Autor: Gilbert K. Chesterton
Tytuł: Człowiek,
który był Czwartkiem
Tłumaczenie: Tomasz
Bieroń
Data premiery: 28.11.2019
Wydawnictwo: Zysk
i S-ka
Liczba stron: 232
Gilbert K. Chesterton to znany brytyjski pisarz z początku
XX wieku. Autor debiutował na łamach jednego z popularnych wtedy czasopism w 1900
roku. Od tego czasu aż do swojej śmierci napisał około stu książek, przyczynił
się do powstania 200 kolejnych, setki wierszy, 5 sztuk teatralnych i około dwustu
opowiadań, w tym jego chyba najsłynniejszy cykl o ojcu Brownie (księdzu –
detektywie), co uczyniło go najpłodniejszym pisarzem wszech czasów. Nie zważając
na te osiągnięcia, autor uważał się przede wszystkim za dziennikarza – napisał i
opublikował ponad 4 tysiące artykułów. Był biegły nie tylko z literatury, ale
także z historii, polityki, ekonomii i teologii. Te ostatnie odbiło się dużym
echem – Chesterton zaczynał swoją karierę jako agnostyk, później przeszedł na
anglikanizm, by w końcu w 1922 roku zdecydować się na katolicyzm, który miał
spory wpływ na kształt jego twórczości.
Książka pt. „Człowiek, który został Czwartkiem” światło
dzienne ujrzała w 1908 roku. Łączy w sobie wiele tematów, które były bliskie
autorowi.
Tytułowy Czwartek tak naprawdę nazywa się Gabriel Syme i
jest śledczym policyjnym, który zasila szeregi tajniaków próbujących rozbić
ruch anarchistyczny. Gabriel podszywa się pod jednego z anarchistów i dzięki
swojej inteligencji i sprytowi zostaje wybrany na członka Najwyższej Rady
Anarchistów – rady, która składa się z 7 osób, a każda z nich nosi imię innego
dnia tygodnia. Przewodniczy im wielki człowiek, urodzony lider – Niedziela.
Gabriel musi zapobiec planowanemu zamachowi na cara i prezydenta Republiki
Francuskiej, tak by sam zdołał ujść z życiem, a najlepiej by ostatecznie
unicestwił cały anarchistyczny ruch. Czy mu się powiedzie? Jak sam w pojedynkę
da radę pokrzyżować plany całego ruchu i Najwyższej Rady?
Książka składa się z 15 rozdziałów, z których każdy nosi
tytuł krótki, ale znaczący. Wydana jest bardzo starannie, w twardej oprawie, z
obwolutą oraz ciekawą grafiką na okładce. Mimo niewielu stron niesie ze sobą wiele
zajmujących tematów. To taka książka, której nie da się przeczytać jednym
ciągiem. Trzeba zrobić przerwę, pomyśleć, odpocząć, by po kilku chwilkach
wrócić do niej ze świeżym umysłem i chłonąć dalej każde słowo i każdą scenę.
Narracja powieści prowadzona jest w trzeciej osobie czasu
przeszłego, styl, mimo iż dawny, jest bardzo przyjemny. Książkę wbrew pozorom
czyta się szybko i bez problemów.
„Dynamit niszczy dlatego, że się rozszerza, tak samo jak myśl! Mózg człowieka jest bombą!”
Każda scena powieści to istny majstersztyk! Mistrzostwem dla
mnie jest scena otwierająca, albo może nawet dwie pierwsze sceny. To co tam się
dzieje, te dialogi, wywody oratorskie, ironia, błyskotliwość wypowiedzi
naprawdę robią ogromne wrażenie! Na pewno długo tej książki i tych scen nie
zapomnę!
„Człowiek, który był Czwartek” to taka opowieść, o której
można by napisać prawdopodobnie drugą książkę. Autor, mimo że powieść liczy
niewiele stron, wykorzystał każdą z nich maksymalnie. Znajdziemy tutaj świetne,
intrygujące postacie, które mocno mieszają w głowie. Sytuacje tak absurdalne i
groteskowe, na jakie stać tylko Anglików. To trochę taki Monty Python 😉
„- (...)Nie! Ja może zwariowałem, ale ludzkość na pewno nie.- Wspaniały z ciebie człowiek – powiedział. – Ludzie na ogół uważają, że to inni zwariowali, a u ciebie jest na odwrót.”
W każdym jednym bohaterze i w każdej sytuacji autor zdołał
przemycić jakieś większe znaczenie – wiele znajdziemy tu o ruchach i
nierównościach społecznych, o stosunku do władzy, arystokratów i bogaczy.
Najwięcej jednak jest tu nawiązań do religii, chociaż to znajdziemy chyba głównie
w drugiej połowie książki. Z tego też powodu może nie jestem tą lekturą tak
zachwycona jak mogłaby być wnioskując po pierwszej połowie, chociaż pomijając
już te chrześcijańskie wywody i metafory pod koniec podziało się tam tyle, że
dla mnie to było trochę za dużo. Ja jednak też nie jestem wielką fanką Monty
Pythona, może po prostu nie do końca wszystko zrozumiałam.
Piszę tyle o absurdzie i Monty Pythonie, że chyba nie muszę
dodatkowo podkreślać jak wiele humoru zawartego jest w tej powieści. Bardzo
często parskałam śmiechem, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy przez całą
historię.
„- (...) My nienawidzimy praw, tak samo jak nienawidzimy bezprawia. Zlikwidowaliśmy prawo i bezprawie.- Mam nadzieję, że zlikwidujecie również prawo i lewo (...). Znacznie bardziej mi przeszkadzają.”
Nie przedłużając, ogólnie powiem, że z książką spędziłam
naprawdę dobre kilka godzin rewelacyjnej zabawy. Biorąc pod uwagę, że powieść
liczy sobie już ponad 110 lat, myślę, że to bardzo dużo znaczy. Styl powieści
jest rewelacyjny, tak inteligentny, tak bystry, że po prostu aż brakuje mi
słów, by to opisać. To książka, która nie tylko bawi, ale i zmusza do myślenia,
a nawet działania. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać, a osoby lubujące się w
grotesce i absurdzie myślę, że docenią ją jeszcze bardziej!
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz