października 16, 2019

"Pasażer na gapę" Adrian Bednarek


Tytuł: Pasażer na gapę
Data premiery: 24.04.2019
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 408

Adrian Bednarek to dosyć głośne nazwisko na polskim rynku kryminalnym. Autor duży rozgłos zdobył swoim cyklem o Kubie Sobańskim, prawniku i seryjnym mordercy. Jego książki cechuje brutalność w opisach zbrodni i dosadność oraz zawsze pojawiający się bohater-psychopata więc sięgając po książki tego autora trzeba nastawić się na mocną lekturę! Wcześniej miałam okazję sięgnąć po jedną książkę autora, która nie była częścią serii, tj. „Skazany na zło” (recenzja tutaj!) - nie całkiem trafiła w moje gusta, ale postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę i zdecydowałam się na dobrze ocenianego „Pasażera na gapę”. Czy faktycznie ta pozycja wypadła lepiej?

Akcja „Pasażera na gapę” rozpoczyna się w szpitalu psychiatrycznym. Maciek, młody chłopak, został uznany za niepoczytalnego przy napadzie, dzięki czemu zamiast do więzienia trafił do psychiatryka. Niestety lekarz przejrzał jego podstęp i nie chce go zwolnić, więc chłopak razem ze swoją dziewczyną Magdą planują ucieczkę. Dzień przed realizacją planu do pokoju Maćka zostaje przydzielony drugi pacjent – Nowy, czyli Konrad, około 40letni mężczyzna. Maciek nie chce rezygnować z ucieczki, więc nie pozostaje mu nic innego jak wziąć Konrada ze sobą... Jak potoczą się ich dalsze losy? Kim w ogóle jest Nowy? Czy przypadkiem nie zagraża im z jego strony śmiertelne niebezpieczeństwo?

Kompozycyjnie książka prezentuje się tak jak lubię – 47 krótkich rozdziałów i epilog. Akcja powieści jest wartka, książkę czyta się zadziwiająco szybko. Jedyna moja uwaga tyczy się języka – jest bardzo potoczny, wręcz uliczny, nie stroni od przekleństw. Na początku ciężko było mi się do niego przyzwyczaić, szczególnie, że przed tą lekturą czytałam książkę, w której dbałość o piękny poprawny język była mocno widoczna. A tutaj było dla mnie trochę za potocznie, jednak rozumiem, że autor właśnie w taki sposób chciał tą opowieść przekazać, co po części, ze względu na bohaterów, było uzasadnione.

Co do bohaterów, to jak to u Bednarka bywa, cała fabuła opiera się na postaci psychopaty – tutaj jest nim Nowy. Z początku nic o nim nie wiadomo, dlatego też nie chcę za wiele o nim pisać, jednak jego przeszłość, to za co trafił najpierw do więzienia, później do psychiatryka, była okropna i ekstremalnie brutalna. W czasie ich ucieczki dla Nowego liczy się tylko wyjście na wolność i dokończenie tego, czego nie udało mu się zrobić przed złapaniem... Nic innego się dla niego nie liczy, a Maciek i Magda są tylko jego środkiem do celu.

Maciek i Magda z kolei, to zakochana młoda para. Obydwoje z dosyć trudną przeszłością, pochodzą z patologicznych czy niepełnych rodzin. Ich losy połączyły się podczas kradzieży, później razem kontynuowali tą ścieżkę. Maciek to w sumie dobry chłopak, który bardziej przez towarzystwo i los stał się tym kim jest. Z Magdą jest trochę inna historia, dziewczyna jest mniej jednoznaczna. Niemniej jednak podczas ucieczki ich jedynym pragnieniem jest bycie wolnym i znalezienie własnego kąta, gdzieś na uboczu, by wieść spokojne życie i nikomu nie rzucać się w oczy.

Fajną postacią jest też policjant – komisarz, który pierwszy raz złapał Nowego. To taki policjant z krwi i kości, który poświęca wszystko, by łapać złoczyńców. Jego rodzina trochę to rozumie, a trochę ma mu za złe, co w książce jest ciekawie przedstawione.

Akcja powieści toczy się główne w czasach aktualnych, podczas ucieczki, poprzetykana jest jednak wspomnieniami z przeszłości, a co za tym idzie, razem z biegiem akcji, coraz więcej dowiadujemy się też o przeszłości bohaterów.

Ogólnie mam wrażenie, że ta książka to była dla mnie taka trochę grzeszna przyjemność. Akcja powieści mocno mnie wciągnęła, spędziłam z nią dobrych kilka wieczorów czystej rozrywki. Język jednak trochę kłuł mnie w oczy, było też trochę „nastolatkowych” scen seksu. Nie jest to na pewno literatura wysokich lotów, ale dla relaksu i odmóżdżenia jak najbardziej można sięgnąć 😉

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz