze popracować. Tak więc nie jest to książka zła, ale też nie jest to debiut wybitny. Zobaczymy co autor pokaże przy kolejnych swoim powieściach.
 
Moja ocena: 6,5/10
 
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Amber!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz