Autor: Roman Klasa
Tytuł: Operator
112. Relacja z centrum ratowania życia
Data premiery: 15.04.2020
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 264
Gatunek: literatura
faktu/reportaż
Czasami lubię sięgnąć po książki opowiadające o różnych
zawodach. Nie czytam ich często, ale jak już się na nie decyduję, to chcę się
dowiedzieć jak najwięcej, wynieść dużo z lektury, zrozumieć ludzi decydujących
się na taką a nie inną ścieżkę kariery i zaobserwować jak przez to zmieniło się
ich życie. „Operator 112” Romana Klasy od początku mnie ciekawił – w końcu
człowiek odbierający telefon alarmowy musi radzić sobie z ogromem emocji nie
tylko swoich, ale i, a może przede wszystkim, dzwoniących, ludzkimi tragediami
– przecież ten numer wybiera się najczęściej w najgorszych chwilach życia. Mówi
się, że operator takiego telefonu średnio wytrzymuje w pracy rok – dwa. Roman
wytrzymał ponad sześć. Jego zdanie tym bardziej jest istotne, ponieważ był na
tym miejscu praktycznie od początku – od 2012 roku, kiedy takie stanowisko
pracy zostało wprowadzone przez wymogi Unii Europejskiej.
Książka „Operator 112” to dosyć prywatna relacja autora.
Opowiada w niej nie tylko o tym jak wygląda taka praca, czy o najciekawszych
zgłoszeniach jakie w swojej karierze odebrał. Roman przedstawia nam całą swoją
ścieżkę, która doprowadziła go do podjęcia tej pracy oraz co stało się z nim po
złożeniu wypowiedzenia. Doradza też jak postępować w razie, gdy przyjdzie
konieczność zwrócenia się pod ten numer.
„Powoli zaczęło do mnie docierać, że zgłoszenia, które odbieram, dotyczą nas wszystkich, Że nie są to odrealnione przypadki, tylko rzeczywiste sytuacje, które gdzieś komuś się przytrafiły – i równie dobrze mogą się przytrafić mnie.”
Główna część książki podzielona jest na trzy części: przed
pracą, gdzie autor nam się przedstawia i pokrótce opisuje swoją drogę edukacji,
w pracy – od rekrutacji na stanowisko operatora 112 aż po decyzję o odejściu,
oraz po pracy – jak teraz odnajduje się w rzeczywistości. Całość otwiera wstęp
i wprowadzenie, zamyka zakończenie i krótka instrukcja jak rozmawiać z
operatorem numeru 112. Książka spisana jest jako wyznania autora, często skupia
się na jego odczuciach.
„…ta książka to nie tylko relacja z pracy operatora numeru 112, ale przede wszystkim opowieść o nas, ludziach, i o naszej codzienności. O polityce, edukacji, trudach i urokach rodzicielstwa i o naszej kruchej psychice.”
Operator 112 to zawód, o którym mówi się mało. Społeczeństwo
nie wie jak bardzo jest niedoceniany, jak niskie są zarobki, jak dużo operatorzy
muszą pracować. Autor wszystkie te bolączki systemu obnaża. Nie mogę zrozumieć
np. dlaczego dyżury są dwunastogodzinne? Przecież kto normalny po 12 godzinach
ciągłego odbierania telefonów jest w stanie logicznie myśleć, już nie mówiąc o
udzieleniu szybkiej i skutecznej pomocy? To samo z pensją – to zawód, który
naprawdę wymaga stalowych nerwów i ogromnego emocjonalnego poświęcenia. To
jeden z tych, które mają ogromny wpływ na psychikę, które wyciskają ludzi jak
gąbki. I co? Za kwotę minimalnego wynagrodzenia? Naprawdę?! Dla mnie to kpina,
ale to chyba na porządku dziennym w naszym kraju. Autor często wspomina, że
przez swój długi staż pracy starał się coś zmienić, rozmawiał z kierownictwem,
ministrami, a i tak jego uwagi zostały kompletnie zignorowane. I jak system
udzielania pomocy ma w takich warunkach sprawnie działać? Jak mają się do tej
pracy zgłaszać ludzie odpowiedzialni i zdolni do logicznego, chłodnego
podejmowania decyzji? W końcu sama chęć czynienia dobra, przyłożenia ręki do
niesienia innym pomocy nie wykarmi rodziny, nie zapewni pracownikom spokoju,
równowagi psychicznej. Tylko to przecież nie jedyny tak niedoceniany zawód,
prawda? Nie wyobrażam sobie, co musiałoby się stać, by całe podejdzie polskiego
rządu się zmieniło. Nie wiem czy jest nadzieja na poprawę, coraz mniej w to
wierzę, a takie książki tym bardziej mnie w tej niewierze umacniają.
Podejrzewam, że część czytelników sięgnie po tę książkę w
nadziei na anegdotki z najdziwniejszych telefonów – zawsze znajdą się
czytelnicy, którzy chcą samych ciekawostek. I owszem, autor przytacza tu kilka
różnych rozmów, jakie było mu dane przeprowadzić, jednak nie jest to esencja
książki, a raczej dodatek.
„Najgorsze zawsze były głuche głosy, pozbawione jakiejkolwiek nadziei, odarte z sensu życia. (…) Bez słów dało się usłyszeć, jak człowiek pęka, jak łamie mu się serce. Największy ból jest cichy. Zawsze bałem się tych cichych telefonów.”
Wiem, że zawód operatora tego numeru musi być wyczerpujący.
Ja nigdy bym się na takie coś nie zdecydowała – brakuje mi takich cech
charakteru jak szybkość w podejmowaniu decyzji, zachowanie zimnej krwi w
sytuacjach kryzysowych. Zdaję sobie sprawę jak wiele trudnych rozmów, trudnych
zgłoszeń operatorzy muszą przeprowadzić. Za to nie zdawałam sobie sprawy z
jakimi idiotyzmami ludzie też dzwonią pod taki numer. Jak dużo jest głuchych
telefonów, pomyłkowego wybrania numeru – każde przecież takie połączenie
blokuje linię, blokuje telefon, blokuje ratunek, którego ktoś inny faktycznie
może potrzebować. Dobrze też było dowiedzieć się historii powstania tego zawodu
w Polsce, jak to wszystko funkcjonowało na początku, jakie były i są problemy.
To były ciekawe informacje, które właśnie chciałam w tej książce znaleźć.
„… siedem na dziesięć telefonów kierowanych na numery alarmowe jest niezasadnych., Na 1000 odebranych połączeń niemal 700 nie wymaga interwencji służb. Taki filtr w postaci operatorów wydaje się więc doskonałym rozwiązaniem, prawda? Obywatel zadowolony, służby zadowolone, a operator? Może nie zadowolony, ale na pewno przeświadczony, że robi coś znaczącego i potrzebnego.”
Nie podobało mi się jednak podejście autora do czytelnika.
Rozumiem, że w swojej pracy spotkał się z ogromem ludzkiej głupoty, nie
uzasadnia to jednak traktowania czytelnika jak idioty, kogoś gorszego od
autora, a właśnie przez połowę lektury takie miałam odczucia. Nie lepiej
uprzejmie zwrócić się do czytelnika, by może przy okazji uświadomił swoją
rodzinę, przyjaciół jak ciężka to praca? By powiedzieć większemu gronu o tej
książce? Zamiast tego autor postawił granicę ‘ja’ – ‘wy i wasze rodziny’
wrzucając nas wszystkich do jednego worka razem z tymi, którzy stroją sobie
żarty z operatorów, marginesu społecznego czy największych egoistów świata. Ja,
po pierwsze nigdy nie dzwoniłam pod 112, a po drugie nie uważam się za głupszą
od autora, więc nie chcę też być tak traktowana.
Poza tym autor bardzo dużo nienawidzi, brzydzi się i stosuje
tym podobne określenie, a jednocześnie podkreśla jaki jest mądry, inteligentny
i jak dobrze potrafi spojrzeć na wszystko obiektywnie. Trochę dla mnie tu za
dużo pychy, za mało pokory. Może książka powstała za szybko, może autor jest
ciągle jeszcze za bardzo rozgoryczony tym przez co przeszedł przez te sześć
lat? Nie wiem, z jednej strony czuję, że nie powinnam oceniać, bo przecież
autor musiał naprawdę dużo przejść, ta praca musi być naprawdę jedną z
najbardziej wykańczających psychicznie prac świata, ale z drugiej strony jednak
czytając tą książkę, oddając ją w ręce czytelnika, dostaję pozwolenie na
wyniesienie własnych odczuć z lektury, prawda? Nic na to nie poradzę, że
podejście autora trochę utrudniło mi jej odbiór.
„Wiem ile tragedii wydarzyło się tej nocy, i nie czuję się bezpieczny, wychodząc na ulicę. Świadomość waży o wiele więcej, niż myślałem.”
Podsumowując, na pewno wiele się z tej książki dowiedziałam.
Wiem jak wygląda biurokracja w tym zawodzie, jakie podejście mają do niego
rząd, kierownictwo i media, wiem jak wygląda dzień takiego operatora. Dobrze
było się też dowiedzieć jak wyglądało to wszystko na przestrzeni lat. To na
pewno są tematy, o których chciałam czytać. Nie podobało mi się jednak
przeświadczenie autora o jego górowaniu nad czytelnikiem – w końcu po taką
książkę raczej nie sięgną osoby, które wydzwaniają na 112 dla żartów czy w
pijackich uniesieniach, a raczej ci, którzy już teraz doceniają ten zawód i
trud jaki operatorzy ponoszą na codziennych dyżurach.
Moja ocena: 7/10
Książkę odebrałam za punkty w portalu czytampierwszy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz