Autor: Magda Stachula
Tytuł: Strach,
który powraca
Cykl: Anita
Rozwada, tom 2
Data premiery: 01.07.2020
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 364
Gatunek: thriller
psychologiczny
Magda Stachula debiutowała na polskim rynku w sierpniu 2016
roku thrillerem pt. „Idealna”, który został bardzo entuzjastycznie przyjęty
przez czytelników. Od tej pory ukazały się jeszcze trzy książki autorki, jednak
czytelnicy nadal powracali do historii Anity i Adama z „Idealnej” namawiając
autorkę na kontynuację. W końcu Stachula uległa namowom i wręczyłam nam
„Strach, który powraca”, kontynuację przygód tej pary.
Ja z książkami autorki zetknęłam się ponad dwa lata temu –
przeczytałam trzy z czterech dostępnych i byłam bardzo zadowolona – autorka
trzymała poziom, każda jej książka jest tak wciągająca, że ciężko je odłożyć,
nawet jedna z nich zwalczyła mój kryzys czytelniczy. Niestety teraz dokładnie
już „Idealnej” nie pamiętam, mam o niej tylko bardzo ogóle pojęcie, najmocniej
zapamiętałam kolejkę praską i to, że pomysł uznałam za całkiem oryginalny. Z
fabuły naprawdę prawie nic, co trochę denerwowało mnie przy lekturze „Strachu…”
– książkę spokojnie da się czytać bez znajomości „Idealnej”, może to nawet
byłoby lepsze, bo ja, mimo złej pamięci, miałam wrażenie powtarzalności… Ale od
początku.
Od wydarzeń z „Idealnej” minęły już cztery lata. Anita
urodziła córeczkę – Amelkę, razem z Adamem przeprowadzili się do domku na
obrzeżach Krakowa i pozornie wiodą całkiem idealne życie. Anita zajmuje się
dzieckiem, Adam pracuje w korporacji dbając o zabezpieczenie finansowe rodziny.
Jednak nic z pozoru nie jest takie jak w rzeczywistości – małżeństwo znowu
przechodzi kryzys, w ogóle ze sobą nie rozmawiają, głównie tylko się kłócą o
to, że Adam jest zmęczony, a Anita potrzebuje pomocy przy małej… Kobieta jest
mocno sfrustrowana, ostatnio znowu zaczęła czuć się obserwowana, boi się, że
jej prześladowczyni powróciła, co mocno miesza jej w głowie. Adam też ma dosyć,
znowu wplątuje się w romans, mimo że obiecał Anicie, że już więcej tego nie
zrobi… Czy historia lubi się powtarzać?
Czy Anicie grozi niebezpieczeństwo? Czy Marta wróciła? Kim jest Niezapominajka,
która podsyła Anicie dziwne wiadomości na Instagramie?
„Wszyscy chronią prywatność, barykadując się przed światem zewnętrznym, a jednocześnie spowiadają się z każdej minuty życia w social mediach.”
Książka składa się z prologu, wielu krótkich nienumerowanych
rozdziałów i epilogu. Rozdziały podzielone są na cztery postacie: Anitę, Adama,
Eryka i Niezapominajkę. Wszyscy oni wypowiadają się w narracji pierwszoosobowej
czasu teraźniejszego, przedstawiają wydarzenia z własnego punktu widzenia
okraszając wszystko od razu własnymi emocjami. Jeśli chodzi o styl, to właśnie
mam mały problem – zdania momentami wydawały mi się za długie – tam gdzie
powinna być kropka, może tak w 1/5 przypadków, był przecinek. Nie pamiętam czy
tak było w poprzednich książkach autorki, być może tak, więc dopuszczam
możliwość, że to moje wymagania co do składni się zmieniły. Niemniej jednak
trochę psuło mi to płynność lektury.
Co do bohaterów, to również mam mieszane odczucia. Pamiętam,
że nigdy postacie Stachuli nie były kryształowo czyste, zawsze miały jakieś
skazy i to jest w porządku. Jednak człowiek powinien uczyć się na własnych
błędach, prawda? A tu mam wrażenie, że bohaterowie odgrywają dokładnie to samo
co w „Idealnej” – Anita coraz mocniej odchodzi od zmysłów, Adam swoje problemy
wyładowuje przez kolejny romans. Jak wspomniałam, nie pamiętam dokładnie
debiutu autorki, ale mam wrażenie, że tamte odczucia były oryginalne i dobrze
zbudowane, tu im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym mniej prawdopodobne mi
się wydawały.
„Jak ująć to wszystko w słowa, te myśli, które przelewają się nieustannie w mojej głowie? Nie potrafię nad nimi zapanować. A może nie chcę?”
Może jednak nie powinnam patrzeć na „Strach…” przez pryzmat
„idealnej”? Ciężko to zrobić, bo autorka nieraz sama w książce nawiązuje do
tamtych wydarzeń, jednak może warto spróbować.
W kreacji Anity podobało mi się to, jak przedstawiona jest
jako zmęczona matka – całe dnie spędza na samotnym opiekowaniu się małą córką,
która w wieku 3 lat zostaje posłana do przedszkola, więc i moment jest bardzo
emocjonujący. Jak sam Chmielarz zauważył, przedstawienie uczuć kobiety w takiej
sytuacji, gdy nie ma nawet chwili dla samej siebie, jest wartościowe, tym
bardziej, że zderzone jest z niezrozumieniem Adama – on na sprawę patrzy
całkiem inaczej, w ogóle nie wie ile wysiłku kosztuje opieka nad dzieckiem. Ten
motyw muszę zaliczyć zdecydowanie na plus.
Dobrym zabiegiem jest też wprowadzenie narracji z punktu
widzenia Niezapominajki – przez większą część lektury czytelnik nie wie kim
jest ta kobieta, co budzi lekki niepokój i ciekawość. Czy ją znamy? Która to
kobieta przewijająca się w życiu Rozwadów? A może nikt znajomy? Może to obca
obserwująca z ukrycia? To ciekawe przedstawienie skrzywionego umysłu.
„Ona nie zasługuje na to, co ma, i ja jej to odbiorę, bo nie pragnę niczego bardziej niż ukraść jej życie.”
Nie do końca jednak rozumiem sens wplątywania w akcję Eryka,
praskiego malarza, znanego z „idealnej”. Rozumiem względu sentymentalne, jednak
jego postać nic do fabuły nie wnosi.
Co do samej akcji powieści, to jakoś zabrakło mi tu klimatu
duszności. Niby coś się działo, ale jakoś nie na tyle, bym nie mogła się od
lektury oderwać. Ciekawiła mnie Niezapominajka, ale przeszkadzała
powtarzalność, a końcowe wydarzenia już w ogóle nie zgrywały mi się z
początkiem, wydawały się wymyślone na siłę – to co działo się na końcu, nie
miało w ogóle związku z początkiem. Oczywiście były momenty, które mnie
zainteresowały, jednak to była raczej sinusoida niż stała jak to miałam przy
poprzednich książkach autorki.
„Podróżowałam w wyobraźni, ale czym ona się różni od rzeczywistości? I tu, i tu wszystko trwa chwilę. Wrażenie, smak, zapach, dotyk mijają bezpowrotnie, jakie więc ma znaczenie dla wspomnień, czy naprawdę coś przeżyliśmy, czy działo się to jedynie w naszej głowie?”
Ogólnie mam problem z oceną. Zastanawiam się czy po prostu
nie postawiłam książce za dużych oczekiwań, pewna że po trzech książkach
autorki, które naprawdę mnie wciągnęły, ta też musi być dokładnie tak
zajmująca. Może też w międzyczasie zmieniły się moje wymogi co do tego typu
książek, może trochę wyidealizowałam te wcześniejsze trzy, kto wie. W każdym
razie tu liczyłam na naprawdę dobry thriller, który będę mogła ocenić 8/10,
który przeczytam w jeden dzień. Niestety tak się nie stało, książka
niespecjalnie mnie wciągnęła, nie miałam wrażenia spójności, a styl momentami
przeszkadzał. Jasne, książka ma swoje plusy, nie jest zła, jednak by
powiedzieć, że była według mnie dobra, trochę jej brakuje. Straszna szkoda, ale
nie tracę nadziei, że może to tylko potknięcie i przy kolejnym tytule znowu
dostanę mocno absorbującą, duszną historię…
Moja ocena: 6,5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak
Literanova!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz