Autor: Jędrzej Pasierski
Tytuł: Kłamczuch
Cykl: Nina
Warwiłow, tom 4
Data premiery: 27.01.2021
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 296
Gatunek: kryminał
Jędrzej Pasierski na polski rynek kryminalny wkroczył latem
roku 2018 pierwszym tomem cyklu o Ninie Warwiłow pt. „Dom bez klamek” (recenzja– klik!). Wcześniej pracował jako prawnik zajmujący się ochroną środowiska oraz
współpracą państw Europy Środkowo-Wschodniej. Swoje zamiłowanie do środowiska
przemycił w thrillerze z 2019 pt. „W imię natury” (recenzja – klik!), a i do
tej pory seria o Ninie rozrosła się do czterech tomów. Za kreację tej postaci autor
został wyróżniony w konkursie Czarny Kapelusz na Festiwalu ‘Granda’, a niedawno
zdobył też Nagrodę Wielkiego Kalibru za drugi tom cyklu pt. „Roztopy” (recenzja– klik!). Recenzje wszystkich jego książek znajdziecie tu na blogu. (recenzjatomu trzeciego pt. „Czerwony świt” – klik!)
Akcja powieści „Kłamczuch” toczy się latem, w lipcu. Nina
razem ze swoją 3letnią córką Milą wybierają się na wakacje w Beskid Niski. Tym
razem zatrzymują się we wsi Pyrowa oddalonej nieco od Gorlic, miejsca akcji z „Roztopów”.
Niestety Nina i tak zostaje szybko we wsi rozpoznana, po kilku dniach jej pobytu
wszyscy już wiedzą, że jest policjantką z Warszawy, która kilka lat temu
zrobiła w okolicy niezłe zamieszanie. Jeden z sąsiadów, starszy pan, pijak,
często ją zaczepia i opowiada o zbrodniach, które zostały zamiecione pod dywan.
Nina nie zwraca na niego uwagi, zgodnie z zapewnieniem całego miasteczka zakłada,
że mężczyzna po prostu nałogowo kłamie. Jednak, kiedy w pewną niedzielę
znajduje go w jego własnej kuchni z poderżniętym gardłem, nie jest już taka
pewna, czy faktycznie staruszek zmyślał. Tylko która z jego opowieści była tą, co
doprowadziła do jego śmierci?
Książka składa się z 46 rozdziałów. Narracja prowadzona jest
w trzeciej osobie czasu przeszłego, głównie podąża za trójką bohaterów – Niną, policjantem
Karpiukiem i mieszkanką wsi, młodą kobietą Justyną. Styl jest przyjemny, jest dużo
dialogów, narrator zwraca uwagę zarówno na myśli postaci, jak i na otoczenie. Całość
czyta się dobrze, choć raczej na spokojnie, nie ma tutaj wielkich zwrotów akcji
czy napięcia, przez które czytelnik obgryzałby ze zdenerwowania paznokcie. Jest
solidne śledztwo z dobrze umotywowaną zbrodnią.
Tak jak w „Roztopach”, tak i tutaj autor porusza historyczną
przeszłość rejonu. Akcja „Wisła” i historia Łemków odgrywa tutaj pewną rolę,
jednak tym razem nie wysuwa się ona na plan pierwszy. Tym razem większą uwagę
przyciąga okres początku lat 90tych XX wieku, czasy, kiedy zmiana systemu
politycznego przyniosła całkiem inne możliwości rozwoju. Autor skrupulatnie
opisuje jak wyglądało wtedy prawo dotyczące zarówno mienia jak i prowadzenia biznesu.
Zarówno historia Łemków jak i biznesmenów opisana jest dobrze, choć są to
tematy, które trzeba lubić w kryminałach – ja najczęściej raczej unikam tego
typu wątków, więc nie mogę powiedzieć, żeby i tu fabuła wywołała u mnie wypieki
na twarzy.
Oprócz tych historyczno-politycznych zagadnień trzeba też
wspomnieć o tytułowym kłamczuchu. Dzięki tej postaci możemy się przyjrzeć jak wygląda
rozsiewanie plotek na tak małym terenie, jak ich szerzenie wpływa na
mieszkańców wsi i jak nastawia ich wrogo do samego plotkarza. Warto przyjrzeć
się temu tematowi od strony psychologicznej.
Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć o postaci Niny. W tym
tomie w końcu bohaterka przedstawiona jest szerzej jako matka. Ma pod opieką
3letnią córkę i chce jej zapewnić naprawdę przyjemne wakacje. Śledztwo oczywiście
budzi w niej detektywa, więc znowu ścierają się w niej dwie osobowości, które
chcą czego innego. Na szczęście tym razem Nina wykazuje się trochę większą
dojrzałością niż poprzednio, więcej o córce myśli i stara się pogodzić swojego
wewnętrznego detektywa i matkę w jednym. Czytelnik zatem obserwuje jej rozdarcie,
jej próby dostosowania się do sytuacji. Myślę, że jej emocje były dobrze oddane,
a mnie osobiście cieszy zmiana, jaką widzę w charakterze głównej postaci. Nie
można zatem odmówić autorowi dobrego portretu psychologicznego policjantki.
Podsumowując, „Kłamczuch” to dobry kryminał. Może nie budzi wielkich
wypieków na twarzy, ale widać pracę jak dużą autor włożył w powstanie książki, a
całość czyta się łatwo i po prostu dobrze. Do mnie trochę nie trafił do końca
ten polityczno-społeczny wątek, więc nie sądzę, żeby książka została w mojej
głowie na długo, ale na szczęście szczerze mogę przyznać, że podobała mi się na
pewno bardziej niż „Roztopy”, które poruszały podobne wątki. Na pewno nie
rezygnuję z tej serii, ale mam nadzieję, że kolejny tom okaże się tak dobry jak
trzeci pt. „Czerwony świt”.
Moja ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję
Wydawnictwu Czarne!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz