Autor: J.S. Monroe
Tytuł: Zapomnij,
jak się nazywam
Tłumaczenie: Agnieszka
Walulik
Data premiery: 14.04.2021
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 464
Gatunek: thriller
/ kryminał
J.S. Monroe to brytyjski pisarz. Pod tym nazwiskiem debiutował
w roku 2017 thrillerem „Znajdź mnie”. Teraz na swoim koncie ma trzy tytuły, z czego
ostatni ukazał się na rynku angielskim rok temu i zebrał naprawdę rewelacyjne
recenzje. „Zapomnij, jak się nazywam” to środkowy tytuł, który oryginalnie
ukazał się w 2018 roku, a u nas dopiero teraz, trzy lata później. Mam nadzieję,
że na ten najnowszy thriller nie przyjdzie nam tak długo czekać, bo po lekturze
tej książki, zdecydowanie mam ochotę na więcej!
J.S. Monroe znany jest też pod innym nazwiskiem – John Stock
jest autorem thrillerów szpiegowskich. Z tego co widzę niestety na naszym rynku
polskie tłumaczenie nie jest dostępne, choć książki w oryginalne cieszą się
popularnością, a i mają zostać zekranizowane. Pod tym nazwiskiem autor
debiutował w 1997 roku, do tej pory ukazały się cztery jego tytuły.
Historia „Zapomnij, jak się nazywam” rozpoczyna się w
momencie, gdy do drzwi domu Tony’ego i Laury puka nieznajoma kobieta. Twierdzi,
że to jest jej dom, problem w tym, że nic innego nie pamięta – nawet swojego
imienia. Zna jednak rozkład domu i tylko ten adres zachowała w swojej pamięci,
więc chyba jakoś musi być z tym miejscem powiązana? Małżeństwo okazuje jej duże
wsparcie i zaprowadza do okolicznej przychodni – lekarka podejrzewa fugę dysocjacyjną,
a na wspomnienie o tym, że kobieta prawdopodobnie mieszkała kiedyś w domu Tony’ego
i Laury wpada na pewien trop… Dosyć przerażający, bo powiązany z zabójstwem
sprzed 12 laty… Czy faktycznie sprawy dotyczą tej samej osoby? Kim jest
kobieta? Co robi w tej wiosce? I czy Tony i Laura razem z nią w jednym domu są
bezpieczni?
Książka podzielona jest na cztery dni akcji. Składa się ze
109 krótkich rozdziałów prowadzonych przez kilku bohaterów: kobietę z zanikiem
pamięci w narracji pierwszoosobowej czasu teraźniejszego oraz przez Tony’ego, byłego
dziennikarza Luke’a i detektywa Silasa w narracji trzecioosobowej czasu
teraźniejszego. Styl powieści jest przyjemny, książkę czyta się łatwo, a balans
pomiędzy dialogami, opisami odczuć bohaterów i wydarzeń jest dobrze wyważony. Utrzymuje
też czytelnika w przyjemnym napięciu przez całą lekturę – długo przyjdzie nam
się zastanawiać kim tak naprawdę jest kobieta z zanikiem pamięci i czy naprawdę
może być tą, za którą część mieszkańców wioski ją bierze… Autor skutecznie
miesza czytelnikowi w głowie i balansuje faktami tak, że ciężko wpaść na
rozwiązanie samemu!
Poza dobrze poprowadzoną intrygą kryminalną warto też
wspomnieć o tematach w książce poruszanych. Najważniejszym jest oczywiście
pamięć. Co się dzieje, gdy ona zaczyna zanikać? Co zostaje, kiedy nasze
wszystkie wspomnienia zostają wymazane? Kim jesteśmy bez nich? Oczywiście temat
ten najmocniej skupiony jest na głównej postaci kobiecej, ale i nie tylko –
jeden z bohaterów wcześnie stracił ojca przez chorobę Alzheimera, teraz sam
obawia się, że może ją odziedziczył. By nie zapomnieć robi zdjęcia. Jedno
każdego dnia. Ten bohater żyje w ciągłym strachu, że jego pamięć ulega
uszkodzeniu, że niedługo straci swoje ‘ja’. Czy można normalnie funkcjonować,
wieść normalne życie z takim widmem cały czas wiszącym nad głową? Trzecim
wątkiem tematu pamięci jest po prostu funkcjonowanie mózgu. W fabułę wpleciony
jest z ogromnym wyczuciem, od czasu do czasu gdzieś jakieś zdanie jest rzucone,
przez co nie czujemy się jakby autor nas pouczał, a jednak trochę o funkcji
pamięci mózgu się dowiadujemy. Sporo jest tu dobrze ukrytych ciekawostek na ten
temat!
Poza zagadnieniem pamięci warto jednak wspomnieć o kilku
innych wątkach, które dodają lekturze smaczku. Na pewno duży nacisk autor
kładzie tu na duchowość bohaterów – chodzi głównie o podejście wywodzące się z
buddyjskich nauk, gdzie skupienie na otaczającym nas świecie, czerpanie siły z
przyrody, a i połączenie ciała z duchem jest jednym z ważnych aspektów. Jedna z
bohaterek jest instruktorką jogi, inna wyobraża sobie drzewo bodhi, gdy chce
się uspokoić, jeszcze inna postać prowadzi wegańską knajpkę, a i kwiat lotosu
odgrywa tu pewną rolę. Poza tym trzeba też wspomnieć o dobrze zarysowanej
mentalności i ciasnocie małej wioski, jak i różnorodnością kulturową, która,
jak podejrzewam, dobrze odwzorowuje współczesną Anglię. Ogólnie więc autor wplótł
w swoją powieść tyle tematów, tyle ciekawych niuansów, a jednak nic tutaj nie
przytłacza, wszystko się ze sobą ładnie komponuje. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem!
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o świetnych kreacjach
dwóch policjantów – starszego detektywa Silosa oraz jego młodej partnerki
Strover. Te postacie są tak pełne, tak bogate, że nie wyobrażam sobie, że
powstały tylko na potrzeby jednej książki – mam szczerą nadzieję, że jeszcze z
nimi się spotkamy! Ogromnie ich polubiłam!
Nie przedłużając – „Zapomnij, jak się nazywam” to
zaskakująco dobry thriller psychologiczny. Porusza tak ciekawe tematy jak funkcje
i znaczenie pamięci dla poczucia własnej tożsamości, zadaje ciekawe pytania, przestawia
świetnie małą angielską wioskę, jak i szeroko zarysowuje swoich bohaterów.
Intryga kryminalna cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Czego chcieć
więcej? To zdecydowanie jeden z lepszych thrillerów jakie ostatnio czytałam!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
W.A.B.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz