Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Halny
Cykl: Wiktor
Forst, tom 6
Data premiery: 28.10.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 480
Gatunek:
kryminał
Remigiusz Mróz jest jednym z najpopularniejszych polskich
współczesnych autorów. Pisze średnio 5 książek w roku, każda z nich zawsze
osiąga status bestsellera. Prawa do ekranizacji kilku serii zostały sprzedane,
ba!, seria o Chyłce doczekała się już nawet ekranizacji trzech sezonów. To jego
nazwisko pada, gdy mowa o najlepiej zarabiających i najchętniej czytanych w
Polsce autorach. Ja o jego twórczości pisałam Wam już nieraz, zawsze
podkreślając, że traktuję ją jako czystą rozrywkę – kiedy potrzebuję książki,
która wciągnie mnie tak, że ciężko będzie odłożyć, chcę się odmóżdżyć i po
prostu skupić na zaskakującym wirze akcji, by oderwać się od rzeczywistości, to
właśnie wtedy chętnie sięgam po książki tego autora.
Seria o komisarzu Wiktorze Forście to druga najbardziej
rozpoznawalna seria tego autora. Ukazała się po raz pierwszy dokładnie tego
samego roku co Chyłka (2015), jednak w przeciwieństwie do tej drugiej, jeszcze
do niedawna liczyła tylko pięć tomów i nie zapowiadało się, by miała być
kontynuowana. Po dwóch i pół latach przerwy autor zaskoczył nas jednak powrotem
do starych znajomych z Zakopanego… Jak po tak długiej przerwie wypadł tom
szósty?
Fabuła „Halnego” rozpoczyna się od znalezienia zwłok zakonnicy
w Tatrach, przed wejściem do kaplicy na Wiktorówkach. Ciało jest mocno
okaleczone, wnętrzności wywleczone, a w ustach kobiety znajduje się moneta –
złotówka. Na miejscu podczas początków halnego zjawia się prokuratorka Dominika
Wadryś-Hansen i inspektor Edmund Osica, którzy od razu kojarzą ten widok z
morderstwami Bestii z Giewontu, seryjnego mordercy, którego Wiktor Forst złapał
i wsadził za kratki lata temu… Czy to możliwe, żeby Bestia miała coś z tym
wspólnego? Szybko okazuje się, że tak – Gjord kilka godzin wcześniej poprosił o
rozmowę z kierowniczką więzienia – przekazał jej wiadomość dla policji, że wie
coś o tym morderstwie, a co ważniejsze, ma informacje dotyczące kolejnego
zabójstwa, tego, które dopiero się wydarzy… Ma jednak warunek – rozmawiać
będzie tylko z komisarzem Forstem. Forstem, który od ponad dwóch lat stroni od
ludzi, a komisarzem nie jest już od dawna… Czy Wiktor zgodzi się pomóc? I co
istotniejsze – kto morduje znowu ludzi w Tatrach i czy faktycznie Gjord ma coś
z tym wspólnego?
„(…) nadchodzi koniec świata, jaki znamy.”
Książka podzielona jest na cztery części, każda z nich
składa się z kilkunastu krótkich rozdziałów z oznaczonym miejscem wydarzeń.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, głównie podąża za
Forstem i Dominiką, jednak są wyjątki, w których dostajemy też wgląd w myśli
mordercy, tu nazywanego jako Egist i Klitajmestra. Styl, jak zawsze u Mroza,
jest prosty, łatwy i przyjemny, nie nastręcza żadnych trudności w czytaniu, pełen
jest dialogów i dynamizmu. W porównaniu jednak do serii o Chyłce jest dużo
poważniejszy, choć i oczywiście tu czasami natrafimy na uszczypliwości w
dialogach.
Od razu chyba muszę zaznaczyć, że przez te dwa i pół roku
przerwy naprawdę zdążyłam już zapomnieć wydarzenia z poprzednich pięciu tomów,
tak skutecznie, że nawet podczas lektury tego tomu niewiele mi się
przypomniało. Tym samym potwierdzam, że książkę można czytać bez znajomości
tomów wcześniejszych, jednak myślę, że lektura byłaby pełniejsza, gdybym
pamiętała choć trochę z wcześniejszych wydarzeń. Na pewno były tu nawiązania do
poprzednich zbrodni, szkoda też, że nie pamiętałam dokładnie charakteru
poczynań Bestii z Giewontu. Myślę, że gdybym była świeżo po lekturze
wcześniejszych tomów, ten mógłby mi się podobać bardziej.
Niezmiennie jednak miło było spotkać się znowu z głównymi
bohaterami serii. W ich życiu też upłynęły już prawie trzy lata, więc czytelnik
podczas ich rozmów i wspomnień jest informowany o tym, co wydarzyło się
pomiędzy. Wiktor po dobrym początku związku z Dominiką uciekł z powrotem w
góry, a kobieta ewidentnie już zdążyła ruszyć dalej – ma nowego narzeczonego,
wygląda na to, że pogodziła się z tym, że jej poprzedni długoletni partner
okazał się psychopatycznym mordercą. Wiktor za to zaszył się w górach i stroni
od ludzi… Ja jednak najmocniej ucieszyłam się z ponownego spotkania z Osicą –
to dosyć mrukliwy, starszy pan, który jednak jako jedyny tak naprawdę potrafi
obchodzić się z Forstem, jest mu przyjacielem i ostoją. Oczywiście w tym tomie
znajdziemy też więcej postaci znanych z serii (jak np. Szrebska), a i pojawia
się też kilka nowych, którzy z pewnością zagoszczą też w kolejnych tomach (np.
nowy komendant zakopiańskiej policji). Ponadto pojawiają się też postacie z
innych powieści Mroza, tym razem małą epizodyczną rólkę dostają Chyłka z
Kordianem, przez co całość jego twórczości staje się swoistym uniwersum, pełnym
światem.
Miło było też wrócić z surowe Tatry. W miejsce, gdzie
społeczne zależności i uprzejmości nie mają znaczenia, gdzie pozostaje tylko
człowiek kontra natura. W tym tomie bardzo mocno się to zaznacza przez tytułowy
halny, który w kluczowych momentach utrudnia poczynania głównych bohaterów.
„Tylko krew może zmyć krew. (…) Nowa era nadejdzie jedynie wtedy, kiedy skończy się poprzednia, a zatem zniszczenie jest warunkiem koniecznym powstania. Halny to doskonały przykład. (…) Taka niszczycielska siła to dowód samoregulacji natury. (…) Halny niweczy wszystko, co spotyka na swojej drodze. Łamie drzewa, wyrywa je z korzeniami i równa z ziemią to, co zbudował człowiek. Robi miejsce nowemu. (…) Nowe drzewa wyrosną tam, gdzie padły stare (…)”
Co do samej akcji, to muszę przyznać, że ten razem przez
pierwszą połowę książki nie czułam się tak mocno zainteresowana akcją, jak
najczęściej dzieje się to w przypadku książek tego autora. Na pewno akcja jest
tutaj wolniejsza, choć oczywiście nie można jej odmówić zaskakujących twistów
fabularnych. Ja jednak, mimo że nie pamiętam wcześniejszych tomów, miałam tu
jakoś wrażenie, że to wszystko już było. Jakoś przyjmowałam wydarzenia w
powieści z dziwną obojętnością i nie do końca wiem, czy wynikało to z mojego
nastroju czy faktycznie książka tym razem była mniej zajmująca. Na szczęście w
połowie się to zmieniło, w końcu zaczęło się więcej dziać i akcja mnie
wciągnęła. Jak zawsze u Mroza nie zamierzam czepiać się prawdopodobności
zdarzeń i jego rozwiązań fabularnych, ot po prostu dałam się wciągnąć w
lekturę.
„Jeszcze kilka dni. Tylko tyle zostało, by zrealizowali to, co nie udało się ani żadnemu przestępcy, ani żadnemu seryjnemu zabójcy, ani nawet żadnemu terroryście na świecie. Mieli coś, co pozwoli im na dokonanie aktu ostatecznego terroru.”
Prócz pierwszej mało wciągającej połowy, mam jeszcze do
książki jedną uwagę. A może nie uwagę, a po prostu zabrakło mi tutaj jednego
elementu, który myślałam, że z tym autorem związany jest nierozerwalnie.
Mianowicie nie znajdziemy tu specjalnie żadnego problemu społecznego, do
których tak często autor odnosi się w swoich książkach. Przez to jakoś zabrakło
mi tu czegoś głębszego, jakiegoś celu książki, tematu, który miałby na celu
otworzenie oczu czytelnikom, uświadomienie im problemu, który aktualnie
zaprząta nasze polskie społeczeństwo.
Podsumowując, „Halny” to na pewno przyjemny powrót do
bohaterów serii o Forście. Niemniej jednak nie jest to specjalnie udany powrót
– z początku trochę się tu wynudziłam, co naprawdę w książkach tego autora
bardzo rzadko się zdarza. Mam jednak nadzieję, że jest to rozgrzewka przed
kolejnymi przygodami bohaterów, które zapowiada nam posłowie. „Halny” to na
pewno obowiązkowa książka do kolekcji dla fanów autora i serii o Forście,
kolejny tytuł, który trzeba mieć na półce. Nie jest to jednak jego
najmocniejsza książka w całej twórczości.
Moja ocena: 6,5/10
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu
Filia Mroczna Strona!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz