Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Złap mnie,
jeśli umiesz
Cykl: Róża Krull,
tom 5
Data premiery: 19.05.2021
Wydawnictwo: Skarpa
Warszawska
Liczba stron: 304
Gatunek: komedia
kryminalna
„Złap mnie, jeśli umiesz” to piąty tom cyklu o pisarce Róży
Krull, autorce kryminałów, która ma dar wplątywania się w zbrodnie. Autorem
cyklu jest Alek Rogoziński, który od 2015 roku niestrudzenie dostarcza nam dużą
dawkę komedii kryminalnych, ta jest już jego dziewiętnastym tytułem. Od pewnego
czasu autor zajmuje się już tylko pisaniem książek, publikując średnio cztery
tytuły rocznie. W premierze z lutego pt. „Miasteczko morderców”, moim zdaniem
jednej z najlepszych jego książek, w epilogu mieliśmy już zapowiedź fabuły „Złap
mnie, jeśli umiesz”. Nie znaczy to jednak, że książek nie da się czytać
oddzielnie, równie dobrze zapoznanie z Różą można zacząć tak samo do tomu
piątego, jak i pierwszego 😉
Fabuła powieści zaczyna się w wieczór wigilijny w
Kocierzynie, rodzimej wiosce gosposi Róży, którą wspólnie odwiedzili kilka dni
wcześniej, by rozwiązać zagadkę z „Miasteczka morderców”. Po wieczerzy Róża z
Barbarą, córką gosposi, wychodzą przed domek zaczerpnąć świeżego powietrza. I
tam przy furtce natykają się na Dolores, świnkę okolicznej diwy Andżeliki.
Dolores, przyjazna ludziom, daje się pogłaskać, przez co Róża odkrywa, że
zwierzę na swoim futerku ma krew… Czyją? Róża razem z Barbarą i Pepe
postanawiają pójść śladami świnki pewni, że na ich końcu się tego dowiedzą.
Barbara w chwili gdy orientuje się, że ślady prowadzą do nawiedzonego Dworku
pod Dębami, wraca do domu pod pretekstem odprowadzenia Dolores, za to pozostała
dwójka nieustraszenie prze do przodu… Na miejscu oczywiście znajdują zwłoki.
Czyje? Czy to było morderstwo a może… złe duchy Dworku? Róża, mimo obietnic, że
nie będzie się mieszać do śledztwa, oczywiście nie może się powstrzymać i razem
z dziennikarką Manuelą postanawiają odkryć, kto za tym wszystkim stoi.
Książka składa się z prologu, czternastu tytułowanych
rozdziałów oraz epilogu zapowiadającego, co znajdziemy w tomie szóstym przygód
Róży. Całość oczywiście poprzedzona jest spisem postaci, które pojawiają się w
książce i już sam naładowany jest humorystycznie. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego, i choć oczywiście największa uwaga poświęcona
jest Róży, to i od czasu do czasu przygląda się też innym postaciom powieści.
Styl jak zawsze jest lekki i przyjemny, skupiony na zagadce i pełen zabawnych
dialogów. Nie można w tym tomie nie zwrócić uwagi na prolog, którego akcja
toczy się w roku 1794 – język w jakim jest pisany stylizowany jest na
staropolski w dosyć prześmiewczo-uroczy sposób, tak, że nie sposób się nie śmiać!
Ogólnie książka pełna jest humoru, oczywiście dużo znajdziemy go już w samych
dialogach postaci, jak i komentarzach do wydarzeń, ale najwięcej jest go chyba
tu w żartach sytuacyjnych, kiedy to zbiegi okoliczności i zdolność Róży do
pakowania się w tarapaty doprowadzają do naprawdę absurdalnych sytuacji. W
jednej z nich kluczową rolę odgrywa świnia – nie mogę zdradzić nic więcej, bo
to jedna z ostatnich scen, ale była ona tak obrazowo opisana, że dokładnie
wszystko to widziałam w swojej wyobraźni i wręcz popłakałam się ze śmiechu! Tak
samo nie zapomnę rewelacyjnej kreacji Pepe w urodzinowy wieczór gosposi Cecylii
oraz jej modłów do pewnego obrazu… To trzy sceny zdecydowanie zasługują na
oklaski!
Oczywiście, prócz zabawnych sytuacji, znajdziemy tu też całkiem
zgrabną intrygę kryminalną, która swoimi początkami sięga właśnie roku 1794.
Mamy tu nawiedzony dworek, stare dokumenty, białe damy i tym podobne
klimatyczne zabiegi, które sprawiają, że śledztwo prowadzone przez Różę
naprawdę wzbudza ciekawość! Autor sprytnie wykorzystuje też afery, o których
swego czasu głośno było w naszej polskiej rzeczywistości i wplata je w swoją
intrygę. Mimo że tym razem części zagadki się domyśliłam, to i tak bawiłam się
przy niej prześwietnie!
Na koniec oczywiście muszę też wspomnieć o fajnych kreacjach
postaci, jak choćby podejrzana narzeczona zamordowanego, prokurator, który jest
miłośnikiem książek Róży czy ksiądz proszący o autograf 😊
Podsumowując, „Złap mnie, jeśli umiesz” to książka krótka,
ale niezwykle zabawna. Odludny Kocierzyn, stary dworek, w którym podobno
straszy, charakterni bohaterowie i masa humoru zawarta w wydarzeniach i
dialogach sprawiają, że książka jest naprawdę ciekawa, klimatyczna i mocno
poprawiająca nastrój. Szkoda tylko, że nie było w niej tak dużo wątków
dotyczących jedzenia jak w „Miasteczku morderców”, choć i tak na to narzekać
nie mogę, bo pojawiało się tu kilka nie tylko podlaskich przysmaków, ale i
tradycyjnych potraw wigilijnych! Oczywiście już teraz czekam na kolejną książkę
autora, a z tego co zapowiedział epilog, będzie się tam znowu dużo działo! Już
teraz jestem ciekawa!
Moja ocena: 7,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Skarpa Warszawska!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz