Autor:
Natalia Nowak - Lewandowska
Tytuł:
Miasteczko
Data
premiery: 29.01.2020
Wydawnictwo:
Filia
Liczba
stron: 352
Gatunek:
powieść obyczajowa / kryminał
Natalia
Nowak – Lewandowska to polska pisarka, znana głównie z powieści
obyczajowych. Debiutowała w 2017 roku, a rok później ukazały się
jej dwa kryminały z cyklu „Teoria gier”. Ja właśnie te dwie
książki od dosyć dawna miałam na oku, więc jak tylko zobaczyłam
opis „Miasteczka”, w którym zapowiadane są między innymi
sekrety i zbrodnia, to stwierdziłam, że może zapoznanie się z
piórem autorki od tego tytułu będzie dobrym pomysłem. Czy
przeczucie mnie nie myliło?
Historia
„Miasteczka” toczy się wokół postaci Moniki Romanowskiej,
kobiety w okolicy 30stki. Po kilku latach pobytu w Warszawie oraz
nieudanym związku Monika wraca do swojej rodzinnej małej
miejscowości Doruchowa. Wiążą się z tym mieszane odczucia – z
jednej strony cieszy się z powrotu do dawnych stron, z drugiej
wstydzi, że nie udało jej się ułożyć życia w Warszawie. Na
miejscu ma cudowną, energiczną babcię oraz tatę, którzy witają
ją z otwartymi ramionami. Monika rozpoczyna pracę w okolicznym
liceum – jest polonistką. Niestety wydarzenia nie przebiegają tak
jak kobieta się spodziewała, chciała spokoju, chwili do namysłu,
a zamiast tego wplatała się w niebezpieczny romans... Ponad to
jeden z jej uczniów zmarł w podejrzanych okolicznościach, czemu
zaczyna przyglądać się policja. Czy romans Moniki ma coś
wspólnego ze śmiercią maturzysty? Czy komuś zależało na takim
obrocie sprawy?
Książka
składa się z dwóch prologów, ośmiu odcinków i epilogu.
Dodatkowo na końcu znajdziemy też kilka słów od autorki oraz
listę piosenek, które towarzyszyły jej podczas pisania. Narracja
prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, przedstawia
wszystkich bohaterów zamieszanych w sprawę. Styl powieści jest
lekki, całkiem przyjemny, jednak mam tu jedno 'ale' – zdania
czasami, jak na mój gust, były za długie, tam gdzie ja
postawiłabym kropki, autorka dawała przecinki. Z początku trochę
mnie to denerwowało. Ogólnie książkę czyta się szybko,
wizualnie bez problemów, a okładka przyciąga wzrok.
Co
do treści powieści, to jednak nie była to książka tak do końca
dla mnie. Pierwsze sto stron mi się podobało – to było
przedstawienie postaci, opis miasteczka i jego historii. Chodzi tu o
procesy o czary i palenie czarownic, które właśnie w tej okolicy
miało miejsce. Na pewno zabieg osadzenia historii w prawdziwym,
bogatym w niepokojącą historię miejscu dodaje lekturze smaczku.
Bardzo spodobała mi się też postać babci Moniki, Miłki. W sumie
to chyba jedyna postać, która przypadła mi do gustu w tej
historii. To konkretna babka, kochająca swoje miasteczko i własną
samodzielność. Niestety z jej przeszłością też wiąże się
smutna historia, jednak mimo tego kobieta zachowała swój charakter
i pogodę ducha. Nie ulega też wpływom otoczenia, ma swoje własne
zdanie, swoje zasady, których trzyma się w każdych okolicznościach
(chwała jej za to!).
Z
Moniką miałam problem, bo biorąc pod uwagę jej wiek, to
zachowywała się jak rozwydrzona nastolatka. Kompletnie nie
potrafiłam zrozumieć jej zachowania, które chwilami wręcz
wydawało mi się wręcz groteskowe.
Po
pierwszych stu stronach przyszedł czas na wspomniany zakazany
romans. Ja na ten gatunek mam lekkie uczulenie, które właśnie w
tym momencie dało się we znaki. Dla mnie zachowania bohaterów w
tych sytuacjach są po prostu śmieszne. Kiedyś o namiętności
pisało się inaczej, teraz jest to jakieś takie banalne.
Gdzieś
tak w połowie książki przyszła pora na zapowiadaną zbrodnię.
Zaczęło się ciekawie, ale niestety na tym się skończyło.
Mordercę i jego motywy wytypowałam w sumie od razu, a policjant
prowadzący śledztwo przyprawiał mnie o zgrzytanie zębów. Jego
zachowanie było może zrozumiałe w czasach istnienia milicji, nie
teraz, więc naprawdę nie wiem dlaczego tak długo udało mu się
zachować tę posadę i do tego na stopniu komisarza...
Przez
to wszystko naprawdę nie wiem jak ocenić tę pozycję. Możliwe, że
osoby lubujące się we współczesnych obyczajówkach i romansach
lepiej odnajdą się na kartach tej powieści niż fani kryminałów.
Ja zaliczam się do tych drugich. Książka posiada zalety, ale dla
mnie posiada równie dużo wad. Momentami na pewno porusza ciekawe
tematy jak mentalność i zachowania współczesnej młodzieży,
przyjemnie oddała też klimat małej wioski. Wspomniane prawdziwe
tło historyczne również w pełni doceniam. Nie umiałam jednak
zrozumieć zachowania bohaterów, którzy na zmianę mnie śmieszyli
i irytowali. Oprócz babci Miłki oczywiście :) Na ten moment nie
wiem czy sięgnę po kolejne książki autorki, może dam jej jeszcze
szansę ze wspomnianą „Teorią gier” o której pisałam we
wstępie. Zobaczymy.
Moja
ocena: 5/10
Ze
egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz