Autor: Antti Tuomainen
Tytuł: Najgorętsza
plaża w Finlandii
Tłumaczenie: Bożena
Kojro
Data premiery: 11.03.2020
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384
Gatunek: komedia
kryminalna
Antti Tuomainen to finlandzki pisarz kryminałów, który
debiutował na rynku w roku 2006. Od tego czasu napisał i wydał osiem książek, z
czego pięć ukazało się w Polsce. Ja z tym nazwiskiem spotkałam się dopiero rok
temu przy premierze komedii kryminalnej pt. „Człowiek, który umarł”, która do
tej pory czeka ciągle na przeczytanie na moim czytniku. W związku tym
„Najgorętsza plaża w Finlandii” była moim pierwszym spotkaniem z piórem
pisarza, a także pierwszym spotkaniem z finlandzką komedią kryminalną w ogóle!
Muszę od razu przyznać, że spotkanie wypadło bardzo pozytywnie, poczucie humoru
było podobne do tego, które lubię w polskich komediach kryminalnych, największa
różnica, to więcej seksualności, jednak wbrew pozorom wcale mi to nie
przeszkadzało – kojarzyło mi się raczej z filmowymi komediami pomyłek w stylu
Guya Ritchiego.
W małej finlandzkiej nadmorskiej miejscowości Jorma Leivo
postanowił stworzyć wakacyjny raj dla tych szukających nadmorskich
turystycznych atrakcji bez osłabiających upałów – w Finlandii latem temperatura
oscyluje około 13 stopni… Jorma sprowadził palmy, odnowił kilka domów, zapewnił
atrakcje turystyczne jak nauka windsurfingu czy wypożyczalnia rowerów. Dalsze
plany względem ośrodka są bardzo bogate, jednak na drodze rozwoju stoi mu
Olivia Koski, która niedawno odziedziczyła działkę z domem, którą Jorma
koniecznie chce wykupić. Olivia jednak nie chce sprzedać. W związku z tym
mężczyzna postanawia wynająć okolicznych zbirków, by uprzykrzyli Olivii życie,
a kiedy przypadkowo w jej willi dochodzi do morderstwa, w sprawę wplątany
zostaje detektyw działający pod przykrywką, który ma tą sprawę rozwikłać… Dużo
jak na tak małą miejscowość! Jak ta historia się skończy? Czy mordercy zostaną
ukarani? Czy Olivia w końcu się złamie i sprzeda działkę? I czy pomysł Jormy
odniesie sukces, na jaki według właściciela zasługuje?
Książka składa się z prologu, trzech części i epilogu. Na
każdą część składa się kilka kilkunastostronicowych rozdziałów i zatytułowane
są: Marzenia, Realizacje i Rezultaty. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego, obserwuje każdego z głównych bohaterów powieści. Styl
jest przyjemny, lekki, zabawny i energiczny, niespecjalnie wrażliwy – nasuwa mi
na myśl właśnie te wspomniane już komedie Guya Ritchiego.
Od razu też muszę tu wspomnieć o świetnym wydaniu książki –
całka okładka jest czarna w małe błyszczące flamingi, co może nie całkiem
widoczne jest na zdjęciu, ale w rzeczywistości prezentuje się naprawdę fajnie.
Do tego mocny flamingowy róż na skrzydełkach dopełnia całości. Bardzo pasuje do
stylu powieści, już na widok samej okładki człowiek się uśmiecha 😊
Ale wróćmy do tego, co kryje się w środku tej świetnej
okładki – dostajemy tu całą gwiazdorską obsadę postaci komedii kryminalnej!
Jest Jan Nyman – detektyw, który z polecenia przełożonego przyjechał z Helsinek,
by po cichu rozwiązać tę sprawę. Jest biznesmen, Jorma Leivo, który przekonany
o genialności swojego pomysłu z uporem maniaka chce pozbyć się wszystkiego, co
hamuje jego rozwój. Mamy też dwóch okolicznych przestępców, choć takie
określenie to dla nich za dużo, patrząc na ich ‘przestępcze’ pomysły i
umiejętność ich realizacji. Jest też Olivia, kobieta przed 40stką, która
właśnie w tym miejscu chce osiąść na stałe i nie da się wykopać z własnego domu
– do tej pory w życiu nic jej nie wyszło, więc projekt samodzielnej odnowy domu
i zamieszkania w nim na stałe to właśnie jej kluczowe, życiowe przedsięwzięcie.
Każda z tych postaci ma w sumie masę humoru, spotykają ich bardzo niecodzienne
pechowe sytuacje, a ich sposób radzenia sobie z nimi ściąga jeszcze więcej
komplikacji…
Co do samego pomysłu powieści, to muszę przyznać, że jest
szalony i poplątany, oczywiście w pozytywnym sensie. Morderstwa nie
powstydziłaby się pewnie nawet sama Chmielewska, postacie są równie szalone,
pakujące się w zabawne, problematyczne sytuacje co u Rogozińskiego, a humor… no
cóż – Guy Ritchie 😉 Całość czyta się fajnie, przyjemnie i
szybko.
Ogólnie jestem z lektury zadowolona. Lubię takie kryminalne
komedie pomyłek, gdzie dużo się dzieje przez nieumiejętność dwójki fajtłapów, wymysł
umiarkowanego bogacza czy po prostu zrządzenia losu. Książki wysłuchałam jako
audiobooka w rewelacyjnej interpretacji Leszka Filipowicza i bawiłam się przy
niej całkiem dobrze przez kilka godzin. Audiobooki jednak ocenia mi się trochę
trudniej, możliwe, że gdybym książkę czytała, to oceniłabym nawet ciut wyżej.
Nic jednak straconego – po kolejną książkę autora sięgnę na pewno, a i
wcześniejsze chciałabym też nadrobić.
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Albatros!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz