Autor: Rachel Caine
Tytuł: Tajemnica
mordercy
Cykl: Stillhouse
Lake, tom 4
Tłumaczenie: Adrian
Napieralski
Data premiery: 11.03.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 432
Gatunek: thriller
psychologiczny
Rachel Caine to amerykańska pisarka, która na swoim koncie
ma już ponad 50 książek. Część z nich ukazała się w Polsce. Autorka pisze pod
różnymi pseudonimami - tego co udało mi się znaleźć, ma ich aż pięć! Co więcej
jej rozrzut gatunkowy też jest całkiem spory – od książek dla nastolatek, przez
young adult, urban fanatasy aż po thriller. Seria Stillhouse Lake to jej
pierwsza próba w tym gatunku. Za pierwszą część pt. „Żona mordercy”, która w
Stanach ukazała się w 2017 roku, a w Polsce rok później, była nominowana do kilku
nagród literackich. Do tej pory seria składa się z czterech części, na rok
przyszły planowana jest amerykańska premiera tomu piątego. Mam szczerą
nadzieję, że i nam nasz polski wydawca nie da długo na nią czekać, co więcej,
jako że „Tajemnica mordercy” była moim pierwszym zetknięciem się z tą serią,
zamierzam do tego czasu nadrobić wcześniejsze trzy tomy! Chyba już oczywiste
jest, że książka bardzo mi się spodobała? 😊
Gwen Proctor była kiedyś żoną seryjnego mordercy. Kobieta
żyła w nieświadomości, póki przez przypadek świat nie dokonał makabrycznego
odkrycia. To już na szczęście jej przeszłość. Teraz z dwójką nastoletnich
dzieci i z nowym partnerem starają się wieść normalne życie na południu Stanów.
Niestety po ich doświadczeniach, a i wiedzy ludzi o ich przeszłości jest to
naprawdę trudne. Gwen pracuje w firmie detektywistycznej – właśnie dostała
zlecenie rozwikłania sprawy zaginięcia studenta. Co dziwne, nie zleciła tego
rodzina chłopaka, a jakaś dziwna organizacja, a do samego zaginięcia doszło już
trzy lata temu… W sprawie nie ma praktycznie żadnych tropów, więc Gwen
postanawia rozpocząć od rozmowy z rodzicami chłopaka. Może akurat podsuną jej
jakiś pomysł, w którą stronę dalej się udać? W międzyczasie życie rodziny
Proctor mocno się komplikuje – zarówno córka jak i syn pakują się w kłopoty, a
ich sąsiad – boss narkotykowy domaga się, by wyprowadzili się z tej okolicy…
Książka składa się z prologu i 29 rozdziałów. Rozdzielone są
one na cztery postacie: Gwen, jej partnera Sama, 16letnią córkę Lenny i
13letniego syna Connora. Każdy z nich prowadzony jest w narracji
pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, do każdego bohatera styl jest delikatnie
dopasowany. Może rozdziały Connora mogą się czasem wydać za dorosłe, ale z
drugiej strony chłopiec w swoim życiu przeszedł już naprawdę sporo, więc na
pewno jest bardziej dojrzały niż jego rówieśnicy. Ogólnie styl powieści jest
przyjemny, przez narrację pierwszoosobową mocno skupia się na przeżyciach
postaci. Nie znaczy to, że w powieści mało się dzieje – o nie, akcja toczy się
w naprawdę zawrotnym tempie!
Tym razem zacznijmy tradycyjnie – od bohaterów, gdyż przez
ich doświadczenia z przeszłości są to postacie niezwykle ciekawe. Nie znam
tomów poprzednich, ale już w tym udało mi się poznać całkiem nieźle całą
rodzinę Proctor. Gwen to kobieta, która już w miarę pogodziła się z
przeszłością – nie ukrywa, że wiele ją to kosztowało, że cały czas chodzi na
terapię, ale zwyczajne funkcjonowanie już nie jest tak trudne jak kiedyś.
Jednak przede wszystkim Gwen to matka – zrobi wszystko, by jej dzieci były
bezpieczne. Przez to ile przeżyła, wie też, że stać ją na wiele, nie ma dla
niej rzeczy niemożliwych, a swoje doświadczenia jako ofiary potrafi dobrze
wykorzystać w swoje aktualnej pracy. To naprawdę twarda babka.
Warto też wspomnieć o Connorze i Lenny. Wygląda na to, że dziewczyna
radzi sobie całkiem nieźle. Jasne, dokuczają jej w szkole, ale Lenny już się na
to uodporniła, nie bierze tego specjalnie do siebie. Inaczej jest z Connorem –
on jest w szkole dręczony, jest cichy i nieśmiały, jednak nosi w sobie głęboką
traumę, jakiej nabawił się przez ojca – mordercę. Jest w powieści pewien
fragment, który wstrząsnął mną mocniej niż inne – gdy w szkole Connora odbywają
się ćwiczenia ze strzelcem, na wypadek, gdyby kiedyś ktoś taki się tam pojawił.
Nigdy o tym specjalnie nie myślałam, chociaż jest to temat, który w ostatnich
latach często przewija się przez całą popkulturę. Dopiero jednak ta scena
uświadomiła mi jak okropne jest to przeżycie, co te dzieciaki wtedy mogą czuć,
jak coś, co powinno ich przygotować na straszną sytuację, już samo w sobie jest
przeżyciem mocno traumatycznym. Naprawdę ten fragment mocno daje do myślenia –
zwróćcie na niego uwagę.
W powieści pojawia się sporo postaci znanych z tomów
poprzednich, jednak nie sprawia to najmniejszego problemu dla tych, którzy
zaczynają właśnie od tej części – każda postać przedstawiona jest tak, że nie
sposób się pogubić.
Podobało mi się osadzenia akcji na południu Ameryki. Teksas,
Tennessee i tym podobne stany są całkiem inne niż te największe znany
amerykańskie miasta, w których toczy się większość powieści. Tu tożsamość,
mentalność ludzi jest inna, gdyż żyje się tu w całkiem inny sposób – jest sucho
i gorąco, a ogromne obszary są niezamieszkane. Sąsiad do sąsiada czasami ma
naprawdę daleko. Specyfika ludzi też jest nieco inna, są bardziej porywczy,
głośni, co autorka rewelacyjnie w swojej powieści przedstawia.
Nie zdradzę chyba za wiele, gdy powiem, że sprawa zaginięcia
powiązana jest z pewną sektą. To temat, który mocno mnie interesuje, zastanawia
co popycha ludzi do ślepego podążania za innym człowiekiem. Tu sekta
przedstawiona jest bardzo szczegółowo jak na thriller pełen akcji. Zgłębiamy
się w strukturę jej funkcjonowania i obserwujemy z boku jej członków.
Kilka razy wspomniałam już, że w książce sporo się dzieje.
Autorka nie daje czytelnikowi wytchnienia, tu ktoś strzela, to ktoś kogoś
śledzi, goni, grozi… Naprawdę jestem zaskoczona jak sprawnie autorce udało się
połączyć dobre i dosyć szczegółowe przedstawienie postaci pod względem
psychologicznym z tą ciągle pędzącą akcją. Naprawdę jest to kawał dobrej
roboty, tym bardziej, że ciągle trzyma czytelnika w napięciu, ciągle czujemy tą
potrzebę dowiedzenia się co się wydarzy dalej. Czy od thrillera powinno się
wymagać czegoś więcej? Wydaje mi się, że nie. Dostajemy tu wszystko to, czego
do tego gatunku można wymagać, a nawet więcej.
Podsumowując, sięgając po tę książkę naprawdę nie
spodziewałam się aż tak intensywnego thrillera. Nie mam się tu do czego
przyczepić, jestem w pełni usatysfakcjonowana z tej lektury i na pewno muszę
jak najszybciej poznać wcześniejsze losy rodziny Proctor. Jestem zafascynowana
tą historią!
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia
Mroczna Strona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz