Autor: Matt Richards, Mark Langthorne
Tytuł: Somebody to love. Życie,
śmierć I spuścizna Freddiego Mercury’ego
Tłumaczenie: Robert
Filipowski
Data premiery: 30.07.2019
Wydawnictwo: Zysk
i S-ka
Liczba stron: 496
„Somebody to love” to biografia Freddiego Mercury’ego wydana
po raz pierwszy w Anglii 3 lata temu, w 2016 roku. Jej autorzy – Matt Richards
i Mark Langthorne napisali wcześniej razem już jedną biografię dotyczącą osoby
Michaela Jacksona, teraz wzięli na warsztat postać Mercury’ego. Richards to reżyser
filmowy, który ma na swoim koncie wiele dokumentów. Langthorne, przed objęciem
funkcji prezesa w znanym domu modowym, był blisko związany z przemysłem
muzycznym.
Książka „Somebody to love” składa się z prologu, czterech
części i epilogu. Na samym końcu książki znajdziemy też bogatą bibliografię.
Części podzielone są na 53 rozdziały, kilka z nich jest tytułowanych. Styl autorów
jest prosty, bez zbędnych ozdobników, przekazują po prostu najważniejsze według
nich informacje popierając je od razu odnośnikami do bibliografii.
Od razu też tutaj powiem kilka słów o wydaniu – książka
ukazała się w twardej oprawie, z oryginalną okładką, która swoją drogą coś w
sobie ma, niby prosta, a mocno przyciąga wzrok. W środku książki znajdziemy też
dwie wkładki ze zdjęciami. Czcionka i cała oprawa tekstu jest wydana bardzo
starannie, czyta się łatwo i przyjemnie. Myślę, że książkę muszę zaliczyć do
jednych z ładniejszych wydań tego wydawnictwa.
Historia w książce rozpoczyna się prologiem – opisuje życie
Freddiego na 2 tygodnie przed samą śmiercią. Wraz z początkiem części pierwszej
zaczynają się równolegle trzy historie – historia Freddiego, a raczej Farrokha
Bulsary, historia HIV/AIDS oraz historia podejścia społeczeństwa do
homoseksualistów.
Dwa ostatnie tematy są bardzo obszernie opisane, napakowane
wręcz informacjami. Czytelnicy mogą zaznajomić się z całą historią rozwoju
wirusa HIV, skąd się wziął, jak się rozprzestrzeniał, co robiono, by go
zatrzymać, czy znaleźć na niego lekarstwo. Jak podchodził do tematu rząd, co
myśleli o tym ludzie. Tak samo potraktowana została historia homoseksualistów.
Może nie dostajemy przeglądu od zarania dziejów, ale wszystkie nastroje,
podejście do tematu od czasów urodzenia aż po śmierć Freddiego zostają bardzo
wyczerpująco opisane.
Co do historii tytułowego bohatera, to autorzy głównie
skupiają się na Freddiem jako na muzyku, showmanie. Jego dzieciństwo i
późniejsze dorosłe życie osobiste są tylko lekko zarysowane. Poznajemy za to
całą historię Queen, ich ciężkie początki, zmagania z koncertami, wytwórniami i
ogólnym popytem na ich muzykę, poprzez szalone trasy koncertowe, wydawanie
płyty za płytą, singla za singlem.
Mimo tego autorzy
znowu nie zagłębiają się w relacje w zespole, są tylko ogólnie określone. Za to
autorzy skupiają się mocno na ostatnich latach życia artysty – opisują jak
przebiegała jego choroba, dużą uwagę poświęcają na obsesję mediów na ostatnie
chwile Freddiego, próbują zgadywać jakie emocje targały muzykiem. Oczywiście
nie jest to wysnute z palca, mają na to potwierdzenie w postaci słów przyjaciół
Freddiego, którzy spędzili z nim ostatnie chwile.
Ogólnie druga połowa książki dotyczy już czasów, kiedy
Freddie zachorował, więc już nawet objętościowo widać na czym skupili się
autorzy biografii.
Historię muzyka zamyka opis koncertu zorganizowanego przez
pozostałych członków Queen na jego część, w którym udział wzięło wiele gwiazd ówczesnej
sceny muzycznej. Dowiadujemy się też co działo się z Queen dalej. Autorzy
podkreślają też jak śmierć Freddiego i nagłośnienie faktu, że tak wielki
artysta umarł na AIDS, wpłynęły na badania nad chorobą i lekami pomagającymi z
nią żyć. Jak postrzeganie choroby przez zwykłych ludzi, w dużej części właśnie
dzięki jego śmierci, się zmieniło.
Książka wywołała u mnie dużo emocji, a szczególnie jej druga
połowa. Narracja poprowadzona była mocno sugestywnie, podkreślając jak Freddie
był traktowany, jak było mu ciężko, jak całe jego życie opierało się na
pozorach, ale też jak bardzo kochał muzykę, jej tworzenie. Nie traktuję tego
jako coś złego, w sumie wręcz przeciwnie, cieszę się, że ta druga część była
nastawiona na wywoływanie dużych emocji.
Muszę jednak też zaznaczyć, że to była moja pierwsza
styczność jeśli chodzi o biografię tego artysty, więc po książce spodziewałam
się więcej jeśli mowa o prywatności artysty. Liczyłam na to, że poznam go
bardziej jako człowieka, bo to, że Freddie Wielkim Artystą był, wiedziałam już
od dawna. Oczywiście nie zmienia to faktu, że i tak dowiedziałam się bardzo
dużo, a przytaczanie tytułów piosenek zmotywowało mnie do oglądania teledysków,
co bardzo dopełniło tę biografię. Ogólnie jestem zadowolona z lektury, mocno
mną wstrząsnęła, ale czuje niedosyt, jeśli chodzi o prywatne życie i charakter
Freddiego. Rozumiem jednak, że na pewno w innych biografiach temat był już
poruszany, więc takie spojrzenie na Mercury’ego wydaje mi się w pełni uzasadnione.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i
S-ka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz