Autor: Jadwiga Buczak
Tytuł: Nadzieja do
kwadratu
Data premiery: 30.11.2020
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 200
Gatunek: komedia
kryminalna
„Nadzieja do kwadratu” to pierwsza powieść w karierze
Jadwigi Buczak. Wcześniej autorka wydała dwa tomiki poezji, a także opublikowała
kilka opowiadań w literackich czasopismach, jak i jednej antologii. Poza
pisaniem zajmuje się też malarstwem, a jej obrazy były już prezentowane na
licznych wystawach.
Historia „Nadziei do kwadratu” kręci się wokół Nadieżdy
Hope, wielkiej miłośniczki czekolady. Pewnego dnia jej przyjaciółka Elwira
Rumianek – Sałacka zjawia się w jej mieszkaniu z prośbą, by ta pomogła odszukać
jej byłego męża, Ksawcia, a raczej Ksawerego Sałackiego, znanego pisarza
kryminałów. Elwira od kilka dni go nie widziała, nie ma z nim kontaktu, więc
zaczyna się martwić. Kobiety więc udają się do jego aktualnego miejsca
zamieszkania – nikt drzwi nie otwiera, ale Elwira ma klucz… W mieszkaniu jednak
znajdują nie Ksawcia, a jego aktualną partnerkę. Martwą. Wygląda na to, że
chciała się powiesić na lampie, lampa spadła, a kobieta jednak i tak jest
nieżywa. Na miejscu szybko zjawia się policja w postaci starego znajomego
Nadieżdy ze szkoły – kiedyś nazywany Szerlokiem, teraz w pełnym powagi stopniu nadkomisarza
Bartłomiej Jaduch. Ksawcio nadal pozostaje zaginiony, więc czy to może on odpowiada za to, co
kobiety zastały w mieszkaniu? Kiedy na działkach znalezione zostaje kolejne
ciało, sytuacja zaczyna się robić poważna… Kto szybciej odnajdzie Ksawcia,
Nadia czy policja? I czy to naprawdę autor kryminałów stoi za tymi
morderstwami?
Książka składa się z rozdziałów podzielonych na dni
śledztwa, te z kolei podzielone są na krótkie scenki. Narracja prowadzona jest
z punktu widzenia wielu postaci w trzeciej osobie czasu przeszłego. Styl
powieści jest prosty, skupiony na akcji, a dialogów jest sporo.
Książka określona jest jako komedia kryminalna i mimo, że
nie wybuchałam podczas lektury śmiechem, to jednak bawiłam się przy niej
całkiem dobrze. Największy ładunek humorystyczny niosą ze sobą same kreacje
postaci. Nadieżda Hope, zwana w czasach liceum Nadzieją do kwadratu, to malarka
szykująca się do wystawy, ogromną fanka czekolady – tak duża, że gdy o drugiej
w nocy zabraknie jej zapasów, to jest w stanie wyjść o tej porze do sklepu, by
takowy zapas uzupełnić. Jej przyjaciółka, tłumaczka, ogarnięta jest jakąś
obsesją na punkcie swojego byłego męża, a matka przyjaciółki, Eulalia, zapalona
botaniczka, ma talent do … odnajdywania trupów 😉 Z kolei policjant raczej nie jest tak
zafascynowany swoja pracą, jak szukaniem swoich korzeni, które podobno powinny
się wiązać z jakimś rodem szlacheckim… Wszystkie te postacie, jak i jeszcze
sporo tych niewymienionych, są przedstawione w lekki, niewymuszony sposób, tak,
że budzą bardzo pozytywne odczucia w czytelniku. Ja tą grupkę postaci
pierwszoplanowych polubiłam na tyle, że mam nadzieję iż ich przygody autorka
będzie kontynuować.
A co z samą fabułą i intrygą kryminalną? Jest poprowadzona
szybko i sprawnie. Intryga opiera się na jednym z kryminałów Ksawcia, przez co
każdy z bohaterów spędza chwilę pochylony nad książką, co zawsze dla miłośników
literatury jest miłym akcentem. Sama fabuła zawiera w sobie sporo bohaterów,
przez co mogą się trochę z początku mieszać, jednak ostatecznie wszystko się
wyjaśnia, każdy wątek jest jasno rozwiązany.
Ogólnie „Nadzieja do kwadratu” to szybciutka lektura, taka
skondensowana leciutka komedia kryminalna, skupiona głównie na akcji i prostej
intrydze kryminalnej. Bohaterów jest dużo, ale ci pierwszoplanowi są naprawdę
sympatyczni. Może nie jest to dzieło wybitne, ale ja przy książce bawiłam się
dobrze. Mam nadzieję, że autorka zdecyduje się na kontynuację przygód swoich
zwariowanych bohaterów.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Oficynka!
Książka w formie audiobooka dostępna jest w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz