Autor: Robert Galbraith
Tytuł: Jedwabnik
Cykl: Cormoran Strike, tom 2
Tłumaczenie: Anna
Gralak
Data premiery: 02.10.2019
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 480
Gatunek: kryminał
„Jedwabnik” to drugi kryminał pióra Roberta Galbraitha, a
tak naprawdę J. K. Rowling, która ukryła się pod tym pseudonimem. O motywach,
które kierowały autorką, by stworzyć pisarza Galbraitha opowiadałam przy okazji
recenzji tomu pierwszego, do której Was odsyłam – klik! Wcześniej pisałam też
już o wyzwaniu czytelniczym #czytamgalbraitha, któremu mam przyjemność
patronować i dzięki któremu w ogóle zdecydowałam się na lekturę tej serii (klik!). Nie
przedłużając zatem przejdźmy do omówienia „Jedwabnika”.
Historia tego tomu zaczyna się osiem miesięcy po „Wołaniu
kukułki”. Agencja detektywistyczna Strike’a w tym czasie stała się bardzo
popularna – detektyw część zleceń, ze względu na brak czasu, musi odrzucać.
Jest już też coraz bliżej wygrzebania się z dołka finansowego, choć ciągle
jeszcze musi decydować się na te bardziej dochodowe zlecenia. Wyjątkiem jest
sprawa Leonory Quine – kobieta zastaje Strike’a po którejś z rzędu
nieprzespanej nocy i zdenerwowanego zachowaniem jednego z bogatszych klientów,
więc ten niewiele myśląc sprawę Quine przyjmuje. Kobieta prosi go, by odnalazł
jego męża – pisarza. Nie chce zawiadamiać policji, bo nie jest to takie
pierwsze zniknięcie. Nawet jest przekonana, że wie, gdzie Owen może być. Szybko
okazuje się, że sprawa wcale nie jest tak łatwa jak się wydawało – Owena
nigdzie nie ma, okazuje się też, że w swoim środowisku ma zdecydowanie więcej
wrogów niż przyjaciół, a i gdyby tego było mało, jest też problem z opłaceniem
zlecenia… Czy mimo to Strike będzie kontynuował dochodzenie? I gdzie tak naprawdę
jest pisarz – czy faktycznie sam gdzieś się zaszył, najpewniej z nową kochanką,
czy może grozi mu niebezpieczeństwo?
Książka pod względem struktury wygląda nieco inaczej niż tom
pierwszy – nie ma podziału na części, rozdziały są dużo krótsze i każdy z nich
opatrzony jest cytatem. Razem jest ich równo 50. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego. W stylu również zauważyłam kilka różnic –
wypowiedzi postaci, które dzięki swojej różnorodności zrobiły na mnie takie
wrażenie w tomie pierwszym, teraz już tak różnorodne nie są. Tak samo nie
zauważyłam wcześniej, żeby myśli Strike’a były pisane jako wtrącenia,
najczęściej w dialogach, w nawiasie – może gdybym całą książkę czytała to nie
kłuło by mnie to tak w oczy, ale pierwsze 2/3 słuchałam w formie audiobooka, a
dopiero 150 ostatnich stron czytałam i mocno ta kwestia mi się wtedy w oczy
rzuciła. Oczywiście książka wciąga i czyta się ją przyjemnie, jednak pod
względem strukturalnym wolałabym rozłożenie przetestowane w tomie pierwszym –
było przyjemniejsza, a i seria jako całość zachowałaby spójność.
Mimo braku, lub mniejszej różnorodności w wypowiedziach
postaci, to jednak nie można autorce odmówić, że kreacje bohaterów nadal są jej
mocną stroną. Każda z występujących w tym tomie postaci jest naprawdę świetnie
przemyślana i opisana – nie będę ich z osobna wymieniać, bo jest ich sporo, ale
wszystkie naprawdę zapadają w pamięć – każda jest inna i mocno
charakterystyczna, choć niekoniecznie łatwa do polubienia 😊
Inaczej pod względem budzenia sympatii jest z dwójką
głównych bohaterów – Strike już nie martwi się aż tak mocno o finanse, jednak
teraz boryka się z większymi problemami zdrowotnymi – tu widać ciąg wydarzeń z
tomu pierwszego, które następstwem jest właśnie aktualna niedyspozycja
bohatera. To na co czekałam, to lepsze
poznanie Robin i na szczęście w tym tomie faktycznie to dostajemy. Robin
ukazuje się tu nie tylko jako zaradna i uprzejma, taktowna osoba, ale i kobieta
z mocnym charakterem, zaskakująca i dążąca do realizacji własnych marzeń.
Fabuła akcji tego tomu osadzona jest w londyńskim środowisku
literacko-wydawniczym. Czytelnik przez to ma niejako wgląd w to jak proces
powstawania książki wygląda od wewnątrz, choć wydaje się, że jest to obraz
dosyć przekoloryzowany, przedstawiony niejako w krzywym zwierciadle. Niemniej
jednak sprytnie zwraca uwagę na kilka ważnych aktualnie kwestii - między innymi
chodzi o łatwość w publikowaniu swoich tekstów – już nie tylko poziom
wydawanych przez wydawnictwa książek jak dużo niższy niż kiedyś, książek na
rynku jest naprawdę dużo, to jeszcze ci, których wydawnictwa odrzucają, mogą
samodzielnie wydawać własne ebooki. Wiele racji jest w tych spostrzeżeniach
zawartych w powieści.
Ściśle związana z literaturą jest też intryga kryminalna –
właśnie na najnowszej powieści zaginionego pisarza oparta jest zbrodnia. Nie
jest to jednak literatura wybitna, a wydaje się, że wręcz przeciwnie – pewna
dziwnych metafor i nacechowania seksualnego, pod którymi ukrywa się krytyka
wszystkich osób ze środowiska pisarza, które są mu albo bardzo bliskie, albo
zaszły mu kiedyś za skórę. To książka przesadzona i brutalna, którą sama
omijałabym szerokim łukiem, więc jej ścisły związek z fabułą nie całkiem
przypadł mi do gustu. Niemniej jednak nie sądzę, żeby wszyscy czytelnicy
odnieśli takie wrażenie jak ja, a poza tym warto jest po prostu docenić autorkę
za odwagę – to coś skrajnie innego od jej wcześniejszych powieści, jak sama
wspomniała w posłowiu, chciała się zmierzyć z brutalną zbrodnią i cel na pewno
osiągnęła.
W książkach tego cyklu ważną rolę odgrywa sam Londyn i
klimat w powieści panujący. W „Jedwabniku” akcja toczy się niespiesznie,
głównie składa się z rozmów i przesłuchań znajomych zaginionego. Razem z
bohaterami przemierzamy zimny, listopadowo-grudniowy Londyn, tym razem głównie
siedzimy w różnego typu restauracjach. Jedne są bardziej tradycyjne, inne
mniej, ale każda z nich ma swój urok. Uwielbiam Rowling za ten niespieszny,
angielski klimat. Wydaje się, że właśnie umiejętność jego budowania, prócz
rewelacyjnych kreacji postaci, jest jej ogromnym talentem.
Ogólnie, w porównaniu do „Wołaniu kukułki”, „Jedwabnik”
podobał mi się troszkę mniej – nie znaczy to jednak, że jest to zła książka.
Wręcz przeciwnie – na pewno wyróżnia się spośród innych dostępnych na naszym
polskim rynku – takiego klimatu nigdzie indziej nie znajdziecie! Doceniam to,
że autorka chce się sprawdzać w różnych rozwiązaniach fabularnych, biję jej
brawo za odwagę. Oczywiście książka jako kryminał jest naprawdę ciekawa,
rozwiązania zagadki oczywiście się nie domyślałam, choć gdy już wszystkie karty
zostały odkryte – pukałam się w głowę – przecież tyle było tropów po drodze!
Jednak podczas lektury były one tak skrzętnie poupychane, tak zawoalowane, że
nie byłam w stanie poskładać tego sama w całość. Klimat i postacie rewelacyjne –
już nie mogę się doczekać lektury tomu trzeciego!
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz książki i audiobooka do recenzji, a także za możliwość objęcia całej akcji czytelniczej patronatem dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz