Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Noc na
blokowisku
Cykl: Kryminał pod
psem, tom 9
Data premiery: 24.02.2021
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 272
Gatunek: komedia
kryminalna
„Noc na blokowisku” to już dziewiąty tom jednej z moich
ulubionych polskich serii, komedii kryminalnych Kryminału pod psem pióra Marty
Matyszczak. Autorka debiutowała w roku 2017 pierwszym tomem pt. „Tajemnicza
śmierć Marianny Biel”. Poza pisaniem książek zajmuje się prowadzeniem razem z
mężem portalu Kawiarenka Kryminalna, opieką nad kundelkiem Gackiem i dwoma
kotami Burbur i jej synem Pedrem, którzy często umilają czas ich obserwatorom
na profilach społecznościowych.
Fabuła „Nocy na blokowisku” zaczyna się dokładnie w tym
momencie, w którym zakończył się tom „Lasu i ciemności” – Szymon Solański
zniknął, a Róża odkryła, że na ich ślubie pojawił się ktoś, kogo nie powinno
tam być. Razem z Barańskim i oczywiście kundelkiem Guciem po przeszukaniu całej
Puszczy Augustowskiej postanawiają wrócić do Chorzowa – może Szymon ukrył się w
swoim starym mieszkaniu? Po powrocie okazuje się, że ich mieszkanie jest
praktycznie w gruzach – budowlańcy, którzy mieli połączyć mieszkanie Róży i
Solańskiego raczej się nie spisali… Szymona oczywiście też tam nie ma. Kiedy
więc Barański odkrywa w lokalnych wiadomościach informację o śmierci mężczyzny
na mysłowickim blokowisku, którego opis do złudzenia przypomina Szymona, na
Różę pada blady strach. Czy to naprawdę jest Szymon?! Bohaterowie oczywiście od
razu postanawiają to sprawdzić i już na wstępie zobowiązują się do odnalezienia
jego mordercy …
„ – Peggy Sue nie wyszła za mąż – poinformował nas osobnik o długich kłakach, w gaciach rurkach i podartej koszulce. (…)Nie znałem żadnej Peggy, więc średnio interesował mnie jej stan matrymonialny. Dla mnie najważniejsze było, że Róża Kwiatkowska wyszła za mąż. Gdyby tego nie zrobiła, pewnie wszyscy mielibyśmy się z pyszna.”
Książka składa się z prologu, 9 rozdziałów i epilogu. Każdy rozdział
tytułowany jest cytatem z piosenek zespołu Myslovitz, a i w samym tekście
często znajdziemy do niego odniesienia. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch
planach czasowych – aktualnie oraz w latach 80tych, kiedy wypadkowi uległ
ojciec zamordowanego. Narracja prowadzona jest przez trójkę bohaterów –
wydarzenia przedstawione z punktu widzenia Róży i Solańskiego napisane są w
trzeciej osobie czasu przeszłego, Gucia w pierwszej osobie czasu przeszłego.
Oczywiście dla tych, co są już zaznajomieni z serią, styl nie będzie
zaskoczeniem – jest lekki i przyjemny, komentarze często odnoszą się do
polskiej rzeczywistości w nieco sarkastycznym tonie.
„ – No nie wiem. – Adolf grał na czas, choć wiedziałem, że aż się rwie do akcji. – A co ja z tego będę miał? – Widać, że nasłuchał się doniesień ze świata polityki. Tam też mało kto robić coś dla dobra ogółu.”
„To musiał być ten osławiony kurier! Nie chciało mu się włazić do Konrada Janki i strzelił przesyłką przy wejściu. Ja rozumiem, że w państwowej firmie, jaką jest Poczta Polska, awizonosze odczyniają takie sztuczki na porządku dziennym, ale żeby w prywatnej? Kapitalizm zszedł na kocimocze.”
Najwięcej humoru oczywiście znajdziemy w kwestiach Gucia,
który wszystkie wydarzenia przedstawia nam swoim psim okiem – jego spostrzeżenia
są zabawne i niezwykle trafne! Całość czyta się szybko i przyjemnie, a wybuchy
śmiechu – szczególnie w drugiej części książki – gwarantowane!
„Zrozumiem, jeśli w tym momencie mojej relacji poczujecie się zagubieni. Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to wszystko jak jakaś telenowela ‘made in Venezuela’. Tylko czekać, aż zza winkla wyskoczy Natalia Oreiro. Ten z tamtą, ta z tym, a piąte przez dziesiąte i generalnie trzy po trzy. Postaram się wam jednak zrobić takie „w poprzednim odcinku”, żebyście byli w miarę na bieżąco.”
Od razu wspomnę może też o wydaniu książki, która już
wizualnie prezentuje się doskonale. Okładkę zdobi grafika Iwony
Gostyńskiej-Rymkiewicz, która odpowiedzialna jest za całą oprawę graficzną
serii. W środku znajdzie też jak zawsze rysunek miejsca, w którym rozgrywa się
akcja – tym razem jest to blok przy ulicy Bernarda Wały w Mysłowicach. Każdy
rozdział jest dopracowany – scenki rozdzielone są jak zawsze kością (dla psa, a
jakże!), a cytaty z piosenek Myslovitz ładnie wyróżnione. Jest też jasno i
wyraźnie zaznaczony podział na czasy współczesne i lata 80te. Książka pod
względem wizualnym jest wygłaskana i razem z wszystkim poprzednimi tomami serii
prezentuje się na półce naprawdę świetnie.
„Od wielu już lat mieszkańcy klatki 2B żyli każdy swoim życiem. Mijali się na schodach, czasem nie zdobywszy się nawet na zwykłe „dzień dobry”. Nie to co w latach osiemdziesiątych, kiedy wszyscy dopiero sprowadzali się na mysłowickie osiedle. Wtedy byli jak jedna wielka rodzina. Znało się imię każdego dziecka z sąsiedztwa i wiedziało, kiedy kto ma urodziny. Świętowało się wspólnie i interesowało drugim człowiekiem.”
Wróćmy jednak do akcji powieści. Tym razem toczy się ona w
Mysłowicach, na osiedlu, na którym doszło do morderstwa. Róża (gdyż jej
mieszkanie jest w gruzach) nocuje u Barańskiego, który, jak się dobrze składa,
mieszka właśnie w tym boku, a zatem dostęp do świadków przestępstwa (podejrzanych?)
mają na wyciągnięcie ręki (dosłownie). Bohaterka jednak w tym tomie jest dosyć
niemrawa, przynajmniej w pierwszej części, rozdarta czy cieszyć się z
niedawnego ślubu, o którym marzyła od czasów szkoły, czy bardziej martwić
zaginięciem Szymona. Dlatego i samo jej śledztwo, poprzez które ma wytropić
mordercę, nie za bardzo jej wychodzi.
„Róża głównie siedziała na łóżku i przyglądała się obrączce na swoim serdecznym palcu prawej dłoni, to mrużąc oko lewe, to prawe. Wzdychała przy tym z rozrzewnieniem i podszczypywała się w przedramię, klnąc siarczyście, gdy ją zbytnio zabolało.”
Na szczęście w drugiej połowie książki akcja już solidnie
się rozkręca, dzieje się dużo i szybko, a Róża pokazuje trochę z dawnej siebie.
„Powoli jej się nawet zaczynało podobać to całe jeździectwo! Musiała mieć naturalny talent. Dotąd nieodkryty. (…) Może mogłaby zostać dżokejką? Hazardziści całego świata stawialiby na nią miliony!”
Gucio z kolei w tym tomie wydaje się jeszcze lepiej
dopracowany niż zawsze. Mocno widać tu jego więź z Szymonem i Różą, jego troskę
o nich, miłość i tęsknotę. Poza tym jego relacja z kocimoczami też przybiera
nowe kształty – nie, Gucio dalej ich nie znosi, a teraz gdy mieszka wręcz pod
nimi, zaczyna się zastanawiać nad inną formą ich zagłady…
„Kobieta była szalona. Trzymała w domu kocimocze! I to nie jednego, a całe stado. Więc chyba by jej nie zrobiło różnicy, gdybym skonsumował ze dwa? Choć jeszcze nie rozstrzygnąłem kwestii, czy taki posiłek nie jest zbyt obrzydliwy. Jak myślicie?”
Oczywiście jak wspomniałam aspekt humorystyczny mocno jest z
Guciem związany – głównie po prostu poprzez patrzenie jego pieskimi oczami na
to, co wyprawiają ludzie.
„ – Gutek – zagadnął – kto tak jest? – Kiwnął głową w stronę salonu.„i jak ja ci to mam przekazać, ty stary pomyleńcu?” Tak sobie pomyślałem, no bo sami przyznacie, co ja mogę w obliczu ułomnych umiejętności ludziny w rozumieniu języka zwierząt?”
Co do samej intrygi, to jak już wspomniałam z początku toczy
się dosyć powoli, głównie dominuje tu niepokój o losy Szymona. Dopiero w
drugiej połowie całość nabiera tempa i nadrabia wszystko to, czego brakowało z
początku. W moim prywatnym rankingu te tomy, w których akcja toczy się w
okolicy miejsca zamieszkania bohaterów, zawsze wypadają nieco słabiej, tu z
początku bałam się, że będzie tak samo, ale na szczęście druga połowa trochę
temu zaprzeczyła – bawiłam się naprawdę przednio! Intryga kryminalna oczywiście
jak zawsze jest dobrze przemyślana, finalnie mocno zaskakująca, choć trochę
żałuję, że tekstów o wydarzeniach z lat 80tych nie było trochę więcej –
naliczyłam zaledwie 4 lub 5 wstawek.
„Stanąłem przed drzwiami mieszkania Urszuli Zbieg i podrapałem futrynę. Trzy razy. To uniwersalny, międzynarodowy znak, że pies chce wejść. Kto udaje, że go nie rozumie, ten gała.”
Nie przedłużając – „Noc na blokowisku” zabierze Was znowu w
rejony śląskie, więc nie zabraknie tu śląskich zwyczajów i gwary (są przypisy,
więc nie martwcie się o zrozumienie!). Fabuła napędzi Wam strachu, a i rozbawi
do łez. Bohaterowie pokażą się z nieco innej strony, nie tracąc przy tym tego,
za co ich kochamy. Intryga kryminalna wciągnie, a wydarzenia sprzed niecałych
40 lat zaintrygują na tyle, że będziecie tylko czekać na kolejne fragmenty
osadzone w tych czasach. Do tego piękna okładka i staranne wydanie. Polecam!
Książkę oczywiście da się czytać w oderwaniu od pozostałych
tomów – przedstawia osobną zagadkę kryminalną.
Moja ocena: 7,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą przedpremierowo oraz
objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz