Autor: Karolina Morawiecka
Tytuł: Zagadka
drugiej śmierci czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie z
kulinarnym podtekstem.
Cykl: Karolina
Morawiecka, wdowa po aptekarzu, tom 4
Data premiery: 30.09.2020
Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 304
Gatunek: powieść
detektywistyczna / komedia kryminalna
Karolina Morawiecka na polskiej scenie literackiej pojawiała
się pod koniec 2018 roku z pierwszą książką z cyklu o Karolinie Morawieckiej,
wdowie po aptekarzu, a dzięki dopiskowi w tytule „z kulinarnym podtekstem” od
razu mocno mnie zainteresowała. Mój nos czytelniczy mnie nie mylił i książka
okazała się bardzo oryginalną, zabawną i intrygującą rozrywką. Później przyszła
pora na dwa kolejne tomy, które również zyskały mój entuzjazm, a cała seria
wskoczyła na półkę książek ulubionych. Na tom najnowszy, czwarty przyszło nam
czekać rok, ale najważniejsze, że autorka się na niego zdecydowała i teraz już,
miejmy nadzieję, nie będzie miała wątpliwości czy cykl kontynuować!
Recenzje wszystkich poprzednich części znajdziecie tu na
blogu („Śledztwo od kuchni" – klik!, „Morderca na plebani” – klik!, „Zabójstwo na cztery ręce” – klik!), a dla dociekliwych podrzucam też link do wywiadu z
autorką, który miałam przyjemność rok temu przeprowadzić (klik!).
Historia „Zagadki drugiej śmierci” rozpoczyna się od wizyty
wdowy u lekarza, gdzie dowiaduje się, że koniecznie musi zmienić sposób życia,
o ile nie chce go stracić – musi przejść na dietę i zacząć się więcej ruszać.
Pani Karolina jest niepocieszona, ale z dwojga złego woli już ten wysyłek
fizyczny niż ograniczenie spożycia serniczków… Podejmuje kilka prób, aż w końcu
siostra zakonna Tomasza proponuje jej spacer z kijkami nordic walking – to nie
brzmi aż tak intensywnie, więc Morawiecka na propozycję to przystaje. Podczas
jednego z treningów Trufla, pies Morawieckiej, wyczuwa krew – kobiety
podejrzewają, że jest to miejsce przestępstwa. Jakiś czas później okazuje się,
że owszem, w okolicy padł trup, ale w innym miejscu. Morawiecka jest jednak
przekonana, że wiąże się on z jej odkryciem, więc postanawia sama przeprowadzić
własne śledztwo. W tym czasie siostra Tomasza wezwana zostaje do Krakowa – tam
poproszona zostaje o przeprowadzenie całkiem innego śledztwa, sięgającego lata
wstecz w historii zakonu… Czy Morawiecka ma rację? I co odkryje siostra
Tomasza? Jak poradzą sobie z dwoma osobnymi śledztwami bez wsparcia tej
drugiej?
„… naszym obowiązkiem jest zbadać dogłębnie tę sprawę. I pomóc policji, choć ta jeszcze nie wie, że…- … że bez nas sobie nie poradzi – ucieszyła się gospodyni.- … nasza pomoc jest bezcenna.”
Książka składa się z trzynastu rozdziałów i epilogu. Każdy
rozdział opatrzony jest krótkim tytułem zapowiadającym co w nim znajdziemy.
Całość poprzedzona jest świetną mapką obrazującą miejsce potencjalnego morderstwa
badanego przez wdowę, a koniec zwieńczony jest szkicem wotum, które za zadanie
odnaleźć na zakonnica. Oczywiście warto wspomnieć tu też o wydaniu książki i
bardzo ładnej retro okładce, która z wszystkimi poprzednimi tomami tworzy
spójną całość.
Wracając jednak do samej książki – narracja prowadzona jest
przez wszystkowiedzącego narratora, który w trzeciej osobie czasu przeszłego
przedstawia nam zmagania obydwu pań z ich prywatnymi śledztwami. W podejściu
narratora do postaci, szczególnie Morawieckiej, czuć sporo pobłażania, lekką
kąśliwość, ale i masę sympatii i zrozumienia 😊 Styl powieści, jak przy wszystkich
poprzednich tomach, jest niepowtarzalny – bogaty, wręcz barokowy w
porównaniach, nasuwający skojarzenia z Wielkimi Polskimi Dziełami jak np. Pan
Tadeusz. Wiem, że nie byłam w stanie wyłapać wszystkich odnośników do innych
dzieł literackich, wiem, że jest ich o wiele więcej, jednak nie wpłynęło to na
mój odbiór lektury – bawiłam się przy niej znakomicie! Może nie parskałam za
wiele śmiechem w głos, ale uśmiech i tak przez większą części lektury nie
schodził z mojej twarzy. To naprawdę bardzo pozytywna powieść! Mimo trupa 😉
„ – Możliwe (…) że doszło tu do jakiego wypadku…- Krew! – W oczach wdowy po aptekarzu błysnęło szczęście. – Widzę krew!”
Oczywiście w tym tomie znajdziemy wszystko za co kochamy tę
serię – jest ciekawa zagadka na wzór dawnych powieści detektywistycznych (a
nawet dwie!), jest humor, jest spokojna akcja i rewelacyjne postacie –
wojownicza i uparta wdowa Morawiecka, szersza wszerz niż wzdłuż, która dobrze
wie, że ludziom języki rozplątują się przy smakowitym posiłku, a i komórki
mózgowe działają lepiej napędzane cukrem i kawą. Siostra Tomasza, zagorzała
feministka, która wraca do zakonu, z którego została zesłana do Wielmoży ze
względu na swoje zapędy detektywistyczne – teraz właśnie dzięki tej smykałce tam
wraca, co jest niejako jej osobistym sukcesem. Oczywiście jest to kobieta
bogobojna, więc nie chełpi się tym, tak jak z pewności (oczywiście dalej w
skromności ducha!) zrobiłaby to Morawiecka. Mamy też naszych dobrze już znanych
policjantów – pana Adama i Rafałka, którzy są mało odporni na uroki (no dobra,
talenty kulinarne!) naszej rezolutnej wdowy. W te towarzystwo w tym tomie
wkraczają zakonnice z krakowskiego zakonu, których charaktery również oddane są
z humorem i przyjemnym wyolbrzymieniem.
Obydwie zagadki oczywiście są intrygujące i ciekawe, akcja
toczy się spokojnie, nie ma tu rozlewów krwi, jest rzetelne dokładne śledztwo.
Przy obydwu sprawach bawiłam się tak dobrze, że nawet samodzielnie nie
zastanawiałam się nad rozwiązaniami – po prostu zdałam się na dwie niezawodne
detektywki!
„ – Detektywka – poprawiła. – Feminatywy to też forma walki z patriarchatem. Jak wiadomo, stereotypy i przesądy kryją się już na poziomie języka. Kto wie, może zmieniając treść komunikatu, zmienimy i światopogląd?”
Muszę też wspomnieć o Krakowie. Siostra Tomasza przyjeżdża
tam na życzenie przeory, by przeprowadzić śledztwo, przez co część akcji
przenosi się ze wsi do miasta. Nawet Pani Karolina Morawiecka na chwilę się tam
pojawia, by przeanalizować dotychczasowe odkrycia i dowiedzieć się co nieco o
śledztwie zakonnicy. W każdym razie miasto, a w zasadzie jego centrum, oddane
jest tak świetnie, że poczułam jakbym tam znowu była – aż zatęskniłam za
czasami studenckimi, kiedy tak jak siostra Tomasza nieraz przebiegałam przez
rynek zahaczają o budkę z preclami. To naprawdę był dla mnie niesamowicie miły
akcent!
„Jak to możliwe, że w chwili, kiedy ONA sama miała zmierzyć się z detektywistyczną zagadką, jej pomocnica znajduje się w centrum… inne zagadki?! I do tego… w Krakowie?!Tak, nie ma sprawiedliwości na świecie.”
Ogólnie „Zagadka drugiej śmierci” utwierdziła moją wielką
miłość do całego cyklu o Karolinie Morawieckiej, wdowie po aptekarzu. Co prawda
dalej poprzedni tom uważam za mistrzostwo świata, ale ten również jest naprawdę
bardzo dobry, oryginalny i pozytywnie nastrajający. Uwielbiam styl autorki,
uwielbiam te główne postacie, uwielbiam spokojne, pełne dedukcji śledztwa,
uwielbiam te barwne, żywe dialogi i uwielbiam dobre jedzenie, którego w książce
też nie brakuje! Cóż mogę więcej powiedzieć? Czekam na tom piąty, a tych,
którzy jeszcze o książce nie słyszeli, gorąco zachęcam, by jak najszybciej po
nią (i cały cykl) sięgnąć – książki da się czytać bez zachowania kolejności
serii.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Lira!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz