Autor: Hanna Greń
Tytuł: Więzy krwi
Cykl: Dioniza
Remańska, tom 2
Data premiery: 06.05.2020
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Liczba stron: 384
Gatunek: kryminał
Hanna Greń debiutowała na polskim rynku kryminalnym w 2014
roku. Z zawodu księgowa, jej mąż jest emerytowanym policjantem i pierwszym
recenzentem jej książek. Dzięki temu autorka dobrze wie, jak wygląda środowisko
policyjne od wewnątrz i dobrze odwzorowuje je w swoich powieściach. Do tej pory
Greń wydała 11 książek, z czego dwie ostatnie należą do cyklu o byłej
policjantce Dionizie Remańskiej. O tomie pierwszym pisałam wczoraj (recenzja –klik!), dzisiaj poświęćmy chwilę tomowi drugiemu pt. „Więzy krwi”.
Trzy miesiące temu w Świercznicy, miejscowości sąsiadującej ze
Strzygomiem, została zgwałcona i zamordowana młoda przyjezdna dziewczyna.
Policja stoi w miejscu, nie są w stanie rozwikłać tej sprawy, gdyż mieszkańcy
Świercznicy nie chcą podzielić się z nimi żadnymi informacjami… Marcin Lipski,
policjant, a aktualnie również tymczasowy komendant posterunku w Jodłowcu,
znajomy Diony z wcześniejszej sprawy, w chwili gdy Dioza zdradza mu plany
założenia biura detektywistycznego razem z jej ojczymem, wpada na pomysł
zlecenia jej prywatnego śledztwa. Diona ma za zadanie dowiedzieć się od
mieszkańców wioski co dziewczyna tam robiła i czy miała jakiś wrogów. W dniu
wyjazdu dołącza do niej młoda policjantka, kuzynka Marcina – Jemina, by pomóc
jej w sprawie. Czy kobiety odkryją co stało się z zamordowaną mimo że nie udało
się to policji? Czego dziewczyna szukała w tak małej miejscowości? Listopad to
raczej nie jest urlopowa pora…
Książka składa się z prologu, 10 tytułowanych rozdziałów i
epilogu. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, głównie
podąża za Dioną. Styl powieści jest lekki, książkę czyta się szybko i
przyjemnie, bez żadnych trudności. W pierwszym tomie bardzo podobał mi się
humor wpleciony w dialogi, tu było go trochę mniej, co jednak nie wpłynęło
niekorzystnie na lekturę – mam wrażenie, że ten tom po prostu porusza
poważniejsze, mroczniejsze tematy, które raczej nie sprzyjają żartom…
W tym tomie Dioniza dostaje przymusową partnerkę – w
przeciwieństwie do tomu pierwszego, w którym prowadziła samodzielne śledztwo,
tu musi współpracować z młodą dziewczyną, która jak się okazuje nie jest tak
inteligentna jak sama o sobie myśli. Sytuacja jest o tyle dziwna, że Marcin
kazał Ince, by to ona się z nim kontaktowała – lepiej by Diona do niego nie
dzwoniła, w końcu nie ma uprawnień, by mieszać się w tą sprawę, co, gdyby
wyszło, mogłoby sprawdzić kłopoty na Marcina. Przez brak kontaktu z policjantem,
niemożnością jakiejkolwiek weryfikacji doniesień sąsiadów, Diona powoli zaczyna
odczuwać zdenerwowanie i frustrację… Inka jest postacią frapującą, czytelnik
nie wie o co jej chodzi, przez co lektura jest ciekawa i wciągająca.
Oczywiście, jak to w seriach bywa, i ten tom ma wielu
bohaterów, którzy zostali stworzeni tylko na jego potrzeby. Świetną postacią
jest pani Pelagia, u której kobiety nocują, a która po cichu pomaga im w
śledztwie. Dostajemy tu też grono bogatszych bohaterów, którzy rządzą
miasteczkiem, a którymi interesowała się zamordowana… Czy mają z zabójstwem
jakieś powiązania?
Jak pisałam, ten tom porusza poważniejsze tematy. Pomijając
już samo morderstwo i gwałt, sporo znajdziemy tu też o samej pracy w policji –
w końcu dowiadujemy się dlaczego Diona odeszła z pracy i dlaczego kategorycznie
nie chce tam wracać. Postać Gredtkego, byłego milicjanta, również mocno ten
temat rozwija.
„Policja nie jest warta tego, żeby tracić dla niej czas, który można spożytkować inaczej. Tak samo ojczyzna. Okazała się, że ona jest tylko pustym słowem, wykorzystywanym przez władze do ogłupiania narodu.”
Jak sam tytuł wskazuje znajdziemy tu też trochę refleksji na
temat więzów rodzinnych. Co czego zobowiązują, jak naprawdę są ważne i jak
postrzega je społeczeństwo. Nie chcę zdradzać tu za wiele, zaznaczę tylko, że
temat więzów rodzinnych poruszany tu jest na kilka sposobów. Każdy z nich jest
ciekawy.
Co do intrygi kryminalnej, to oczywiście znowu sama na takie
rozwiązanie zagadki bym nie wpadła. Tak jak w tomie pierwszym, taki i tu,
sprawa toczy się w całkiem innym kierunku niż można by przypuszczać. Tu mam
jednak jedną uwagę – miałam wrażenie, że Diona i Inka bardzo długo nie potrafią
wpaść na trop, dlaczego dziewczyna pojawiła się w miasteczku, kiedy ja wiedziałam
to już od razu, a po tropach zostawionych przez autorkę, myślę, że każdy się
tego szybko domyśli. To jedyna rzecz, która troszkę mnie tu denerwowała – wiem,
że Inka specjalnie inteligentna nie jest, ale Diona powinna wpaść na to od
samego początku 😉
Ogólnie książkę czytało mi się bardzo dobrze. Miałam
wrażenie, że ten tom jest poważniejszy i mroczniejszy od pierwszego, ale lekkie
pióro autorki jego ciężkość równoważy. Ten tom coś ze sobą niesie, zawiera w
sobie kilka refleksji, co według mnie podnosi jego rangę względem „Wioski
kłamców”. Jestem z lektury zadowolona i na pewno będę chciała przeczytać
kolejną książkę autorki – mam nadzieję, że będzie to kontynuacja losów Diony,
bo już teraz dosyć zżyłam się z bohaterami.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona!
Książka dostępna jest też w abonamencie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz