sierpnia 07, 2020

"W labiryncie" Donato Carrisi


Autor: Donato Carrisi
Tytuł: W labiryncie
Tłumaczenie: Ksawery Malinowski
Data premiery: 26.02.2020
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 336
Gatunek: kryminał / thriller

Donato Carrisi to pisarz, dramatopisarz i scenarzysta. Skończył prawo ze specjalizacją w kryminologii i behawioryzmie, a wiedzę z niego wyniesioną skrzętnie wykorzystuje w swoich powieściach. Jako pisarz debiutował w 2009 roku powieścią „Zaklinacz”, która odniosła ogromny sukces – ukazała się w dwudziestu trzech krajach, przełożona została na dwadzieścia języków. Ta powieść przyniosła mu też pierwsze nagrody literackie. Teraz jego nazwisko jest jednym z najbardziej poważanych włoskich pisarzy gatunku thriller, a od niedawna znany jest też z samodzielnego ekranizowania własnych powieści – debiut w tym zakresie to „Dziewczyna we mgle”, a teraz w lutym ukazała się druga książka, która została zarówno napisana jak i od razu zekranizowana przez samego autora pt. „W labiryncie”. To było moje pierwsze spotkanie z piórem pisarza, a teraz naprawdę jestem ciekawa ekranizacji tej powieści!

Samantha Andretti, która w wielu trzynastu lat została porwana, teraz się odnalazła – wygląda na to, że udało jej się uciec porywaczowi, dziewczyna pamięta tylko, że przetrzymywana była gdzieś pod ziemią – jak ona to określa - w labiryncie. Teraz, gdy dochodzi do siebie, przy jej szpitalnym łóżku zjawia się doktor Green, profiler, który przez rozmowę z nią chce poznać porywacza, potwora, który ją uwięził, a tym samym pomóc w jego schwytaniu. Samantha nie wie tylko, że od porwania upłynęło już 15 lat, a ona sama jest dorosłą kobietą…
W tym samym czasie prywatny detektyw Bruno Genko dowiaduje się, że Samantha została odnaleziona. On sam 15 lat temu zawiódł w jej poszukiwaniach – teraz postanawia, że będzie to ostatnia sprawa, którą rozwiąże…

Książka składa się z 43 rozdziałów. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego i przedstawia punkt widzenia to Samanthy, to Bruna. Styl powieści jest energiczny, a równocześnie skupiony na przemyśleniach i wspomnieniach postaci. Ja książki słuchałam w formie audiobooka i muszę przyznać, że fabuła historii przedstawiona jest bardzo obrazowo.

„W labiryncie” to opowieść przesiąknięta złem. Postać porywacza, który jest przez większą część czasu nieobecny, a gdy już się pojawia, ma na głowie maskę królika, jest jedną z najbardziej pokręconych, najbardziej chorych postaci, jakie ostatnimi czasy spotkałam w powieści. To, że wykorzystuje dzieci, ich naiwność, to że z zabawy, z atrybutów dzieciństwa robi coś tak złego, makabrycznego i nacechowanego seksualnie, jest naprawdę przerażające. Cała sprawa kręci się wokół porwań dzieci, ich krzywdzenia, zostawiania głębokich śladów na psychice, a i również pedofilii – to chyba najgorsze z krzywd jakie ludzie mogą sobie wyrządzić, przez co całość jest tak trudna, tak mroczna, tak przerażająca. Ja w pewnym momencie musiałam sobie zrobić przerwę w odsłuchiwaniu tej książki, bo już nie mogłam znieść tego zła, które jest tam ukazane. To naprawdę robi wrażenie i zostaje w głowie na długo.

Poza postacią mordercy warto zwrócić uwagę na dwójkę śledczych – i Genko i Green to ciekawe postacie, które w całkowicie inny sposób chcą tego samego – schwytać porywacza. Genko działa niejako fizycznie, osobiście angażuje się w szukanie tropów, biega, jeździ i szuka, a Green grzebie w umyśle dziewczyny, stosuje psychologiczne sztuczki, by wyciągnąć z jej pamięci tyle ile tylko się da. Obydwie postacie tym samym toczą między sobą grę, cichą rywalizację – czy skuteczniejsze okażą się mięśnie czy umysł?
Swoją drogą postać Genka jest chyba jednak bardziej charakterystyczna, o nim dowiadujemy się dużo więcej niż o Greenie. To człowiek, który wbrew swojemu losowi, przeznaczeniu, dalej żyje, dostał niejako dodatkowy czas na ziemi, by rozwiązać zagadkę porwania. Czy jednak tego czasu ma wystarczająco dużo?

Koniecznie muszę tu jeszcze wspomnieć o nawiązaniach, w których w książce jest naprawdę pełno. Jednym z najbardziej widocznych i najmocniej oddziałujących na fabułę jest „Boska komedia” Dantego, a szczególnie jego wizja piekła. Nawet jedno z miejsc pojawiających się w powieści nosi nazwę Przedpiekla – to dosyć znacząca symbolika, gdyż jest to miejsce pełne akt dotyczących porwanych dzieci… Osobiście widziałam tu też sporo nawiązań do mitologii greckiej – mam na myśli mit o Minotaurze zamkniętym w labiryncie. Tu niewinna dziewczyna zostaje uwikłana przez potwora w mroczną grę, której tak naprawdę nie może wygrać. Zdana jest na łaskę potwora i samego labiryntu, który nie chce jej wypuścić na powierzchnię. Równie wyraźne jest też nawiązanie do postaci królika z „Alicji w krainie czarów” – w końcu Samantha niejako goniąc króliczka, jak Alicja, wpadła do króliczej nory, z której nie potrafi się sama wydostać.

Ostatnie zagadnienie jakie muszę tu poruszyć, to intryga kryminalna, jej przebieg i rozwiązanie zagadki. Tempo akcji jest duże, razem z Genkem szukamy kolejnych tropów, a te nas zwodzą i prowadzą w dziwne miejsca. Sporo atrakcyjności dodają fabule wspomnienia Samanthy, a twistów w fabule jest tu naprawdę dużo. Zakończenie jest mocne i tak miesza we wcześniejszych przypuszczeniach, że po zakończeniu lektury jeszcze długo się o tym myśli. Tak jak porywacz, tak sam autor prowadzi z czytelnikiem grę, w której jest tylko jeden zwycięzca…

Podsumowując, książka Donata Carrisi zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. To mocna, mroczna, dosyć przerażająca pozycja, przesiąknięta złem jak mało która książka. Jednocześnie fabuła naprawdę ciekawi, historia wciąga i nie sposób się od niej oderwać przez poznaniem zakończenia. Jestem nią trochę przerażona, ale na pewno zostanie w mojej głowie na długo. Teraz tylko chciałabym zobaczyć film, jaki autor zrobił na jej podstawie!

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros!

Książka dostępna jest też w abonamencie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz