Autor: Charlotte Link
Tytuł: Czas burz
Cykl: Czas burz,
tom 1
Tłumaczenie: Anna
Makowiecka - Siudut
Data premiery: 15.01.2020
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 576
Gatunek: powieść
obyczajowa / historyczna
Charlotte Link zaliczana jest do najpopularniejszych niemieckich
pisarzy. Swoja pierwszą powieść napisała w wieku 16 lat, wydała 3 lata później.
Od tego czasu na rynku pojawiło się ponad dwadzieścia powieści jej autorstwa,
większość od razu trafiła na światowe listy bestsellerów, powstało też kilka
seriali na podstawie jej twórczości. Znana jest głównie z thrillerów psychologicznych
i powieści kryminalnych, więc saga rodzinna, której „Czas burz” jest tomem
pierwszym, wyróżnia się na tle jej pozostałych jej książek. Dla mnie, mimo że
nazwisko autorki obce mi nie było, właśnie „Czas burz” było pierwszym
zetknięciem z jej twórczością – zaczęłam więc nieszablonowo, ale jestem z tego
wyboru w pełni usatysfakcjonowana.
Powieść rozpoczyna się w przededniu I wojny światowej. Felicja
to młoda, 18letnia dziewczyna, Niemka, która każde wakacje spędza wspólnie z
rodziną w ich dworku w Prusach Wschodnich. Jej dziadkowie mieszkają tam na
stałe, posiadłość jest duża. Dziewczyna wiedzie spokojne, beztroskie życie,
kompletnie nie interesuje się polityką, w przeciwieństwie do Maksyma, który
owładnięty jest socjalistycznymi ideami. Wszystko zmienia się, gdy wybucha wojna
– mężczyźni zostają powołani do wojska, kobiety szukają schronienia. Jak
odnajdą się w tej wojennej zawierusze? Jak żyć, gdy wkoło ludzie umierają dla
ideałów? Teraz już nic nie będzie takie samo, życie zmieni się o sto
osiemdziesiąt stopni… Jak w tym wszystkim odnajdzie się Felicja? Co się stanie
z jej rodziną?
Książka składa się z czterech części – każda to inny etap w
życiu Felicji. Części podzielone są na rozdziały, te na nieznaczone
podrozdziały, książkę czyta się szybko i przyjemnie. Narracja prowadzona jest w
trzeciej osobie czasu przeszłego, skupia się na najbliższych Felicji oraz,
oczywiście, na niej samej. Powieść napisana jest z rozmachem charakterystycznym
dla rodzinnych sag wojennych – jest w niej dużo uczuć, emocji, wzruszeń. Tło historyczne
wydaje się oddane naprawdę bardzo dobrze – całość przedstawiona jest oczami
niemieckiej arystokracji, którzy zamieszkują Prusy Wschodnie, czyli aktualnie
naszej polskie obszary, więc dla polskiego czytelnika to nie lada gratka.
„Bo cóż mogło być piękniejszego na ziemi niż te łagodne wzgórza, życiodajne łąki, głębokie, ciemne lasy i rozległe jeziora pod niebem, które nigdzie w Europie nie było taki niebieskiej jak tu? O co walczyć, jak nie o te bezkresne pola z żytem kołyszącym się na wietrze, jak nie o stuletnie dęby, których nie mogło objąć dziesięciu ludzi? Każdej wiosny, kiedy słychać było krzyk dzikich gęsi, Ferdynand pojmował z całą, tak obcą jego naturze pokorą, że możliwość życia tutaj to łaska niebios.”
Prócz bogactwa historycznego, jakie niesie powieść (które
swoją drogą napisane jest w sposób bardzo przystępny – naprawdę wiele dowiedziałam
się z niej na temat historii I wojny światowej i sytuacji po jej zakończeniu)
dostajemy świetną, niebanalną historię życia kobiety, która w tempie
ekspresowym musiała porzucić swoje dotychczasowy sposób bycia, przestać być zarozumiałą
arystokratką i odnaleźć się w nowej, smutnej i ponurej rzeczywistości. To
właśnie Felicja przechodzi na przestrzeli 16 lat największą przemianę, z dosyć
naiwnej, bogatej panny, staje się dojrzałą kobietą, która nie tylko zarządza,
jak żadna inna kobieta w tamtych czasach, majątkiem, ale też przeżywa kilka
miłości i rozczarowań.
„Uważałem cię za taką samą lalkę, jaką jest twoja przyjaciółka Linda. Ale ty nie jesteś lalką. Jesteś egocentryczna i samolubna, nie uznajesz żadnych ideałów, świat, który cię otacza, kompletnie cię nie obchodzi, a jeśli się w cokolwiek angażujesz, to masz na uwadze tylko swój własny interes. I muszę przyznać, moja droga, że wtedy wykazujesz upór i odwagę, choć zupełnie nie bierzesz pod uwagę zdanie swoich bliźnich.”
To intrygująca postać, z początku naprawdę ciężka do
polubienia, jednak z biegiem wydarzeń czytelnik poznaje ją lepiej, zaczyna
dostrzegać cechy, które zmieniają jego spojrzenie. Felicja to kobieta szukająca
– miłości, spokoju, szczęścia, zaspokojenia potrzeby bycia szanowaną, ale i
docenianą – nie czuje się dobrze w roli zwyczajnej pani domu, jej do szczęścia
trzeba więcej. Wyzwań, emocji, ciągłego mierzenia się z samą sobą. Tak jak z
początku raczej nie pałałam do niej sympatią, traktowałam ją z pobłażaniem, tak
ostatecznie zaczęłam je kibicować. To świetna, wielowymiarowa postać.
„Myślę, że to zawsze w niej tkwiło. Pewna potrzeba imponowania, także sobie samej, trochę żądzy władzy, ale także silna konieczność opiekowania się słabszymi. I skłonność do niewłaściwego lokowania swych uczuć. Jest też w niej idealistyczne pragnienie bycia dobrą, czułą i tkliwą, które zawsze stało w sprzeczności z jej wyczuciem realności świata, miłością do siebie samej i ironią. To kobieta pełna przeciwstawieństw, która chyba nie może prowadzić normalnego, zwykłego życia.”
Prócz dobrego tła historycznego i ciekawych, wciągających perypetii
rodziny Felicji, książka porusza także temat bezsensu wojny. Całość widzimy oczami
zwyczajnych ludzi, który nie są specjalnie zaangażowani w politykę, a jednak w
czasie wojny zostają wciągnięci w tą machinę. Tyle ofiar, tyle niewinnych żyć
zginęło dla jednej idei. Po co? Czy było warto? Wojna o władzę, wpływy, ziemię,
bogactwa, wojna, którą wywołuje jeden człowiek u władzy, a za którego decyzję
giną miliony. Jaki to ma sens? Czytelnik cierpi razem z bohaterami, przeżywa
ich tragedie i ofiary, które zabiera wojna. A nawet gdy walki zostają zakończone,
co zostaje? Cały świat trzeba budować od nowa.
„I obraz, która ta wojna malowała przed oczami wszystkich: żołnierz, patrzący zmęczonym wzrokiem spod stalowego hełmu gdzieś przed siebie, z niemym pytaniem: ‘Za co właściwie oddaję swoje życie?’.”
Prócz wojny dostajemy tutaj też duży wgląd w rosyjską,
komunistyczną rewolucję. Maksym, pierwsza miłość Felicji, jest socjalistą i
przyjeżdża do Rosji, by walczyć o zmianę w podziałach społecznych. Tu też
widzimy jak początkowa wojna o równość przeradza się w walkę o władzę. Całość
oglądamy z dwóch stron – oczami Maksyma, która walczy o lud, oraz oczami
Felicji, arystokratki, którą lud zaczyna nienawidzić. To ciekawy, pełny obraz,
dający wgląd w tamtą sytuacje oraz zmuszający do przemyśleć, co warto poświęcić
w imię wyższego dobra i do czego to wszystko prowadzi.
„Wojna przewróciła świat do góry nogami i każdego dnia jakaś cząstka przeszłości odchodziła w zapomnienie. Przyszłość także nie wyglądała obiecująco i jedyne, co pozostawało, to teraźniejszość, te szybko mijające chwile, których znikomość odczuwał niemal każdy, a które przecież także nie dawały poczucia bezpieczeństwa.”
Warto też wspomnieć, że okres po I wojnie światowej był
okresem wielkich przemian. Zmieniają się wspomniane już podziały społeczne,
kobiety walczą o swoje prawa, zmienia się kultura i zachowanie. Z przyjemnością
obserwowałam to na tle życia Felicji.
Nie przedłużając, „Czas burz” to saga rodzinna napisana z dużym
rozmachem. Sporo znajdziemy tu wydarzeń historycznych, a także wciągające losy
rodzinne, którym przewodzi oryginalna indywidualistka Felicja. Na początku
lektury miałam pewne obawy co do stylu, jest dosyć patetyczny, ale ogólnie dobrze
zgrywa się z całą powieścią. Z wypiekami na twarzy śledziłam dalsze losy bohaterów,
wyniosłam też sporo wiedzy na temat tamtych czasów – jestem w pełni usatysfakcjonowana
i czekam na tom drugi!
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak
Horyzont!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz