Autor: Samantha M. Bailey
Tytuł: Kobieta na
krawędzi
Tłumaczenie: Mieczysław
Godyń
Data premiery: 17.06.2020
Wydawnictwo: Chilli
Books
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller
psychologiczny
„Kobieta na krawędzi” to pierwsza książka Samanthy M.
Bailey, która została wydana. Wcześniej autorka napisała aż 4 powieści, w różnych
gatunkach literackich, ale te niestety nie spotkały się z zielonym światłem od
wydawcy. Dopiero po latach pisania do szuflady autorka wpadła na pomysł
napisania tego thrillera i dzięki temu odniosła sukces – książka zdobyła listy
bestsellerów i została przetłumaczona na siedem języków, w tym polski. U nas też
zbiera bardzo pozytywne opinie, więc do lektury siadałam z entuzjazmem. Czy
faktycznie okazała się tak dobra jak mówią?
Samantha M. Bailey jest w trakcie przygotowywania swojego
drugiego thrillera, niestety przez pandemię jego data premiery jeszcze nie jest
znana.
„Kobieta na krawędzi” zaczyna się w momencie, gdy na peronie
metra spotykają się dwie kobiety – Morgan, pracownica społeczna, która jakiś
czas temu przeżyła wielką osobistą tragedię i Nicole, świeża matka. Nicole nie
wygląda dobrze, ewidentnie się czegoś boi. Mówi niewiele, prosi tylko Morgan by
zaopiekowała się jej córką, wpycha dziecko w jej ręce i skacze pod nadjeżdżający
pociąg… Morgan jest w szoku, nie wie skąd Nicole ją znała – szybko okazuje się,
że kobieta nie oddała dziecka byle komu, to Morgan była jej celem. Dlaczego? I
jak to się stało, że odnosząca sukcesy, posiadająca własną firmę Nicole nagle
przemieniła się w przemęczoną, przerażoną i ogarniętą paranoją kobietę? A może
jej strach miał swoje wytłumaczenie? Co takiego stało się w życiu Nicole, że
była tak przerażona, że odebrała sobie życie?
Książka składa się z 37 rozdziałów, które podzielone są naprzemiennie
na te dotyczące Morgan i te dotyczące Nicole. Te pierwsze prowadzone są w pierwszoosobowej
narracji czasu teraźniejszego i tego czasu właśnie dotyczą – toczą się po
wypadku na peronie. Rozdziały opowiadające o Nicole dotyczą krótkiego okresu
przed jej samobójstwem i przedstawione są w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Styl jest przyjemny, książkę czyta się lekko i nie trzeba się specjalnie nad
nią wysilać. Nie mam jej pod względem językowym nic do zarzucenia.
„Nauczyłam się, że dobrzy ludzie nie zawsze rozpoznają zło, bo go nie rozumieją.”
„Kobieta na krawędzi” to thriller opowiadający o dwóch
różnych kobietach. Morgan od kiedy pamięta chciała po prostu mieć rodzinę –
niestety jej mąż Ryan nigdy nie zgodził się na dziecko. Teraz kiedy go już nie
ma, a wszyscy znajomi, a nawet jej własna rodzina się od niej odwrócili,
kobieta jest podłamana i nie za bardzo wie co ma ze sobą zrobić. Dlatego od
razu po wypadku Nicole mocno angażuje się w tą sprawę, wręcz ogarnia ją obsesja
by samej wyjaśnić co tak naprawdę się tam wydarzyło….
Nicole z kolei to kobieta sukcesu. Ma kochającego męża,
piękny duży dom, własną świetnie prosperującą firmę. Dziecka nigdy nie
planowała, pewna tragedia, którą przeżyła w przeszłości spowodowała, że wątpiła
w swoje umiejętności jako matka. Jednak gdy okazało się, że jest w ciąży
postanowiła, że jest w stanie podołać zadaniu – w końcu ma wszystko czego
dziecku trzeba, prawda? Jednak na chwilę przed porodem dopadają się demony z
przeszłości, ktoś, kto został wtedy przez nią skrzywdzony, mocno o sobie
przypomina i zaczyna poddawać w wątpliwość umiejętność Nicole do zaopiekowania
się dzieckiem… Co z tego wyniknie? No cóż, to akurat wiemy od początku, jednak
co takiego się wydarzyło, co pchnęło Nicole do decyzji o samobójstwie i opuszczeniu
swojej małej córeczki?
Książka porusza sporo tematów dotyczących macierzyństwa,
pragnienia posiadania rodziny i lęków się z tym wiążących. Najważniejszym
jednak jest tu opis depresji poporodowej, przedstawienie lekkiej psychozy, w
którą wpada bohaterka, a z której nikt nie potrafi jej wyciągnąć. Jak sama
autorka w jednym z wywiadów wskazuje, temat depresji poporodowej podjęła
dlatego iż ciągle za mało się o niej pisze, ciągle za mało ludzi uświadamia
sobie powagę problemu, nie zauważa w swoim otoczeniu matek, które mogą na nią
cierpieć. Książka na zatem za zadanie uczulać otoczenie na oznaki tej choroby,
jak smutek, strach, brak chęci, a także uświadamiać kobietom, że to po prostu
choroba, z którą trzeba walczyć, którą można wyleczyć.
„Myślę, że po to są przyjaciele: żeby jeden drugiemu pomagał oddychać.”
Co do samej akcji, to jest poprowadzona poprawnie. Sporo się
dzieje, rozdziały dotyczące Morgan są bardziej dynamiczne, niż te opisujące
doświadczenia Nicole, chociaż to właśnie te drugie mocniej mnie interesowały. Jest
to jednak jeden z tych thrillerów, które niespecjalnie czytelnika zaskakują, a
rozwiązania zagadki można domyśleć się na samym początku książki. Nic nowego,
nic co mogłoby mnie zachwycić tutaj nie znalazłam.
Ogólnie książkę czyta się dobrze, to taki lekki, dosyć
oczywisty thriller, po który można sięgnąć w wolnej chwili w celach całkowicie
rozrywkowych. Mam jednak mały problem z jego oceną – jako że jest to thriller,
to powinnam czuć jakieś napięcie związane z zagadką, a tego tu mi zabrakło.
Wszystkie zastosowane rozwiązania fabularne są bezpieczne i dosyć przewidywalne.
Niby wszystko jest w porządku, jednak bez specjalnych emocji. Może jednak
powinnam nie osądzać tak ostro i wziąć pod uwagę, że jest to debiut? Chyba tak,
myślę że ten ocenię z pewnym kredytem zaufania i zobaczę jak wypadnie druga
książka autorki.
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Chilli Books!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz