Autor: Julia Gambrot
Tytuł: Liliowe
opium
Cykl: Różany eter,
tom 2
Data premiery: 03.06.2020
Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 640
Gatunek: opowieść
obyczajowa / romantyczna / historyczna / kryminalna
Julia Gambrot rok temu oczarowała mnie swoim debiutem pt.
„Różany eter”, który z powodzeniem łączył wątki wyjęte rodem z książek Jane
Austen, zagadkę kryminalną i początkujący świat odkryć medycznych. Już wtedy,
przy jego recenzowaniu (klik!) wyraziłam chęć przeczytania kontynuacji tej
historii. Dlatego też gdy dowiedziałam się o tegorocznej premierze pt. „Liliowe
opium” bez zastanowienia zdecydowałam się na lekturę. Jednak chyba może
oczekiwania okazały się za wysokie – już na wstępie muszę zaznaczyć, że kontynuacja
nie spodobała mi się tak mocno jak debiut autorki. Zaraz postaram się uzasadnić
swoją ocenę.
Od wydarzeń z „Różanego eteru” minęło kilkanaście lat. Świat
stoi na progu Wielkiej Wojny, nastroje społeczne i polityczne są bardzo
burzliwe. W takich czasach Lilia von Schiller, przyjaciółka Róży, pracuje w
przychodni, w której pewnego wieczoru zjawia się dziewczyna twierdząca, że jest
osieroconą córką jej dawno zmarłego brata. Dziewczyna ma jego zdjęcie, dużo wie
o ich rodzinie, więc Lilia nie ma wątpliwości, że to prawda. Postanawia
przygarnąć swoją siostrzenicę i zapewnić jej odpowiednie wykształcenie. W ich
drodze powrotnej dorożkarz nie chce przejeżdżać przez park, więc kobiety
postanawiają przejść ten kawałek pieszo. Po drodze mają dziwne wrażenie, że
ktoś je obserwuje, znajdują też porzucony kobiecy kapelusz. Niedługo później
dowiadują się, że jedna ze znajomych pokojówek uznana została za zaginioną, a
jakiś czas później zostaje znalezione jej ciało… Czy to tamtej nocy została
zabita? Czy Lilia i jej siostrzenica były o krok od mordercy? I czy
siostrzenica naprawdę jest tym za kogo się podaje oraz jaki miała cel w
ujawnieniu się właśnie w tym momencie?
Książka podzielona jest na 32 rozdziały. Narracja prowadzona
jest przez Lilię w pierwszej osobie czasu przeszłego, przez co automatycznie
bardzo dobrze poznajemy myśli i odczucia bohaterki, a i tylko jej oczami
oglądamy zastany świat. Styl powieści jest poprawny, lektura nie nastręcza
problemów.
Problemem jednak była dla mnie główna bohaterka, co jakby od
razu negatywnie wpływa na mój odbiór lektury. Lilia do tej pory nie wyszła za
mąż – jej miłość życia zginęła na Titanicu, więc dziewczyna, a raczej dorosła
kobieta, poświęca się w większości swojej pracy, co dosyć mocno jest widoczne w
powieści – bohaterka podchodzi do wszystkiego bardzo akademicko, podczas
rozmowy czy rozmyślań na tematach medyczne rzuca wręcz definicjami haseł z
podręcznika. Poza tym jak na swój wiek jest dosyć mocno naiwna i rozpieszczona
– to co chce to musi mieć i musi mieć to już. Każdy pomysł, na który wpadnie
musi zrealizować, nie myśląc kompletnie o konsekwencjach i tym jak to może
wpłynąć na innych ludzi. W tomie poprzednim takie zachowanie jeszcze mogło być
zrozumiałe – dziewczyny były młode i dopiero pierwszy raz zderzały się z dorosłym
światem. Teraz było to po prostu irytujące, a jako że całość przedstawiona była
oczami właśnie takiej postaci, to ciężko rozdzielić ją z całą resztą historii.
Niemniej jednak chcę tu znaleźć jakieś plusy. Na pewno warto
wspomnieć o tle historycznym powieści – tu historia jest, ale odgrywa rolę
poboczną – autorka nie zasypuje nas zagmatwaną polityką, ale zgrabnie wplata
prawdziwe wydarzenia w rozmowy postaci, przez co wiemy jakie klimaty i
niepokoje panują wśród naszych bohaterów.
Na plus na pewno trzeba też zaznaczyć wątek z osieroconą
córką zmarłego brata Lilii. Ta dziewczyna od początku niepokoi, zachowuje się
dziwnie, przez co wzbudza w czytelniku podejrzenia i nerwowość (tu w pozytywnym
sensie 😉). Ciężko zgadnąć dlaczego postępuje tak a
nie inaczej, i cały czas gdzieś nad czytelnikiem wisi pytanie czy możliwe jest
by dziewczyna miała coś wspólnego ze zbrodniami. To na pewno całkiem udany
wątek.
Co do samych morderstw, to raczej przyćmiła je postać Lilii,
a szczególnie jej rozterki uczuciowe i bardzo nachalne romanse. W tomie
poprzednim udało się autorce ładnie wywarzyć wszystkie tematy, tak że nie
przyćmiewały się nawzajem, a tworzyły bardzo zgrabną całość. Tutaj tego mi
zabrakło, więcej było naiwnego romansu niż czegokolwiek innego, co mocno zmieniło
klimat całej historii.
Na koniec poruszmy jeszcze wątek medyczny, który również
zachwycił mnie w tomie pierwszym. Tutaj, jak już wspomniałam, jest potraktowany
bardzo podręcznikowo i wyrywkowo. Bohaterka przyjmuje chorych i ich odwiedza i
wtedy zarzuca nas swoją wiedzą kreując się na wielką lekarkę. Nie ma to jednak
już dawnego uroku nauczania medycyny, zdobywania wiedzy na studiach, odkrywania
nowych praktyk, jest zwyczajna, niezbyt ciekawa praca w klinice bohaterki
uważającej się za lepszą od innych.
Jak widać, książka wzbudziła we mnie dosyć skrajne uczucia.
Liczyłam na świetny klimat i połączenie wątków historycznych, medycznych,
kryminalnych i obyczajowych, a dostałam jakby trzy powieści na siłę sklejone w
całość. Ogromnie żałuję, że historia nie
była przedstawiona przez Różę tak jak to miało miejsce w „Różanym eterze” – to
była dużo sympatyczniejsza postać, a jako że powieść prowadzona jest w narracji
pierwszoosobowej, to właśnie od głosu tej głównej postaci zależy ogólny odbiór
powieści. Mnie Lilia denerwowała, więc nie było szans, bym mogła się zachwycić
całością. Podobał mi się rys historyczny i wątek z siostrzenicą, przebłyski
intrygi kryminalnej i sekcji zwłok ofiar. Nie tracę więc nadziei, że autorka
wróci do formy ze swojego debiutu – naprawdę bardzo bym chciała przeczytać jej
książkę z podobnym wyważeniem poruszanych tematów co w „Różanym eterze”.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Lira!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz