Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Ekstradycja
Cykl: Joanna
Chyłka, tom 11
Data premiery: 25.03.2020
Wydawnictwo: Czwarta
Strona
Liczba stron: 512
Gatunek: thriller
Remigiusza Mroza chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu z
polskich czytelników. Jego książki wzbudzają bardzo skrajne emocji, autor ma
zarówno swoich zatwardziałych fanów jak i tych stojących po przeciwnej stronie
barykady. Nie można mu jednak odmówić konsekwencji i systematyczności – to chyba
najpłodniejszy polski współcześnie żyjący pisarz, co roku na rynku pojawiają się
przynajmniej 4 nowe tytuły jego autorstwa. Od 2013 roku, kiedy debiutował
powieścią „Wieża milczenia”, wydał prawie 40 książek plus kilka opowiadań do
polskich antologii. Jednym z najbardziej znanych, a na pewno najdłuższym jego
cyklem, jest seria o Joannie Chyłce, warszawskiej prawniczce. Seria liczy już
11 tomów i nie zapowiada się, by miała się skończyć. Doczekała się również jako
pierwsza ekranizacji – trwają prace nad ekranizacją tomu trzeciego, wcześniejsze
dwa dostępne są na player.pl.
Jeśli chodzi o moja prywatne podejście do powieści Mroza to
oficjalnie przyznaję, iż lubię jego książki. Nie jest to może szczyt finezji, nie
szukam tu wartości literackich, a traktuję je jako dobrą rozrywkę. Wiem, że jak
tylko sięgnę po książkę autora, to nie będę mogła się oderwać, póki nie skończę,
moja głowa będzie w pełni pochłonięta przez fabułę powieści, a to chyba o czymś
świadczy.
„Ekstradycja” toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach z „Wyroku”.
Chyłka po ucieczce z transportu więziennego zapadła się pod ziemię. Kordian jest
zrozpaczony, poświęcił kilka miesięcy na próbę jej odnalezienia, niestety
bezskutecznie. Teraz, otumaniony lekami i alkoholem, próbuje jakoś egzystować –
by nie wyrzucili go z pracy zgadza się podjąć obrony Ukraińca Witalija Demczenko,
który po wybudzeniu z półtorarocznej śpiączki ma stanąć przed sądem za potrójne
brutalne morderstwo. Problem z tym, że mężczyzna niczego nie pamięta, a jego
żona zarzeka się, że całą noc byli razem… Czy naprawdę Witalij jest niewinny? Jeśli
tak, to dlaczego akurat on został wybrany na ofiarę? Kim naprawdę jest prawdziwy
morderca? I najważniejsze: gdzie jest Chyłka?!
Książka składa się z 4 tytułowanych rozdziałów i epilogu.
Każdy z rozdziałów podzielony jest na kilkanaście krótkich podrozdziałów, które
opatrzone są miejscem wydarzeń. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego, głównie podąża za Kordianem i Joanną. Styl powieści jest lekki i
potoczny, nie stroni od ironii i humoru. Książki Mroza słyną między innymi z
tego, iż autor często ucieka się do naszego współczesnego świata, robi częste
nawiązania do tego, o czym aktualnie szumią media, do popularnych filmów,
seriali czy muzyki. Często z tych realnych wydarzeń Chyłka sobie żartuje, co
jest naprawdę fajnym akcentem – to taki komentarz do otaczającej nas
rzeczywistości oczami fikcyjnej postaci.
„ – Jego sąsiadka widziała, jak wypada z balkonu – rzucił. – A w trakcje sekcji potwierdzono tożsamość.- No i? Wszystkie nowe telewizory podobno są smart, ale spróbuj znaleźć taki, który jest naprawdę inteligentny i zwiększa głośność, kiedy wpieprzasz coś chrupiącego.- A co ma jedno do drugiego?- To, że kilkunastoletni licealista potrafi bez problemu znaleźć najlepszego dealera, a policja nie.- Chyłka…- Dążę do tego, że są we wszechświecie rzeczy, które nie działają tak, jak powinny. I takie, których nie sposób pojąć.”
Autor przyzwyczaił nas też do szybkich, niespodziewanych zwrotów
akcji, co jakiś czas czytelnik zostaje wbity w fotel –biegu fabuły książek
Mroza naprawdę nie da się przewidzieć. Tutaj oczywiście nie mamy wyjątków,
również mamy tu trochę zaskoczeń, jednak muszę przyznać, że jak na to, co
Chyłka już przeżyła, ten tom jest bardzo normalny. I to jest zdecydowanie plus
tej powieści. W końcu Chyłce i Kordianowi zaczyna się układać, w końcu zaakceptowali
swój związek i się z niego cieszą. Przyjemnie widzieć, że bohaterowie, do
których od 10 tomów jestem przywiązana, w końcu ze sobą nie walczą, a wręcz
mocno się wspierają. To bardzo miłe.
Dodatkowo, mimo iż sprawa dotyczy po części Langera, nie
znajdziemy tu rozwiązań nie z tej ziemi – wszystko jest, jak na Mroza, bardzo
realne, co nie często się zdarza, więc tym bardziej jestem to w stanie docenić.
Tu bardziej chodzi o potyczkę na sali sądowej, o ciekawe pomysły i argumenty, dobre
śledztwo, przedstawienie sprawy prawdopodobnej pod względem prawniczym, niż o
niesamowite zwroty akcji i wydumane zaskoczenia. Bardzo mnie to wszystko miło
zaskoczyło.
„W idealnym świecie Witalij broniłby się sam i nikt by się temu nie dziwił. W tym świecie jednak ktoś wymyślił odrębny język, którym musisz posługiwać się w sądzie, przez co każdy oskarżony potrzebuje tłumacza. My jesteśmy tymi tłumaczami.”
Oczywiście jak to u Mroza bywa, prócz lekkich dialogów
nawiązujących do aktualnych rzeczywistych wydarzeń, autor poprzez historię
poruszaną w powieści, wspomina o ciekawych i równie aktualnych problemach
dotyczących Polski. Tu głównym tematem na pewno jest stosunek do napływowych
Ukraińców, którzy w Polsce szukają pracy i schronienia.
Ostatnią sprawą, która nasuwa mi się do wspomnienia, jest
fakt, że wszystkie powieści autora to takie jedno uniwersum. Coraz częściej
autor lokuje bohaterów znanych z innych swoich powieści w pozornie obcych im
historiach. Tutaj spotykamy się pośrednio z Osicą, a bezpośrednio z prokurator
Dominiką Wardyś – Hansen znanych z serii o Forście. To fajny zabieg, daje
wrażenie pełności świata fikcyjnego całego uniwersum Mroza.
Podsumowując, „Ekstradycja” to naprawdę dobry tom. Na tle
pozostałych jest w miarę spokojny i normalny, czym autor dosyć mnie zaskoczył,
bo dotychczas jego pomyły zawsze były dosyć ‘kosmiczne’. Tutaj, oczywiście jak
na tego autora, rozwiązania są dosyć prawdopodobne i nieudziwniane. Dialogi jak
zawsze cięte, tematy aktualne i ciekawe, historia prywatna Chyłki i Kordiana w
końcu przyjemna! To było naprawdę miłe zaskoczenie, i tak jak przy dziewiątych tomie
chciałam, by autor zbliżał się już do końca serii, tak teraz na nowo moja
ciekawość została rozbudzona. Już nie mogę się doczekać, co nam autor zaserwuje
w tomie kolejnym. Oby coś na podobnym poziomie co „Ekstradycja”.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Czwarta Strona Kryminału!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz