Autor: C. C. MacDonald
Tytuł: I żyli
długo i szczęśliwie
Tłumaczenie: Monika
Bukowska
Data premiery: 12.02.2020
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 406
„I żyli długo i szczęśliwie” to debiut C. C. MacDonald,
brytyjskiego aktora, scenarzysty i dramaturga. Książka zaliczana jest do
takiego gatunku jak thriller obyczajowy. Czego możemy się po nim spodziewać?
Lekkiego dreszczyku tajemnicy i bogato zarysowanej warstwy obyczajowej, a
przede wszystkim po prostu dobrej rozrywki, kilku godzin przyjemnego relaksu.
Historia zawarta w książce opowiada o małżeństwie Naomi i
Chrisa, którzy razem ze swoją dwuletnią córeczką Prue wiodą na pierwszy rzut
oka całkiem przyjemne życie. Naomi pracuje na pół etatu, Chris prowadzi własną
firmę, mieszkają w pięknym domu przy plaży. Jednak jeśli spojrzeć głębiej
zobaczymy ich ciągle nieprzynoszące skutku starania o drugie dziecko, jej
niecierpliwość i jego depresję. Obydwoje każdego dnia oddalają się od siebie,
szukają zrozumienia gdzie indziej. I w chwili, gdy Naomi na swojej drodze
spotyka Seana, popełnia jeden fatalny błąd. Szybko się jednak reflektuje, zrywa
znajomość, a Sean obiecuje, że nie będzie robił problemów. Jednak ta jedna nieprzemyślana
decyzja wpłynie na ich życie dużo bardziej niż Naomi mogła przypuszczać...
Kobieta zachodzi w ciążę, a na jaw zaczyna wychodzi pewna tajemnica z
przeszłości...
Książka kompozycyjnie podzielona jest na 5 części: poczęcie,
trzy trymestry i narodziny. Pierwszy i ostatni są krótsze, coś jak prolog i
epilog, to te trzy trymestry stanowią główny trzon historii. Każda z części
podzielona jest na krótkie rozdziały, przeplatane notatkami Naomi i Chrisa i wycinkami
artykułów. Dzięki krótkim rozdziałom książkę czyta się szybko i łatwo.
Narracja książki prowadzona jest trzeciej osobie czasu
teraźniejszego, w większości podąża za Naomi, kilka razy za Chrisem, a z
biegiem lektury pojawia się jeszcze ktoś trzeci. Styl powieści na początku
wydaje się dosyć toporny, jednak zachęcam by szybko przegryźć się przez
pierwsze kilkadziesiąt stron, ja gdzieś tak około 60 strony już zdążyłam się do
niego przyzwyczaić i od tego momentu książkę czytało mi się całkiem przyjemnie.
Narrator pomiędzy bieżące wydarzenia wpłata historię małżeństwa z przeszłości,
zna ich myśli i odczucia, przez co z biegiem lektury poznajemy ich bardzo
dokładnie.
Jeśli chodzi o bohaterów historii to według mnie są oni
dosyć nieoczywiści i nie można im zarzucić, że są płascy psychologicznie. Chris
walczy z własnym zniechęceniem, mimo dobrych chęci, nie zawsze potrafi się w
aktualnym życiu odnaleźć. Naomi z kolei jest po prostu wściekła. Miała świetny
plan na życie, który po części z winy męża, po części po prostu przez
zrządzenie losu, kompletnie nie wypalił. Mąż nie pomaga, zamknął się w swoim
świecie, więc Naomi została sama z męczącą dwulatką, utrzymaniem domu i
zapewnieniu rodzinie finansów do życia. Ja jestem w stanie zrozumieć obydwu
bohaterów, rozumiem ich emocje, co na pewno wpłynęło na pozytywny odbiór
lektury.
Prócz warstwy psychologiczno-obyczajowej mamy też tajemnicę,
zagadkę. Nie chcę na jej temat za wiele zdradzać, żeby nie popsuć Wam frajdy
samodzielnego odkrywania, powiem tylko, że jak dla mnie zagadka była bardzo
zaskakująca, mimo że z początku wydawała się łatwa. Dzięki niej cała lektura
trzyma w przyjemnym zaciekawieniu.
Ogólnie, myślę że żeby być zadowolonym, to do tej lektury
trzeba podejść odpowiednio. Ja nie miałam dla niej szczególnych oczekiwań czy
wymogów, podeszłam do niej jak do innych thrillerów opartych na temacie
rodzinnym – chciałam po prostu dobrej rozrywki, przyjemnej, niezobowiązującej
lektury na kilka wieczorów. I właśnie to dostałam. Po trudnym początku udało mi
się wgryźć w styl, zagadka zaciekawiła, a bohaterowie przyciągnęli uwagę.
Jestem zadowolona i gwarantuję, że jeśli podejdziecie do książki tak jak ja, to
też będziecie!
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz