Autor: Tess Gerritsen
Tytuł: Kształt
nocy
Tłumaczenie: Jerzy
Żebrowski
Data premiery: 16.10.2019
Wydawnictwo:
Albatros
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller
Nazwiska Tess Gerritsen chyba nie trzeba nikomu przedstawiać
– to jedna z najbardziej znanych amerykańskich pisarek thrillerów medycznych na
świecie. Jej książki tłumaczone są na 35 języków, a światowy ich nakład przekroczył
już 30 milionów. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Tess zaczynała od nieco innego
gatunku – pierwsze jej osiem książek to romanse kryminalne. Teraz znowu
postanowiła nieco zboczyć z jej najbardziej rozpoznawalnego gatunku – tym razem
napisała thriller o duchach… Tylko czy na pewno było to thriller?
Ava jest autorką książek kulinarnych, na co dzień żyje w
Bostonie. W te wakacje jednak postanawia uciec z miasta – musi dokończyć
książkę, a nie umie tego zrobić w mieście – ściągają ją demony tragedii, która wydarzyła
się w Sylwestra. Wynajmuje zatem dom, dużą rezydencję w Maine przy samej plaży
– miała ogromne szczęście, gdyż czynsz jest śmiesznie niski z powodu remontu
wieżyczki rezydencji, a poprzednia lokatorka wymówiła lokum przed ustalonym
terminem. Wygląda na to, że tym razem wszechświat Avie sprzyja. Jednak czy na
pewno? Po przekroczeniu progu domu kobieta wyczuwa jakąś wrogą siłę, która
zmienia się po jakimś czasie… Czy możliwe by w domu ciągle mieszkał duch jego
prawowitego, pierwszego właściciela - kapitana Brodiego, który zginął 150 lat
temu na morzu? Kiedy Ava próbuje się skontaktować z poprzednią lokatorką,
okazuje się to niemożliwe. Niedługo później z morza wyłowione zostają zwłoki…
Czy to przypadek? A może coś jest na rzeczy? Czy kobiety, których wygląd jest
zadziwiająco podobny, są bezpieczne w Strażnicy Brodiego?
Książka składa się z prologu i 31 rozdziałów. Narracja
prowadzona jest w pierwszej osobie czasu teraźniejszego przez Avie. Co za tym
idzie mocno skupiamy się na jej postaci, poznajemy jej uczucia, emocje,
wspomnienia i skojarzenia, widzimy świat tak jak ona. Jednak czy można jej
ufać? Styl powieści jest poprawny, lektura nie stwarza problemów.
Nie mogę jednak powiedzieć, że przy książce dobrze się
bawiłam. Mam wrażenie, że została ona źle skategoryzowana – gdyby była
reklamowana jak paranormalny romans z wątkami kryminalnymi myślę, że wtedy trafiłaby
do innego odbiorców i mogłaby zostać oceniona lepiej. Ja, jako przeciwniczka
banalnych wątków romansowych w thrillerach i kryminałach, nie mogę powiedzieć,
że to była lektura dla mnie. Dlaczego?
Po pierwsze bohaterka – Ava od początku nosi w sobie jakąś
tajemnicę. Jakieś wydarzenia z przeszłości, dokładnie z nocy sylwestrowej, ją
męczą, wręcz miażdżą. Odczuwa ogromne poczucie winy, coś bardzo złego przez nią
się wydarzyło. Dlatego też musi uciec z miasta, chowa się przed swoją siostrą.
Przez tamte wydarzenia stała się alkoholiczką, wygląda na to, że od dawna była
też seksoholiczką, teraz kompletnie niezaspokojoną, gdyż od nocy sylwestrowej
nie odważyła się na podrywki. Co więcej, kręci ją seksualna przemoc. Dużo się w
niej przez te pół roku nagromadziło i teraz, na wakacjach daje temu ujście.
Alkohol przełamuje jej granice i Ava dąży do zaspokojenia, zarówno fizycznego
jak i psychicznego, związanego z poczuciem winy. No cóż, musicie przyznać, że
nie brzmi to jak thriller, prawda? Dużo jest tu scen seksu sado-maso, wiązania,
bicia i poniżania. Rozumiem, że jest to wyraz poczucia Avy, która wierzy, że
zasługuje na karę, ale kompletnie ten sposób do mnie nie trafia.
Po drugie – wątek ducha. I to nie tylko ducha, ale
przenoszenia się w przeszłość. Cała ta część książki dotycząca tych tematów
jest dla mnie nieco absurdalna. Może byłabym ją w stanie zaakceptować, gdyby
okazało się, że było na to jakieś logiczne wyjaśnienie – niestety tak się nie
stało. Mamy tu łowczynię duchów, co jest ciekawym nawiązaniem do popkultury,
jednak dla mnie to nie wystarcza, ten wątek w thrillerze się nie broni.
Po trzecie – wątek kryminalny. Niestety jest mocno
przewidywalny, ja, co nie zdarza mi się często, zagadkę rozwiązałam już na
wstępie i, gdy bohaterka powoli dochodziła do prawdy, kompletnie nie kojarząc
ze sobą faktów, miałam ochotę nią potrząsnąć – no przepraszam, ale ogólnie
kreowała się na osobę inteligentną, a to jak próbowała rozwiązać tę zagadkę
kompletnie na to nie wskazywało.
Czy książka to same minusy? Nie, oczywiście, że nie. Podobał
mi się sam pomysł na mroczny, owiany tajemnicą, stary dom. Maine, jak mała
nadmorska miejscowość, prywatna plaża, przy której mieszka bohaterka na pewno
dodają lekturze uroku. Zagadka ma potencjał, który, gdyby tylko nie zostało wszystko
od razu wyłożone czytelnikowi na tacy, mogłaby być naprawdę ciekawa. Oczywiście
wątek jedzenia, przygotowywania posiłków przez główną bohaterkę, które testuje
do swojej nowej książki, również zyskał moją aprobatę.
Wydaje mi się, że gdyby książkę potraktować jako, tak jak
wspomniałam na początku, paranormalny romans z wątkami kryminalnymi, miała by
szansę na ciepłe przyjęcie. Podejrzewam, że dla fanów serialu Outlander będzie
to nie lada gratka. Podejrzewam, bo serialu nie oglądałam, jako że od początku
założyłam, że nie jest to rozrywka dla mnie. Z książką powinno być tak samo, ja
po prostu nie powinnam na nią trafić, bo kompletnie nie trafia w moje gusta
czytelnicze. Nie mam jednak uwag co do stylu, pomysł jestem w stanie docenić –
gatunek romansu kojarzy mi się właśnie z pewnymi uproszczeniami i czasami
banalnymi wątkami, więc „Kształt nocy” idealnie się w niego wpisuje, przez co
zakładam, że książka innym odbiorcom może się spodobać.
Moja ocena: 5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Albatros!
Książka dostępna jest też w abonamencie