Autor: Marek Stelar
Tytuł: Blizny
Cykl: nadkomisarz
Tomasz Rędzia, tom 1
Data premiery: 02.09.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał
Chociaż Marek Stelar na naszym rynku książki pojawiał się
już w roku 2014, to ja z jego prozą po raz pierwszy do czynienia miałam w roku
poprzednim przy okazji lektury „Intruza” (recenzja – klik!). Jednak dopiero
teraz odkryłam jego kryminalną stronę i muszę przyznać, że jestem pod
wrażeniem. Jeśli wszystkie jego kryminały są tak dobre jak „Blizny”, to
koniecznie muszę je przeczytać! A autor ma już ich na swoim koncie kilka – dwie
trylogie – jedna o Krugłym i Michalczyku, za której drugi tom zdobył Złotego
Kośćca, druga o Suderze, a także kilka osobnych powieści jak wspomniany
„Intruz”, „Blask” czy wydany w zeszłym roku „Sedno”. Seria o Rędzi też
doczekała się już tomu drugiego pt. „Sekta”, który swoją premierę miał 10 marca
tego roku.
Historia „Blizn” rozpoczyna się, gdy na szczecińskim placu
budowy koparka odkopuje zwłoki - już na pierwszy rzut oka widać, że przeleżały
w ziemi co najmniej kilka lat. Na miejscu zjawia się nadkomisarz Rędzia i
prokurator Agnieszka Rybarczyk, która dopiero co przeniosła się do szczecińskiej
prokuratury. Okazuje się, że obydwoje dobrze się kiedyś znali – łączą ich
wspomnienia z wspólnego liceum. Kiedy więc po pewnym czasie okazuje się, że w odkopane
zwłoki to również ich znajomy z tej samej licealnej klasy, sytuacja zaczyna się
robić dziwnie podejrzana… Rędzia od razu przeczuwa, że jego śmierć może wiązać
się z czymś, co wydarzyło się na ich klasowej wycieczce w 1994 roku… Czy
przeczucie go nie myli? Dlaczego ktoś miałby mordować mężczyznę po tylu latach?
Kto i dlaczego to zrobił i do tego tak sprytnie ukrył ciało, że znaleziono je
dopiero przypadkiem po kilkunastu latach?
Książka składa się z 14 rozdziałów. Przy każdym z nich
dostajemy zaznaczenie, w którym roku toczy się akcja powieści – najczęściej
jest to rok 2020 i 1994. Narracja prowadzona jest trzeciej osobie czasu
przeszłego, podąża głównie za Rędzią. Styl powieści jest spokojny i uważny,
skupiony na detalach. Czytelnik poznaje też myśli i odczucia Rędzi, ale w dosyć
ograniczonym stopniu – w końcu jest to kryminał, a nie thriller psychologiczny.
Akcja powieści nasycona jest dialogami postaci, co nadaje dynamizmu i przyciąga
uwagę czytelnika.
Najważniejsza w tej książce jest zbrodnia. I to nie ta
aktualnie odkryta, choć też nie najświeższa – liczy sobie w końcu dobre
kilkanaście lat. Nie, wygląda na to, że, by odkryć rozwiązanie tej, trzeba
zgłębić się w jeszcze dalszą przeszłość, do czasów, gdy grupach 17sto- i
18stolatków wyjechała na kilka dni do mazurskiej głuszy. Tym samym książka
zadaje pytanie o wagę prawdy i konsekwencje czynów. Więcej powiedzieć nie mogę,
podkreślę tylko, że fabuła została przedstawiony w sposób mądry, głęboki i dający
do myślenia.
„Jeden głupi wybryk młodych chłopaków miał niewyobrażalne konsekwencje, jego echo wciąż się niosło, było jak plama rozlanego na stole czerwonego wina wsiąkająca w bibułkę: zachłannie i niepowstrzymanie, niemal bez końca.”
Jak już wspomniałam, wydarzenia w powieści nie są specjalnie
dynamiczne, jest to raczej grzebanie w przeszłości, rozmowy z dawnymi znajomymi
i wyciąganie wniosków. Nie znajdziemy tu szaleńczych pogoni, tylko rzetelne
detektywistyczne śledztwo, które wciąga jeszcze mocniej niż dynamiczna akcja.
Dla mnie dodatkowym plusem była historia sprzed lat – lubię, gdy wydarzenia
toczą się w dwóch czasach, gdy motywów wydarzeń aktualnych szukamy w odległej
przeszłości. Dzięki temu dostajemy dwa różne obrazy tych samych postaci –
zarówno jeśli chodzi o zamordowanego, jak i o śledczego. Możemy zobaczyć jak
ich życie się zmieniło, jak z niepoważnych nastolatków wyrośli na odpowiedzialnych
(bądź nie) ludzi. Przyjrzyjmy się na przykład Rędzi – w liceum chadzał swoimi
ścieżkami, nie trzymał się specjalnie z nikim. Nikt też specjalnie go nie
lubił. No, może prócz Agnieszki, która zarówno wtedy, jak i teraz, skutecznie
mąci mu w głowie. Teraz z kolei to poważny mąż i ojciec, który kocha swoją
rodzinę. Jednak kiedy ona się oddala, a do głosu coraz mocniej dochodzi
przeszłość, budzą się w nim dawne odczucia i wspomnienia. Myślę, że każdy od
czasu do czasu tęskni za tym co kiedyś było, do poczucia wolności i braku
obowiązków. Rędzia też, czego doskonały obraz dostajemy w tej historii, podczas
tego śledztwa. Autor poruszył tu wiele prywatnych wątków postaci, nie
poświęcając im dużo uwagi – ot, gdzieś tam przypadkiem coś wspomniał. Podejrzewam,
że to ziarna, które wykiełkują w tomach kolejnych.
„Nie mogę cię rozgryźć, wiesz? Masz pokręcony umysł. Chadza ścieżkami niedostępnymi mojemu.”
Nie mogę nie wspomnieć, że autor swoją powieść osadził w
dobrze znanej nam rzeczywistości – w dobie koronawirusa. Sam napisał ją w ciągu
dwóch miesięcy lockdownu, a akcję powieści osadził w marcu 2020, kiedy to
wprowadzano pierwsze, mocno komplikujące życie restrykcje. I tak bohaterowie
chodzą w maseczkach, nie ściskają rąk na powitanie i ogólnie zachowują dystans.
Wszystko jest pozamykane, nikt nie wychodzi z domu, a świadkowie znajdują się
na kwarantannie… Mimo że to przypomina nam o naszej smutnej rzeczywistości, to
z drugiej strony miło jest spojrzeć na całą sytuację oczami postaci – w końcu
dobrze rozumiemy co i on i jego rodzina teraz przeżywają, podzielić ich, i nasz
smutek.
„– Dobrze ci w życiu? – zapytała. (…)– W jakim sensie?– Czyli nie do końca – stwierdziła. – Gdybyś był ewidentnie szczęśliwy albo totalnie nieszczęśliwy, odpowiedziałbyś bez zastanowienia: tak albo nie.”
Podsumowując, „Blizny” to naprawdę świetnie skonstruowany
kryminał – uważny, dokładny, w pełni skupiony na śledztwie, które sięga wielu
lat wstecz, porusza wiele wspomnień i traumatycznych przeżyć. Ciekawość
czytelnika wzrasta wraz z kolejnymi stronami powieści – coraz mocniej
zastanawiamy się jak to wszystko się wiąże, co stało się w 1994 roku i czy
faktycznie aktualnie wydarzenia to nadal ich następstwa. Przyznam też, że pod
koniec powieści mojej lekturze towarzyszył ogromny smutek, wywołany
wydarzeniami powieści i spowiedzią bohaterów. To przejmująca historia, smutna i
dająca do myślenia. Ale jakaż dobra!
Moja ocena: 8,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Filia Mroczna Strona!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz