Autor: Aneta Jadowska
Tytuł: Martwy
sezon
Cykl: Garstka z
Ustki, tom 2
Data premiery: 30.10.2019
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 400
Nazwisko Anety Jadowskiej pewnie większości kojarzy się z
gatunkiem fantastyka. Ja jednak poznałam autorkę od nieco innej strony, niecałe
dwa lata temu, kiedy w moje ręce wpadł tom pierwszy Garstki z Ustki pt. „Trup
na plaży i inne sekrety rodzinne”. To pisany lekką ręką kryminał, by wręcz nie
powiedzieć, że komedia kryminalna. Pamiętam, że książka wywołała u mnie wiele
emocji, od śmiechu aż po łzy i szczerze polubiłam całą rodzinę Garstek z Ustki.
W komentarzu do tego tytułu nawet napisałam, iż mam nadzieję na szybki powrót
Garstek w tomie drugim. Niestety tak szybko nie poszło, musiałam na nią czekać
ponad półtora roku! Mam wielką nadzieję, że z tomem trzecim pójdzie autorce szybciej
😊
„Martwy sezon” toczy się kilka miesięcy po wydarzeniach z „Trupa...”.
Jest październik, pogoda pod psem, a Ustka zyskała złą sławę, gdyż akurat tam
ludzie zaczęli się topić na potęgę. Niestety nie przyczyniło się to do
popularności miejscowości, więc pensjonat Garstek Wielka Niedźwiedzica świeci
pustkami... Magda martwi się babcią, która z kolei martwi się brakiem
możliwości spłaty kolejnych rat kredytu. Gdyby tego było mało to ciotka Magdy,
która opiekowała się nią wiele lat po śmierci rodziców, na swojej
fotograficznej wyprawie skandynawskiej doznaje poważnego wypadku, przez co
praktycznie nie może się poruszać. Na pomoc w powrocie do domu rusza jej dawna
miłość, Czarek. Jeszcze mało? Maria, babcia Magdy, pomaga przez organizację Przystań
kolejnej Ptaszynie, kolejnej maltretowanej przez męża kobiecie... Jak tym razem
potoczą się losy Garstek? I gdzie w tym wszystkim trup?!
Od razu na wstępie muszę podkreślić graficzną stronę
książki. Wygląda na to, że Wydawnictwo SQN przykłada naprawdę sporą wagę do
wizualnego odbioru książki. Okładki zawsze przyciągają wzrok, a w środku zawsze
znajdzie się jakiś ładny graficzny smaczek. Tutaj przy każdym rozdziale mamy
grafikę podobną do tej okładkowej, co naprawdę jakoś tak od razu umila lekturę.
Przechodząc jednak do książki to składa się ona z dwóch
części: ‘Poszukiwanie portu’ i ‘Śmierć puka do Wielkiej Niedźwiedzicy’. Całość
podzielona jest na 33 rozdziały i epilog. Narracja prowadzona jest w trzeciej
osobie czasu przeszłego, dzieli się na Magdę i Tamarę. Styl pisarki nadal jest
bardzo lekki, nieraz przy książce się zaśmiałam, chociaż ewidentnie ten tom
jest dużo poważniejszy niż poprzedni i na pewno nie nazwałabym go komedią
kryminalną.
W przeciwieństwie do „Trupa...” tutaj pierwsza część skupia
się na prywatnym życiu bohaterek. Poznajemy rozterki Tamary, zgryzoty Magdy i
niepokoje Marii. Obserwujemy uważnie życie tych trzech kobiet, ich codzienne
zmagania w tym trudnym, nie tylko turystycznie, okresie. Dopiero w drugiej
połowie książki pojawia się trup, jednak i tak tutaj śledztwo nie zajmuje wiele
miejsca. Więcej uwagi autorka poświęciła na poważne tematy, głównie na
kontynuacji wątki przemocy w małżeństwie, tym razem jednak nie skupiła się
tylko na mężach bijących żony, ale i odwrotnie, co zdecydowanie warte jest
podkreślenia.
Prócz działalności Przystani, ratującej bite kobiety, wiele
też dowiadujemy się o prywatnym życiu ciotki Magdy - Tamary. Jest to kobieta w
okolicy 40stki, która ponad 10 lat temu poświęciła swoją wolność, nomadycznego
ducha fotografa, by zaopiekować się Magdą. Teraz w końcu może wrócić na
własnego stylu życia, odnaleźć siebie na nowo, co jednak wcale nie jest tak łatwe
jak z początku myślała. Kobieta sama nie wie co ma o tym wszystkim myśleć,
jednak musi podjąć w końcu jakąś decyzję co do swojej przyszłości. I mimo, że
ja raczej stronię od powieści obyczajowych, a „Martwy sezon” jednak w
przeważającej części właśnie pod ten gatunek podchodzi, to tutaj kompletnie mi
to nie przeszkadzało. Rodzina Garstek jest tak przyjemna, taka ciepła i dobra,
że nie sposób ich nie polubić i na pewno każdy czytelnik im kibicuje i trzyma
kciuki, by wszystko im się dobrze w życiu poukładało.
Oczywiście, jak wspomniałam jest też trup i jest małe
rodzinne śledztwo, w którym prym tym razem wiodą Tamara z Magdą. Ten wątek
również jest ciekawy i zgrabnie opisany.
W książce nie brakuje też wątków humorystycznych, cały wątek
z Łowcami Duchów, którzy podobno są znani z którejś z fantastycznych książek
autorki, jest bardzo zabawny. Bipanie, zagłuszacze fal, masa innego
specjalistycznego sprzętu i zbieranie materiału do przewodnika o duchach
czwórki emerytów świetnie rozładowuje atmosferę i dodaje książce lekkości.
Oczywiście oni też mają swój udział w związku z trupem 😊
Ogólnie, mimo że ten tom jest dużo poważniejszy, smutniejszy
i porusza więcej wątków obyczajowych niż kryminalnych, muszę przyznać, że
książka znowu mnie oczarowała. Rodzina Garstek jest cudowna, każdy z nich jest
na swój sposób postrzelony, ale z każdego z nich aż wylewa się dobro.
Przyjemnie było zanurzyć się w ich mały świat pełen herbaty i pysznych wypieków
Marii i odpocząć od mrocznych i dusznych kryminałów. Czekam już teraz na tom
kolejny, bo wydaje mi się, że autorka w „Martwym sezonie” zasygnalizowała
wątek, którego możemy spodziewać się w tomie trzecim.
„Martwy sezon” można czytać bez znajomości tomu pierwszego, ważniejsze
wątki są przypomniane na tyle, że nowicjusze się w tekście nie pogubią 😊
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu SQN!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz