Autor: Dean Koontz
Tytuł: Oczy
ciemności
Tłumaczenie: Robert
Waliś, Maria Gębicka-Frąc
Data premiery: 06.05.2020
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller
Dean Koontz to jeden z najpopularniejszych i
najpłodniejszych amerykańskich pisarzy. Debiutował w latach 60tych XX wieku, na
ten moment na swoim koncie ma kilkadziesiąt powieści i wiele opowiadań, które sprzedane
zostały w 250 milionach egzemplarzy na całym świecie. Pisze zarówno pod swoim
nazwiskiem jak i pod pseudonimami, powtarzając za wydawcą – w jego powieściach
można znaleźć coś zarówno z Cobena jak i z „Archiwum X”.
„Oczy ciemności” po raz pierwszy na amerykańskim rynku
ukazały się w 1981 roku, na polskim w 2009. Jest to miks gatunkowy, łączy w
sobie elementy thrillera, sensacji, romansu i powieści grozy. Książka po raz
pierwszy została wydana pod pseudonimem literackim, później ukazała się raz
jeszcze, poprawiona, pod prawdziwym nazwiskiem autora.
Jest to historia Tiny Evans, producentki rewii w Las Vegas,
której ponad rok temu zginął nastoletni syn. Tragedia wydarzyła się na obozie
sportowym – autobus z uczestnikami spadł z góry, nie przeżył nikt. Małżeństwo
Tiny się rozpadło, ale teraz wydaje się, że kobieta zaczyna dochodzić do siebie
– zaraz odbyć ma się premiera jej rewii, więc jest zdeterminowana by normalnie
funkcjonować. Jednak coś psuje jej plany – męczą ją dziwne sny, a w pokoju syna
dzieją się dziwne rzeczy… W końcu dostaje wiadomość ‘nie umarł’. Z początku ją
ignoruje, jednak im intensywniej stara się to robić, tym mocniej wiadomość na
nią naciska, pojawia się z każdej strony. Czy to możliwe? Czy Danny naprawdę
żyje? Tina jest coraz mocniej przekonana że tak, postanawia więc przeprowadzić
własne śledztwo, by dowiedzieć się co tak naprawdę stało się z jej synem.
Książka podzielona jest na dni akcji, składa się z 40
rozdziałów, a każdy z nich z kilku oddzielnych scenek. Dzięki temu powieść jest
bardzo dynamiczna i czyta się ją wygodnie. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego, skupia się na dwójce głównych bohaterów – Tinie i
Elliocie. Styl jest charakterystyczny dla powieści akcji, jest dużo dialogów i
cały czas coś się dzieje, cały czas jesteśmy w ruchu.
W książce na pewno fascynujące jest miejsce akcji – całość
toczy się w USA w stanie Nevada – duża część w Las Vegas. To miasto jak żadne
inne, tętniące życiem, gdzie wszystko kręci się głównie wokół kasyn i hazardu.
Bardzo podobały mi się opisy tego miasta, tego jak wygląda tam życie. Las Vegas
otoczone jest pustynnym terenem, a na północy znajdują się góry, w których
doszło do wypadku Danny’ego. Tam też rząd założył swoje tajne laboratoria,
przeprowadza dużo testów wojskowych, zbrojeniowych. To naprawdę ciekawy teren
na miejsce akcji, jakże u nas rzadko spotykany!
Podczas lektury mocno frapował mnie też wypadek wycieczki
Danny’ego. Doszło do niego w górach, oficjalna wersja brzmi że autobus zjechał
z góry. Zima, wyprawa górska, teren eksperymentów wojskowych, mocno podejrzana
i nigdy tak naprawdę niewyjaśniona śmierć wszystkich uczestników wycieczki –
brzmi znajomo? Jak dla mnie jest tu masa odniesień do tragedii z Przełęczy
Diatłowa 1959 roku. Jestem ogromnie ciekawa czy autor właśnie tymi wydarzeniami
się inspirował, ale za dużo jest tu punktów wspólnych, bym uwierzyła, że tak
nie było.
„Jest tak, jakby… jakby sama noc na nas patrzyła… noc, cienie, oczy ciemności.”
Warto tu też wspomnieć o momentach grozy – ja podczas
lektury, a przynajmniej na jej początku, nie wiedziałam, że jest to powieść wielogatunkowa,
więc dosyć mocno mnie to zaskoczyło. Szczerze – odczuwałam spory niepokój gdy
do głosu dochodziły właśnie te elementy literatury grozy. W sumie z każdego
gatunku, jaki w tej powieści jest zawarty, dostajemy tu jego esencję, co
świadczy o dużych literackich umiejętnościach autora.
Na koniec może warto wspomnieć, dlaczego książka została
teraz wznowiona. No cóż, powodem jest prawdopodobnie panująca pandemia – nie
chcę zdradzać za wiele, bo jest to kwestia poruszana raczej pod koniec
powieści, ale powiem tylko tyle że i tu pojawia się wirus niepokojąco podobny
do aktualnie panującego… To już któraś książka z kolei, w której autor niejako
przewidział wydarzenia, które teraz się dzieją, a dziwi mnie to tym bardziej,
że skoro to była dostępna wiedza, do wywnioskowania, to dlaczego nikt nie był
na tę pandemię przygotowany?
Podsumowując, „Oczy ciemności” Koontza to ciekawy miks gatunkowy. Ja niestety o tym nie wiedziałam sięgając po książkę, raczej
myślałam, że to po prostu thriller, więc z początku byłam dosyć mocno
zaskoczona. Później już przywykłam i ogólne wrażenia mam pozytywne. Muszę tylko
zaznaczyć, że niespecjalnie przepadam i za literaturą sensacyjną i za romansem,
więc osobiście pewnie oceniam ją niżej niżbym mogła, gdybym wiedziała z początku
po co sięgam. To trochę moja wina, ale i moje odczucia, więc ocena jest jak
najbardziej subiektywna. Podsumowując „Oczy ciemności” jednym zdaniem – to
połączenie Kinga, Stranger things i wczesnej Tess Gerritsen. Zaskakujący miks
gatunkowy!
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Albatros!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz