Autor: Colleen Hoover
Tytuł: Coraz
większy mrok
Tłumaczenie: Piotr
Grzegorzewski
Data premiery: 19.06.2019
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 318
Gatunek: thriller
psychologiczny
Amerykańska pisarka Colleen Hoover od kilku lat podbija
listy bestsellerów. Do tej pory jej gatunkami literackimi były romanse i
powieści young adult, teraz zdecydowała się na coś innego – thriller. Książka „Coraz
większy mrok” oryginalnie ukazała się w 2018 roku najpierw jako sam ebook – Hoover
wydała go pod swoją marką, chciała w ten sposób odróżnić ten tytuł od innych swoich
powieści. U nas w Polsce książka ukazała się pod szyldem Wydawnictwa Otwarte,
więc niejako odwrotnie – nie znajdziecie jej na Legimi – największej platformie
z ebookami i audiobookami.
Mnie to nazwisko jest od dawna znane, ale tylko z opowieści.
Widziałam wiele czytelniczek zachwycających się prozą Hoover. W związku z tym,
kiedy tylko dowiedziałam się, że autorka pokusiła się o thriller na naszym
rynku reklamowany z dopiskiem ‘psychologiczny’ wiedziałam, że to w końcu dobry
moment, żeby zapoznać się z jej piórem. A skoro książka nie jest dostępna na
Legimi, to zgłosiłam swój udział w Book tourze u @wroclawianka.czyta (IG).
„Coraz większy mrok” to historia Lowen, 30letniej mało
popularnej pisarki. Właśnie zmarła jej matka, więc po roku przerwy kobieta w
końcu chce wrócić do pracy – wręcz musi, bo jej finanse są w fatalnym stanie,
grozi jej eksmisja z mieszkania. Na szczęście razem ze swoim agentem zostają
zaproszeni na spotkanie do dużego wydawnictwa – okazuje się, że jedna z ich
najpopularniejszych pisarek thrillerów miała wypadek samochodowy i ktoś za nią
musi dokończyć serię, z której zasłynęła. Tym zastępstwem ma być Lowen, której
książki podobno bardzo podobały się Verity. Lowen nie jest przekonana do tego
pomysłu, jednak gdy mąż pisarki Jeremy, z którym kobieta od razu czuje dziwne
wibracje, oferuje jej większą gażę, kobieta w końcu się zgadza. Kilka dni po
spotkaniu wybiera się do okazałego domu pisarki, by przeprowadzić research w
jej notatkach. Od początku czuje, że coś w tej rodzinie jest nie tak, a gdy w
jednej z szuflad znajduje kopię autobiografii Verity, ciekawość zwycięża i
Lowen powoli zaczyna odkrywać ich sekrety… Co się stało w tym domu? Jaki mrok
kryje się w tych ścianach?
Książka składa się z 25 rozdziałów poprzetykanych kilkoma
rozdziałami z autobiografii Verity. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie
czasu teraźniejszego przez Lowen, a w autobiografii w pierwszej osobie czasu
przeszłego przez Verity. Styl jest prosty, niewymagający, niemniej jednak te
rozdziały z autobiografii są dosyć wulgarne, bardzo często pojawiają się mało
wyszukane przekleństwa. Książkę czyta się szybko, nie potrzeba do niej
specjalnego skupienia.
Niestety okazuje się, że wydawnictwo Otwarte wprowadziło
czytelników w błąd – książka, która u nas reklamowana była jako mroczny
thriller psychologiczny, okazała się w głównej mierze romansem. Z elementami
thrillera. Po krótkim researchu odkryłam, że właśnie tak była reklamowana na
rynku amerykańskim – jako ‘romantic thriller’. Gdybym o tym wiedziała, to albo
w ogóle nie sięgnęłabym po ten tytuł, albo czytałabym go z innym nastawieniem.
Kierując się jednak okładkowym polskim określeniem liczyłam na thriller
psychologiczny i srogo się zawiodłam. Dlaczego?
Książka tak naprawdę kojarzy mi się z pierwszym powieściami
Tess Gerritsen – tam też na pierwszy plan wysuwał się banalny wątek romansowy,
zastawiając ten kryminalny w tyle. Tutaj Lowen zakochuje się w mężu Verity, pod
jej dachem, na parterze, gdy Verity leży sparaliżowana na piętrze, Lowen
bezwstydnie podrywa jej męża. Jako że narracja przedstawiona jest z punktu
widzenia młodej pisarki, to dobrze znamy jej myśli. Niestety kobietą raczej nie
szarpią wyrzuty sumienia, więc nie jest to bohaterka, którą da się polubić.
Jest mocno egoistyczna, a momentami wręcz głupia – przejawia się to na przykład
w momencie, kiedy jedzie do domu Verity szukać jej zarysów kolejnych tomów
serii bez znajomości tomów wcześniejszych. Czy to jest profesjonalne podejście
pisarki, która serio traktuje tak poważne zadania? Niestety raczej nie. Takich
sytuacji jest dużo więcej.
Niestety autobiografia Verity wypada jeszcze gorzej. Nie
dosyć, że jest mocno wulgarna, to jeszcze przesycona seksem i jego opisami. Nie
chciałam czytać romansu czy erotyku, więc już od pierwszych stron lektura mnie
zniesmaczyła.
Jak wspomniałam, wątek zagadki, mrocznej tajemnicy trzyma
się raczej z boku. Jako że fabuła toczy się niejako na dwóch planach czasowych
– aktualnie, gdy w domu jest Lowen i w przeszłości, dzięki autobiografii
Verity, to mamy dwa źródła wzbudzające, przynajmniej teoretycznie, niepokój.
Podczas wizyty Lowen, Verity jest sparaliżowana, jej aktywność mózgu, jak
wynika z badań, jest bardzo niska. Lowen jednak zauważa dziwne sytuacje, z
których można by wyciągnąć wnioski, że Verity jest jednak bardziej świadoma.
Czy Lowen się to wszystko zdaje? Czy tak przejawiają się jej głęboko ukryte
wyrzuty sumienia?
W autobiografii wątek mający wzbudzać niepokój dotyczy
również Verity, jednak tylko razem niepokoi nas jej psychika. Od początku
kobieta przejawia dziwną obsesję na punkcie Jeremy’ego, chce jego miłości i
uwagi tylko dla siebie. Widać w niej rysy socjopatyczne, a może wręcz
psychopatyczne, co tylko z każdym kolejnym rozdziałem się pogłębia. Co się
stanie gdy ich rodzina się powiększy? Czy Verity będzie w stanie podzielić się
miłością Jeremy’ego czy, tak jak Lowen od początku podejrzewa, prowadzi to
wszystko do fatalnej katastrofy?
Ogólnie niestety nie mogę powiedzieć, że książka mi się
podobała. Szkoda, że jej kategoryzacja nie była lepiej dopasowana, gdyż przeświadczenie,
że mam w rękach thriller psychologiczny, wpłynęło na odbiór tej lektury. Jak
dla mnie było w niej za dużo wątków romansowych, wulgaryzmów i seksu, za mało
tajemnicy i niepokoju. To co miało mnie niepokoić wywołało raczej pobłażliwy
uśmiech, zagadka dla takich wyjadaczy kryminalnych jak ja jest na tyle łatwa,
że można ją rozwiązać wręcz na samym początku książki, gdy Lowen odkrywa
autobiografię. Bohaterowie są bardzo banalni, płascy, przez co wzbudzili we
mnie niechęć – ich życie toczy się tylko wokół romansów. To po prostu nie była
książka przeznaczona dla mnie, kompletnie w żaden sposób nie wpisuje się w mój
gust czytelniczy. Fani romansów i erotyków powinni być zadowoleni.
Moja ocena: 4/10
Za możliwość wzięcia udziału w book torze oraz zapoznania
się z lekturą dziękuję @wroclawianka.czyta!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz