Autor: Max Czornyj
Tytuł: Córka
nazisty
Data premiery: 29.07.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 352
Gatunek: powieść
obyczajowa
Max Czornyj to jeden z najpłodniejszych polskich autorów
ostatnich lat. Na rynku debiutował w roku 2017, od tego czasu wydał 16 powieści
– wszystkie do tej pory zaliczały się do gatunku thriller, kryminał i true
crime. Autor słynie z dosadnych, makabrycznych opisów zbrodni i równie
brutalnych pomysłów. Dlatego też dużym zdziwieniem było, gdy latem roku
poprzedniego zapowiedział całkiem coś innego – powieść obyczajową o sile
miłości w czasach II wojny światowej i obozów koncentracyjnych. Oczywiście nie
mogłam sobie odmówić sprawdzenia, jak autor wypadł w tej roli, mimo iż po ten rodzaj
literatury sięgam naprawdę rzadko. Wygląda też na to, że ta zmiana gatunku
mocno mu się spodobała, gdyż już jutro 24 marca na rynku ukaże się drugi tytuł
o podobnej tematyce pt. „Miłość i wojna”.
Czasy współczesne. Greta, ponad 80sięcioletnia kobieta
cierpi na zaniki pamięci – jej umysł powoli oplatają macki alzheimera. Mieszka
sama w ogromnym domu, codziennie odwiedza Alicję – psycholog, z którą rozmowy
pomagają trzymać się rzeczywistości. Całe swoje życie Greta spędziła na
pokutowaniu – jest córka nazisty, wierzy, że w swoim DNA ma zapisany gen zła.
Czyny jej ojca ją prześladują, mimo choroby nie dają o sobie zapomnieć. Alicja
powoli już traci nadzieję w to, że jest w stanie kobiecie pomóc, kiedy zjawia
się Krzysztof z dziennikiem opisującym obozowe losy Anny. Z jakiegoś powodu
konieczne chce przekazać go Grecie, Alicja na to przystaje. Greta więc zaczyna
czytać, a im dalej w lekturę, tym więcej sobie przypomina… Jak losy kobiet się
łączą? Co się stało z Anną? I czy Greta naprawdę powinna cierpieć za grzechy
swojego ojca?
„A ja wierzę, że gen zła istnieje (…). To naukowa forma predestynacji, bo każdy z nas może w sobie nosić tchnienie Boga lub piętno szatana. Przynajmniej w jakimś metaforycznym sensie.”
Książka składa się z krótkich nienumerowanych rozdziałów
rozpisanych na trzy postacie: Gretę, Annę i Krzysztofa. Narracja każdego z nich
prowadzona jest w pierwszej osobie, w czasie teraźniejszym przez Krzysztofa i
Gretę, w czasie przeszłym przez Annę. Styl powieści jest spokojny, skupiony na
wewnętrznych przeżyciach bohaterów.
Poprzez główne postacie autor zadaje bardzo ciekawe pytania.
Dzięki Grecie, kobiecie, która całe życie pokutowała za grzechy swojego ojca,
która cały czas czuje się skażona złem i niewarta jakiejkolwiek uwagi,
zastanawiamy się nad tym czy zło może być dziedziczne. Czy to, że masz złych
rodziców, skazuje cię na podobne życie? Greta uważa, że tak, że genetycznie
jesteśmy zaprogramowani na czynienie dobra lub zła. Że gdzieś tam jest ten gen
zła, wpisany w DNA, który czy tego chcesz czy nie, w końcu kiedyś dojdzie do
głosu, jeśli nie w tym pokoleniu, to w kolejnym. Czy faktycznie biologia ma aż
takie znaczenie? Czy może napiętnowanie bardziej wynika z tego, jak postrzega cię
otoczenie? W końcu Greta też nie miała łatwego życia, po wojnie nikt nie
traktował jej przychylnie –była przecież córką zbrodniarza, nazisty,
hitlerowca, który zrobił tyle złego…
„Gdyby można go usunąć [gen zła] i stworzyć człowieka zdolnego czynić jedynie dobro, świat stałby się rajem. Wystarczyłoby tak niewiele. Ledwie drobna modyfikacja genotypu, a potem nastałaby jasność. Nie potrzeba by Boga, modlitw ani Opatrzności. Nie potrzeba by uśmiechu losu.”
Ale czy człowiek tak naprawdę jest tylko dobry albo tylko
zły? W końcu ojciec kobiety dla niej był dobry. Kochał ją, dbał o nią, pilnował
jej bezpieczeństwa. Ma wiele dobrych wspomnień z nim związanych. Więc jak
kochający ojciec może być do szpiku kości zły? Czy to faktycznie jest tak
czarno-białe jak chciałoby się myśleć? Czy źli ludzie nie są zdolni do czynów
dobrych?
Przyjrzyjmy się też trochę bliżej samej fabule. Rozpisana
jest ciekawie, bo i Greta w swoich rozdziałach często powraca do własnych
wspomnień, i poprzez rozdziały Anny też cofamy się lata wstecz. Anna to około
16letnia dziewczyna (a przynajmniej wolę tak myśleć, bo sama pisała, że ma albo
12 albo 16, ale sposób jej wypowiedzi brzmi już dosyć dojrzale), która razem z
matką trafiła do obozu. Taki sposób naprzemiennej, toczącej się w różnych czasach
narracji wzbudza we mnie zawsze dużą ciekawość, więc i tu byłam zadowolona.
Warto też wspomnieć, że postać Grety oddana jest naprawdę świetnie – jej
zagubienie, poplątane myśli i prześladujące wspomnienia. Do tego dochodzi
jeszcze nutka tajemnicy – dlaczego Krzysztofowi tak zależy, by Greta
przeczytała pamiętnik? I co ma Anna do Grety? To na pewno dodaje lekturze smaczku,
powoduje, że czytelnik gnany ciekawością może mieć problemy z odłożeniem
książki.
„Mam nadzieję, że w ten sposób uda mi się oderwać myśli od tego, co dzieje się wokół. Od tłumu ludzi, smrodu potu i wydzielin. Od przyciszonych, pełnych rozpaczy szeptów i płaczu. Od modlitw.„Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie” – tylko to przychodzi mi do głowy… A może: „wieczne odpoczywanie racz mi dać, Pani”. To byłoby prostsze. Choć teraz wstydzę się, że to napisałam i że taka myśl w ogóle się pojawiła.”
Oczywiście Czornyj nie byłby Czornyjem gdyby i tu nie wplótł
trochę makabryczności, ale jest jej tu niewiele – opisy są po prostu dosadne, a
rzeczywistość obozowa trudna, choć i tej nie ma tu za wiele, to jednak
niewielka część całej historii.
Nie przedłużając muszę stwierdzić, że „Córka nazisty” to
udany eksperyment literacki Czornyja. Pokazał się tutaj czytelnikowi z dużo
wrażliwszej strony, zadał kilka ciekawych pytań o sens życia człowieka i wagę
genów dziedziczonych po przodkach. Muszę też pochwalić pomysł na ciekawe
rozłożenie fabularne powieści i finalny twist. Jestem z lektury zadowolona, to
była zadziwiająco dobra książka.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Filia!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz