Autor: Ragnar Jònasson
Tytuł: Milczenie
lodu
Cykl: Mroczna
Wyspa Lodu, tom 1
Tłumaczenie: Radosław
Januszewski
Data premiery: 24.02.2021
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 304
Gatunek: kryminał
„Milczenie lodu” to debiut literacki islandzkiego autora
kryminałów Ragnara Jònassona z 2015 roku, który chwilę po oficjalnej premierze
ukazał się i u nas. Książka w Polsce wznawiana była trzy razy, ostatni teraz w
roku 2021 przy okazji publikacji szóstego tomu całej serii „Mrocznej Wyspy Lodu”.
Cykl ten szybko zdobył popularność, sięgnął list bestsellerów wyprzedzając
nawet samego Larssona i został wydany w 32 krajach. Prawa do jego ekranizacji
zostały sprzedane dużej firmie producenckiej.
Prócz serii „Mroczna Wyspa Lodu” na naszym rynku dostępna
jest też druga z komisarzem Huldą, na ten moment licząca trzy tomy. Sam autor
prócz pisania kryminałów zajmuje się też wykładaniem prawa w Reykjaviku.
Wcześniej, przed karierą pisarską, zajmował się tłumaczeniem powieści Agathy
Christie z angielskiego na islandzki.
Fabuła książki kręci się wokół postaci młodego policjanta
Ariego Thóra,
który świeżo po szkole policyjnej zostaje zatrudniony w komisariacie w
najbardziej wysuniętym na północ Islandii malutkim mieście Siglufjödur.
Do tej pory mieszkał w Reykjaviku, więc przeprowadzka to dla niego duża zmiana,
tym bardziej, że w mieście zostawia swoją dziewczynę Kirstín.
Podczas jednej ze swoich pierwszych służb, w czasie nocnego dyżuru podczas
Świąt Bożego Narodzenia odbiera dziwny telefon – wydaje się, że ktoś prosi o
pomoc i szybko się rozłącza. Po konsultacji z przełożonym dochodzą do wniosku,
że to jednak głupi wybryk małolatów nudzących się w czasie świąt i szybko o tym
zapominają. Kilka dni później w czasie próby tutejszego amatorskiego teatru
jeden z jego członków w podejrzanych okolicznościach spada ze schodów, Ari Thór wyczuwa,
że nie był to po prostu wypadek… Wbrew zaleceniom przełożonego zaczyna węszyć
wokół tej sprawy. Nie wie jeszcze, że o wcześniejszym telefonie też nie
powinien zapominać, a śmierć Hrólfura to dopiero początek… Początek tym
mroczniejszy, że całe miasteczko pogrąża się w mroźnej, śnieżnej zimie, która
odcina ich od reszty wyspy. Kim jest morderca? Jak Ari Thór poradzi
sobie ze swoją pierwszą poważną sprawą?
Książka składa się z prologu, 46 krótkich rozdziałów i epilogu.
Każdy z rozdziałów ma określone miejsce akcji i opatrzony jest datą, wyjątkiem
są fragmenty z relacji kobiety, która została napadnięta we własnym domu – nie
wiemy gdzie i kiedy te wydarzenia mają miejsce. Narracja prowadzona jest przez
wiele postaci, zarówno z policji, jak i członków grupy teatralnej oraz
wspomnianej tajemniczej kobiety w trzeciej osobie czasu przeszłego. Styl jest
prosty, surowy, pozbawiony ozdobników, oszczędny w wyrażaniu uczuć bohaterów.
Czegoś mi tu w nim brakowało, może właśnie tej głębi, a może po prostu jest to
znak debiutu – czasami miałam wrażenie, że jest po prostu trochę kulawy, gdzieś
gubi się rytm lektury. Nie jestem pewna czy jest to wina samego autora czy tłumaczenia,
jednak liczę, że przy kolejnym tomach styl stanie się płynniejszy, bardziej
wypracowany. To w końcu debiut, więc tego typu małe potknięcia można wybaczyć,
gdyż całościowo książkę czytało się w porządku.
Ciężko mi jednak wybaczyć błędy interpunkcyjne i ortograficzne w
tekście. Tu gdzieś brakowało kropki, tu przecinka, a tu literki. I nie były to
pojedyncze sytuacje, bo o takich najczęściej nie wspominam – każdemu może
przecież umknąć kilka literówek, tu jednak było tego po prostu za dużo, co tym
bardziej jest dziwne, skoro przecież jest to już trzecie polskie wydanie w tym
samym wydawnictwie, więc tekst powinien być już idealnie skorygowany.
Zostawmy jednak błędy wydania, skupmy się z powrotem na samej
książce. Na pewno dużym jej atutem jest miejsce akcji – mała miejscowość, która
kiedyś utrzymywała się z połowy ryb, teraz jej gospodarka kuleje, a młodzi
ludzie wyjeżdżają do miejsc, w których mają większą szansę rozwoju. Na miejscu ludność
jest więc coraz starsza, choć oczywiście nie brak wyjątków jakimi na przykład są
wspomniany Ari Thór czy Ugla, młoda dziewczyna, która udziela się w grupie teatralnej
oraz prowadzi lekcje gry na fortepianie. Do tego akcja powieści otoczy się
mroźną zimą, kiedy to warunki pogodowe praktycznie odcinają możliwość
wydostania się z miasteczka. To wszystko tworzy groźny, klaustrofobiczny klimat
surowego miasteczka, w którym żyje się w zawieszeniu, w oderwaniu od reszty
świata.
Warto wspomnieć też oczywiście o postaciach, a szczególnie o tej
głównej – młodym policjancie Arim Thórze, który ciągle szuka swojej
życiowej ścieżki. Wcześniej studiował filozofię, ale jej nie skończył.
Studiował też teologię, ale tu też nie dotrwał do końca. Teraz udało mi się
wyszkolić na policjanta. Czy to właśnie jest jego przeznaczenie? Szukać
sprawiedliwości w miasteczku praktycznie zapomnianym przez resztę kraju? Ari Thór
nie jest postacią łatwą, nie jest kimś kogo lubi się od razu – już jego
pierwsze decyzja jest mocno dyskusyjna – bez konsultacji z własną partnerką, z
którą wydawałoby się, że wiąże przyszłość, przyjmuje pracę w odległym
islandzkim miasteczku, mimo iż wie, że kobieta z nim przeprowadzić się nie może.
Tego typu sytuacji Ari Thór zapewnia nam więcej, jednak też równocześnie wydaje się
być naprawdę dobrym materiałem na śledczego. Jest to więc postać skomplikowana,
niejednoznaczna i mająca duży potencjał na dobrego bohatera całej serii.
Postaci w powieści jest sporo, tak samo i wątków, te
prywatne mieszają się ze sprawami zabójstwa. Część z nich jest na razie tylko
zarysowana, więc prawdopodobnie powstały już z myślą o tomach kolejnych. Tu
dają poczucie lekkiego chaosu, zagubienia, jest ich po prostu trochę za dużo,
za mało rozwiniętych, jednak mając na uwadze, że jest to tom pierwszy serii, to
prawdopodobnie w kolejnych będą miały one znaczenie. Nie zmienia to jednak
faktu, że w tym tomie trochę rozpraszają uwagę czytelnika.
Intryga kryminalna jest rozrzucona tak, że naprawdę trudno
samodzielnie ją rozwiązać. Największe emocje na pewno wzbudzają fragmenty
dotyczące napadniętej kobiety, nadają lekturze tajemniczości i wzbudzają
niepokój. Ja tak naprawdę głównie ze względu na chęć poznania rozwiązania tej
zagadki kontynuowałam lekturę.
Podsumowując, widać, że „Milczenie lodu” to debiut autora i
pierwszy tom serii. Styl nie jest jeszcze w pełni płynny, a ilość wątków i
postaci może lekko przytłaczać. Jednak widzę tu też duży potencjał – autor na
pewno ma dobry pomysł na głównego bohatera, jak i tych mu towarzyszących, a i
miejsce akcji jest niesamowicie klimatyczne. Intryga kryminalna jest ciekawa,
choć nad sposobem budowania napięcia też na pewno trzeba jeszcze popracować.
Tak więc nie jest to książka zła, ale też nie jest to debiut wybitny. Zobaczymy
co autor pokaże przy kolejnych swoim powieściach.
Moja ocena: 6,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Amber!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz