Autor: Diane Setterfield
Tytuł: Trzynasta
opowieść
Seria: Butikowa
Tłumaczenie: Magdalena
Słysz
Data premiery: 10.02.2021
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura
piękna / obyczajowa
Diane Setterfield to angielska pisarka, która na rynku
pojawiła się w 2006 roku ze swoim literackim debiutem pt. „Trzynasta opowieść”.
Książka szybko zyskała szerokie uznanie, długo utrzymywała się na listach
bestsellerów, była też nominowana do kilku poważanych nagród literackich.
Wydana została w 38 krajach, jej nakład sprzedanych egzemplarzy przekroczył
trzy miliony, a w 2013 roku książka została zekranizowana – jedną z głównych ról
zagrała Olivia Colman. W Polsce książka po raz pierwszy pojawiła się w tym
samym roku co na rynku rodzimym pod szyldem Wydawnictwa Amber. Teraz w 2021
roku Wydawnictwo Albatros wznowiło wydanie w nowej zachwycającej szacie
graficznej – książka została wydana pod szyldem serii butikowej, która
oczarowuje zarówno przepięknymi opowieściami, jak i formą wydania. To jedne z
najpiękniejszych wizualnie książek jakie mam w swojej biblioteczce!
Poza debiutancką „Trzynastą opowieścią” do tej pory na rynku
ukazały się jeszcze dwie powieści tej autorki – w 2013 „Człowiek, którego
prześladował czas” (Wydawnictwo Amber 2014) oraz w 2019 „Była sobie rzeka”
(Wydawnictwo Albatros, seria butikowa 2020).
Historia zawarta w „Trzynastej opowieści” zaczyna się w
momencie, gdy Margaret Lea, młoda kobieta, która razem z ojcem prowadzi
antykwariat, dostaje list. Napisała go znana i niezwykle popularna pisarka Vida
Winter, która przez całe życie zwodziła dziennikarzy wymyślonymi opowieściami o
swoim pochodzeniu. Teraz, u kresu życia, postanowiła w końcu opowiedzieć prawdę
i do tego wybrała sobie właśnie Margaret. Dziewczyna jest mocno zdziwiona tym
listem, prócz niewielkich, akademickich biografii osób dawno nieżyjących, nigdy
tak naprawdę nic nie wydała. Nawet nigdy nie czytała żadnej z książek Vidy
Winter! Zaintrygowana listem postanawia jednak wybrać się na spotkanie, a w
międzyczasie nadrobić swoje powieściowe braki. Kilka dni później, już w pełni
oczarowana pisarskimi umiejętnościami Vidy, zjawia się w jej rezydencji. I tak
zaczyna się opowieść w opowieści…
„Słowa coś takiego w sobie mają. We wprawnych rękach, gdy zręcznie się nimi operuje, potrafią nas zniewolić. Spowijają nasze ciało jak pajęczyna, a kiedy jesteśmy już tak zauroczeni, że nie możemy się ruszyć, przedostają się pod skórę, przenikają do krwi, paraliżują myśli. Czynią w nas swoją magię.”
Książka składa się z trzech części, tak cenionych przez
główną bohaterkę w powieściach – z początków, środka i końca. Z tym że tu
początki są rozdzielone – książka od nich się zaczyna, i nimi się kończy. Każda
z części składa się z nienumerowanych, tytułowanych rozdziałów, a te dzielą się
na podrozdziały. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego
przez dwie postacie – Margaret przedstawia wydarzenia toczące się aktualnie,
Vida opowiada o swoim dzieciństwie.
„(…) milczenie nie jest naturalnym środowiskiem dla opowieści. One potrzebują słów. Bez nich bledną, słabną i umierają. A potem człowieka prześladują.”
Styl powieści jest uroczy! Spokojny, przyjemny, nasuwa na
myśl powieści wiktoriańskie, powieści z XIX i początków XX wieku. Bo i
atmosfera w książce panuje tu podobna, a nawet nasuwa skojarzenia z powieściami
gotyckimi? Stary dom skrywający tajemnice, opowieści z przeszłości pełne
dziwnych zdarzeń snute w bibliotece przy kominku… Przepiękny klimat! Do tego od
czasu do czasu narrator wtrąca ciekawe spostrzeżenia dotyczące miłości do
książek i więzi rodzinnych, szczególnie tych dotyczących straty i poczucia
całości. Naprawdę oczarowała mnie tak historia!
„(…) moja historia… osobista historia… skończyła się, zanim rozpoczęłam karierę pisarską. Opowiadanie historii było tylko sposobem na zapełnienie czasu do momentu, gdy nastąpił koniec.”
Jak wspomniałam, w tej historii autorka zawarła całą swoja
miłość do książek. Znalazłam nawet informację, że o ten tytuł nazywany jest
‘listem miłosnym do sztuki czytania’. I tak naprawdę jest. Tu książki,
skrywające tyle pięknych opowieści cały czas są na planie pierwszym. Margaret
pracuje w antykwariacie i z książkami związana jest mocniej niż z czymkolwiek i
kimkolwiek innym.
„Zawsze pożerałam książki, czytałam na każdym etapie życia i nie było takiej chwili, żeby czytanie nie stanowiło dla mnie największej przyjemności. Nie będę jednak udawać, że w dorosłym życiu lektury robią na mnie takie wrażenie, jakie robiły w dzieciństwie. Wierzę w opowieści. Kiedy czytam, wciąć całkowicie się zapominam. Ale to już nie to samo co dawniej.”
Drugą główną postacią jest pisarka, która całe życie
twierdziła, że opowieści są dużo lepsze niż prawdziwe życie. I te dwie,
zakochane w powieściach postacie, spotykają się razem (w biblioteczce!) by
napisać kolejną, tym razem prawdziwą, która jednak jest bardziej fantastyczna
niż niejedna wymyślona historia.
„Czy jest lepsze miejsce, żeby zabić czas, niż biblioteka? A w moim przypadku, czy mógłby być lepszy sposób, żeby poznać kogoś, niż sprawdzając, jakie książki wybiera i jak je traktuje?”
Poza tematem miłości do książek, który poruszany jest
naprawdę szeroko, ale też z dużym wyważeniem, więc nie ma się wrażenia
dominacji, sporo mówi się też tu o więziach rodzinnych, a szczególnie tych
dotyczących bliźniąt. Obydwie postacie właśnie to ze sobą łączy, właśnie dzięki
temu ich drogi się zeszły. Narrator często zastanawia się nad tą nadzwyczajną
więzią, która dwie osoby łączy w jedno.
„Ktoś, kto stracił bliźniaka, brata albo siostrę, traci połowę duszy. Granica między życiem a śmiercią jest wąska i ciemna, a taki człowiek zbliża się do niej bardziej niż cała reszta.”
Mamy tu zatem świetny, wiktoriański klimat, uroczy,
zachwycający styl opowieści, ciekawe, spokojne i introwertyczne bohaterki,
tajemnice z przeszłości i tematy dotyczące miłości do książek i więzi
rodzinnych. Wszystko to osnute jest angielską mgłą i jesienną aurą. To była
cudowna przygoda, wyciszająca i klimatyczna. Jeśli tak wygląda debiut autorki,
to naprawdę nie wyobrażam sobie jak dobre muszą być jej kolejne powieści!
„Znacie to uczucie, kiedy zaczyna się czytać nową książkę, a jeszcze żyje się wcześniejszą? Odkładamy tę poprzednią, ale jej tematyka i wątki – a nawet postacie – nadal tkwią we włóknach naszych ubrań i kiedy otwieramy następną, wciąż nam towarzyszą. Ze mną było właśnie tak. Przez cały dzień nie mogłam się skupić. Myśli, wspomnienia, uczucia, oderwane fragmenty mojego życia, to wszystko nie pozwalało mi się skoncentrować.”
Moja ocena: 8/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Albatros!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz