Autor: Karolina Macios
Tytuł: Czarne
morze
Data premiery: 25.03.2020
Wydawnictwo: Wielka
Litera
Liczba stron: 304
Gatunek: thriller
psychologiczny
Nie wiem jak to się stało, że nazwisko Karoliny Macios do
tej pory jakoś mi umykało. Autorka na swoim koncie ma już kilka powieści,
poczynając od przygód Bolka i Lolka, poprzez literaturę piękną, na literaturze
faktu kończąc. Jest też bardzo dobrą polską redaktorką, współpracowała między
innymi z Wojciechem Chmielarzem i Maciejem Siembiedą. Felietonistka, ghostwriterka
i współautorka programów kursów kreatywnego pisania. „Czarne morze” to jej
debiut w gatunku thriller psychologiczny, chociaż tak naprawdę sama nie wiem
czy faktycznie wybrałabym dla książki takie określenie… Dla mnie bliżej było
książce do literatury pięknej - ale o tym za chwilę.
Ten tytuł otwiera serię thrillerów psychologicznych autorki,
prace nad drugim tytułem już trwają.
Joanna to dorosła, około 40letnia kobieta. Ma 5letnią
córeczkę Milenę i kochającego troskliwego męża. Jest architektem wnętrz, ma
piękne mieszkanie we Wrocławiu w okolicy zoo. Jej życie jednak nie zawsze
układało się tak dobrze jak teraz. Od kiedy pamięta była inna niż wszyscy, jako
dziecko posiadała pewien dar, a może przekleństwo, które zdefiniowało całe jej
młode życie. W końcu w wieku nastoletnim ciotka, najbliższa jej osoba z
rodziny, psychiatra, przepisała jej leki psychotropowe i ustabilizowała ją na
tyle, by dziewczyna mogła prowadzić normalne życie. Zmienia się to teraz, kiedy
wracając z Gdyni, gdzie odwiedzali jej matkę, mają wypadek samochodowy. Joanna
trafia do szpitala, rzeczywistość zaczyna mieszać jej się z sennymi koszmarami,
aktualność ze odległymi wspomnieniami… Jak to się stało, że wypadek spowodował
aż taki daleko idące zmiany w organizmie kobiety? A może podświadomość próbuje
jej coś powiedzieć? I gdzie tak naprawdę jest jej córka?!
Książka nie ma podziału na rozdziały, nie oznacza to jednak,
że jest pisana jednym ciągiem. Podział na sceny, na oddzielne fragmenty jest w
tekście zaznaczony. Nie stwarza to żadnym problemów z czytaniem, czyta się płynnie
i spokojnie po każdej przerwie w lekturze można się odnaleźć.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Joanny w trzeciej
osobie czasu przeszłego. Styl pisarki jest bardzo ciekawy. Widać, że autorka
szanuje słowo, dobiera każde z nich wyjątkowo trafnie. Całość brzmi naprawdę
świetnie, ja delektowałam się każdym zdaniem. Dodatkowo fakt, że cała historia
opiera się w większości na majakach głównej bohaterki oraz na powrocie do jej
przeszłości, wydarzeń z dzieciństwa sprawia, że nie do końca jestem przekonana
co do gatunku, do którego książka została przypisana. Według mnie nie ma tu typowego
napięcia dla thrillerów, jest raczej właśnie takie rozmycie wspomnień i
rzeczywistości, a całość pisana jest naprawdę ładnym, przemyślanym językiem, co
nasuwa mi skojarzenia z literaturą piękną.
Pomysł na główną bohaterkę jest ciekawy, chociaż chyba nie
do końca nowy. Nie zmienia to faktu, że całą jej historię czyta się z dużym
zainteresowaniem. W końcu co może być ciekawsze niż tajniki i meandry ludzkiej
psychiki? Joanna od dziecka była inna, jak wspomniałam, miała w sobie dar. W przebłyskach
wspomnień obserwujemy jej dawne życie, które wręcz nasuwa czasem fantastyczne
skojarzenia. Wspomnienia są dziwne, trochę niepojęte, jednak całkiem jasne.
Mniej jasne są wizje bohaterki. Coś się z nią dzieje, coś ją
męczy. Trwa to już tak długo, że sama bohaterka zaczyna odczuwać coraz większy
niepokój, a czytelnik razem z nią. Gdzieś dopiero tak w połowie powieści, a
może nawet jeszcze dalej, zaczęłam zauważać cechy, które można by przypisać do
thrillera, coś się dzieje, nie wiadomo co, co powoduje pewne niepokoje.
Oczywiście, by w ogóle można mówić o thrillerze, musi być w
powieści jakaś intryga. Tutaj też mamy, choć w czasie trwania fabuły gdzieś
znika pod natłokiem wspomnień i wizji. Ostatecznie jednak całość na końcu
zostaje wyjaśniona, rozwiązanie jest mocno zaskakujące, a wcześniej
pozostawione wskazówki są praktycznie niewidoczne. Nie sądzę by ktokolwiek z
czytelników mógłby wpaść na finał zagadki. Historia sięga zdecydowanie głębiej
niż można by przypuszczać, ostatecznie wszystko, co pojawiło się w książce, ma
swoje uzasadnienie.
Podsumowując, „Czarne morze” to jedna z lepszych książek
jakie czytałam w tym roku. Napisana pięknym, uważnym językiem, zgłębiająca
meandry ludzkiej psychiki i podświadomości, niepokojąca w wizjach i
niejasnościach. Zaskakująca i nieoczywista. Przez cały czas trwania lektury
miałam skojarzenia raz z „Zimowlą” Dominiki Słowik, raz ze „Znakiem kukułki”
Anny Bichalskiej. Lubię takie lektury, w których rzeczywistość miesza się z
wytworami ludzkiej psychiki, więc i w tym przypadku jestem bardzo zadowolona.
Czy to thriller czy nie, nie ma dla mnie specjalnie znaczenia, to po prostu
świetna polska literatura. Czekam na więcej!
Moja ocena: 8,5/10
Ze egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu
Wielka Litera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz