Autor: Rachel Abbott
Tytuł: Gra w
morderstwo
Cykl: Stephanie
King, tom 2
Tłumaczenie: Adrian
Napieralski
Data premiery: 15.07.2020
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 416
Gatunek: thriller
psychologiczny
Rachel Abbott to jedna z najbardziej znanych brytyjskich pisarek
w gatunku thriller/kryminał. Debiutowała w 2011 roku pierwszym tomem cyklu o
detektywie Tomie Douglasie, który od razu zyskał sobie przychylność
czytelników. Teraz cykl liczy już dziewięć tomów, dokładnie tydzień temu była
polska premiera najnowszego pt. „Zamknij drzwi”. W międzyczasie aktorka zaczęła
też pisać nowy cykl o sierżant Stephanie King. W styczniu miałam przyjemność
zrecenzować pierwszy tom przedpremierowo (recenzja – klik!) i, mimo że była to
moja pierwsza styczność z książkami autorki, to byłam zachwycona. Teraz latem
na polskim rynku ukazał się tom drugi serii pt. „Gra w morderstwo”. Liczyłam od
początku, że będzie równie wciągający jak poprzedni – i wcale się nie
pomyliłam!
Rok temu w dniu ślubu Lucasa i Niny w ich rezydencji w
Kornwalii doszło do tragedii. Teraz Lucas zaprosił wszystkich uczestników
tamtych wydarzeń, swoich przyjaciół z dzieciństwa z partnerami, by świętowali z
nimi rocznicę. Po przyjeździe okazuje się, że mężczyzna przyszykował dla
wszystkich grę – każdy z nich otrzymał czarną kopertę z instrukcjami, a jego
żona Nina przygotowała dla nich specjalne kostiumy. Szybko okazuje się, że gra,
znana dobrze ze spotkań towarzyskich, tutaj zahacza o elementy makabry… Co
Lucas chce tym osiągnąć? Dlaczego każdy z nich musi wciąć w grze udział? I czym
grozi wycofanie się? Gdzieś w tym wszystkim musi się przecież też znaleźć dla
sierżant Stephanie King…
Książka składa się z prologu, dwóch części i epilogu.
Obydwie części podzielone są na krótkie rozdziały, łącznie jest ich 77.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia 4 bohaterek – Jemmy i Alex w
pierwszej osobie czasu teraźniejszego oraz Stephanie i Niny w trzeciej osobie
czasu przeszłego. Narracja prowadzona jest naprzemiennie bez żadnego
konkretnego klucza – przez większą część lektury najwięcej rozdziałów
przedstawionych jest oczami Jemmy, końcówka - Stephanie. Styl powieści jest
przyjemny, akcja toczy się niespiesznie, ale napięcie utrzymuje się już od
pierwszych stron książki. Warto też zaznaczyć, że wydarzenia w części pierwszej
toczą się rok temu, gdy przyjaciele Lucasa przyjeżdżają na ślub i ta część
zajmuje około stu stron, reszta to część druga, w której wydarzenia toczą się
aktualnie.
Abbott wykorzystała w tej powieści kilka ciekawych
elementów. Mamy tu niejako nawiązanie do klasyki kryminału – od początku mamy
zamknięte grono podejrzanych, złoczyńcą na pewno jest jeden z przyjaciół.
Zamknięta rezydencja, zatoka, w której nikt inny nie mieszka i bogaty dziedzic
fortuny nadają książce dosyć mroczny, ale i fascynujący klimat. Większa część
książki opiera się na motywie gry towarzyskiej – my w Polsce znamy ją w dosyć
uproszczonej wersji jako gra w mafię, w Brytanii jest nieco bardziej rozwinięta
i nosi nazwę gry w morderstwo. Zasady są podobne, ktoś pada ofiarą morderstwa,
a uczestnicy muszą odgadnąć który z nich jest sprawcą. W oparciu o tę grę
Abbott zbudowała całą fabułę swoją książki, dostosowała jej zasady do swojego
pomysłu i wyszło jej to naprawdę rewelacyjnie! Ja jestem pod wrażeniem –
zarówno samego pomysłu, jak i świetnego wykonania.
W powieści mamy dosyć duże grono bohaterów – przyjaciół w
rezydencji jest dziewięcioro, do tego dochodzi obsługa oraz śledczy, których
znamy już z tomu poprzedniego. Bardzo lubię, kiedy historia toczy się w
zamkniętym gronie bohaterów, gdzie wszyscy wszystkich znają (tu mniej więcej, z
dziewiątki trzy kobiety są spoza kręgu przyjaciół z młodości), a jednak każdy z
nich skrywa jakąś tajemnicę. Dobrym zabiegiem było tu powierzenie części
narracji Jemmie, żonie jednego z przyjaciół – ona obserwuje wszystkich z boku,
świeżym okiem, nie zna ich i nie zna ich zależności, które ewidentnie w jakiś
pokrętny sposób ich wszystkich łączą. Przez to razem z nią możemy odkrywać
powoli każdego bohatera z osobna, co jest zajęciem bardzo ekscytującym – każda
z postaci jest wiarygodna psychologicznie.
Muszę przyznać, że z początku w ogóle zastanawiałam się czy
jest to faktycznie książka z cyklu o Stephanie King. Tak jak w tomie
wcześniejszym, tak i tu jej postać jest jakby z boku – przynajmniej przez
pierwszą połowę powieści, później faktycznie jest jej więcej. Przez to o King
ciągle wiemy niewiele, znamy tylko podstawowe informacje z jej życia. To dosyć
niebanalne podejście do detektywa, który spina cykl w całość, co tym mocniej
mnie intryguje. Jestem ogromnie ciekawa jak ta postać się rozwinie w dalszych
tomach cyklu!
Pisałam już kilka słów o napięciu jakie towarzyszy
czytelnikowi podczas lektury. Jak to znamy z klasyki kryminału, akcja toczy się
niespiesznie, narracja zwraca uwagę na otoczenie i wszystko to, co się dzieje
dookoła. Ja ogromnie lubię taki klimat, a tutaj jeszcze położenie, miejsce
akcji dodatkowo go umacnia, przez co mam uczucie odosobnienia, zamknięcia i
groźnej tajemnicy wiszącej w powietrzu. Wszyscy są podejrzani, a my ciągle nie
wiemy o co chodzi, co się może wydarzyć i co się wydarzyło w przeszłości, przez
co cały czas siedzimy jak na szpilkach. Oczywiście zakończenie i tak zaskakuje,
moim zdaniem raczej ciężko je przewidzieć.
Podsumowując, „Gra w morderstwo” zrobiła na mnie bardzo duże
wrażenie. Autorka sięgnęła po motywy z klasyki kryminału i wymieszała je z
zasadami gry towarzyskiej doprawiając to wszystko wyczuwalnym na każdej stronie
powieści widmem unoszącej się w powietrzu tajemnicy i mrożącej krew w żyłach
zagadki. Książkę przeczytałam w sumie na jeden raz, fabuła wciągnęła mnie
ogromnie, a zakończenie zaskoczyło. Wygląda na to, że faktycznie Abbott zna się
na rzeczy i jeśli i ta druga seria okaże się tak dobra, to prawdopodobnie
dołączy do grona moich ulubionych autorów. Na ten moment mogę powiedzieć, że
nie mogę doczekać się tomu kolejnego serii o sierżant Stephanie King!
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji i piękną talię kart
dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona!
Zestaw książka + karty kupicie tu - klik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz