Autor: Dorian Zawadzki
Tytuł: Selekcjoner
Data premiery: 01.10.2019
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 400
„Selekcjoner” to debiut literacki Doriana Zawadzkiego,
wielkiego fana książek, kina i muzyki. W tej lekturze na pewno znajdziemy wiele
nawiązań do jego fascynacji, jest wiele wspomnień muzycznych, a fabuła
nawiązuje do kilku dawnych filmów akcji. Jednak czy to wystarczyło, by stworzyć
zajmującą lekturę?
Akcja książki zaczyna się na dwa dni przed Live Aid. Późnym
wieczorem gdzieś na polanie budzi się młoda naga kobieta o imieniu Faith. Nie
zważając na nic rusza do pobliskiego domu, bierze prysznic, kradnie ubrania i wymyka
się niepostrzeżenie wręcz na krok od właścicieli. Kieruje się do modnej
restauracji, gdzie stołuje się jeden z trzech gangsterów, którzy rządzą
Londynem w 1985 roku. I tu zaczyna się rzeź... Do pościgu za mordercą
przydzielona zostaje sierżant Nell, która ma doktorat z kryminalistyki. To
sławna śledcza, która dwa miesiące temu złapała groźnego mordercę z Greenwich,
jednak nikt nie wie, że te wydarzenia ciągle kładą się na niej cieniem... Czy
Nell odkryje, kto stoi za morderstwami? Dlaczego Faith zabija? I kim tak
naprawdę jest?
Książka podzielona jest na prolog, 6 części i epilog. Części
są tytułowane i składają się z 18 rozdziałów. Każdy z nich opatrzony jest datą
i godziną wydarzeń. Całość akcji dzieje się w ciągu 3 dni, a raczej wieczorów i
nocy. Narrator jest trzecioosobowy, podąża za Faith i Nell. Styl powieści jest
trochę taki nijaki, dialogi mało realne, a częste wtrącenia, które miały mieć charakter
uniwersalny, nadać książce sensu i mądrości, kompletnie nietrafione. Szczerze,
pod koniec zaczęłam już parskać śmiechem z poczucia absurdu.
Główne bohaterki mamy dwie. Jest Faith, którą najkrócej można
określić jako terminator w spódnicy. Kobieta (?) nie zna swojej przeszłości,
nie ma uczuć, ma tylko misję i nie ustanie póki jej nie wykona. Naprzeciw niej
staje Nell, która walczy z demonami z przeszłości za pomocą alkoholu i przygodnego
seksu. Uważa się za mistrza detektywów, a końcu ma doktorat z kryminalistyki,
co kilka razy jest w tekście podkreślone. Tak naprawdę nic więcej o niej nie
jestem w stanie powiedzieć – jak na główną bohaterkę to nie poznałam jej za
dobrze, a co za tym idzie, nie wywołała we mnie żadnych emocji.
Oczywiście mamy tutaj też kilku innych policjantów, trzech
gangsterów z dziwną przeszłością, z których jeden jest maminsynkiem, a drugi ma
rozdwojenie jaźni. Szczerze, nawet pisząc te słowa chce mi się śmiać. Nie wiem
czy książka miała być satyrą czy po prostu pisanym, przesadzonym kinem akcji,
ale do mnie kompletnie nie trafiła.
Co do samej akcji, to owszem, dzieje się dużo i jeszcze
więcej. Strzelanki, pościgi, bijatyki wyskakują z każdej strony. Z tym, że
większość jest bardzo nierealna, więc nie można tego odebrać na poważnie. Miałam
wrażenie, że czytam scenariusz filmu kina akcji i to takiego raczej bardzo
niskich lotów. Autor starał się ratować sytuację poprzez wspominane już ‘uniwersalne’
wtrącenia, które miały chyba na celu uświadomienie, że istnieje wiele światów,
a każda podejmowana decyzja tworzy kolejny oraz że nie jesteśmy sami we wszechświecie.
Nie miało to jednak zakorzeniania w lekturze, miałam wrażenie, że te fragmenty
wyskakiwały po postu bez powodu i uzasadnienia. Naprawdę ciężko się to czytało.
Co na plus? Wydanie. Ładna (chociaż niezwiązana z treścią)
okładka i duże litery sprawiły, że książkę czytało się łatwo i szybko.
Podsumowując, zdecydowałam się na tą książkę, bo z opisu i sposobu
promocji wywnioskowałam, że będzie to thriller/kryminał. Dostałam słabe kino
akcji z motywami science fiction. Akcja była osadzona niby w 1985 roku, jednak,
jeśli nie wliczać Live Aid, mogła się toczyć gdziekolwiek i kiedykolwiek
indziej, więc ani miejsce, ani czas nie zostały w ogóle wykorzystane, na co
bardzo liczyłam. Ogólnie książka kompletnie do mnie nie trafiła, czytając
miałam wrażenie coraz większego absurdu, pod koniec żeby jej nie potargać po
prostu musiałam zacząć się śmiać. Dziwią mnie ogólnie dobre oceny, rozumiem że fabuła
czerpie z dawnych filmów akcji, ale czy faktycznie to jest coś co współcześnie
chcemy czytać? Ja na pewno nie.
Moja ocena: 2/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Replika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz