Tytuł: Przeciwko
bratu
Cykl: Profanum, tom
1
Data premiery: 17.07.2019
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Liczba stron: 400
Książka „Przeciwko bratu” otwierająca trylogię „Profanum”
jest debiutem literackim autora Marcina Dudzińskiego. Jak możemy przeczytać na
skrzydełku okładki to z wykształcenia prawnik, z zawodu manager, z a
zamiłowania pisarz. Pochodzi z Częstochowy, gdzie umieścił akcję swojej
pierwszej powieści. Jest fanem sportu, szczególnie koszykówki, żużla i
kolarstwa. To drugie także znalazło swoje miejsce w powieści. Co jeszcze
znajdziemy w debiucie autora?
Częstochowa jest w rękach braci Walterów. Starszy, Stanisław
jest biskupem pomocniczym archidiecezji częstochowskiej, bez jego wiedzy w
kurii nie dzieje się nic. Młodszy to Jerzy, komendant Komisariatu Policji.
Stanisław używając swoich wpływów, stara się pozyskać dla kościoła kilka
działek w środku miasta, którymi interesuje się biznesmen, tak zwany król
plastiku - chce tam wybudować fabrykę tworzyw sztucznych. Sytuacja lekko się
komplikuje, gdy nagle pojawia się spadkobierca jednej z obiecanych ziem. W
sprawę wplątuje się Alicja, prawniczka oddelegowana do zajmowania się obsługą
prawną kurii, co będzie miało dla kobiety bardzo nieprzyjemne konsekwencje... W
tym samym czasie Jerzy dostaje donosy o haniebnych czynach brata względem
kobiet. Czy to prawda? Czy biskup Stanisław naprawdę mógł się czegoś takiego
dopuścić? I co teraz ma z tym zrobić jego własny brat? Co jest ważniejsze –
prawo czy rodzina?
Od strony kompozycji książka podzielona jest na prolog, dwie
części: Wcześniej i Teraz oraz epilog. Każda z części składa się z rozdziałów
przedstawionych oczami kilku bohaterów. Narracja jest bardzo płynna, wydarzenia
aktualne przestawione są w trzeciej osobie czasu przeszłego, prócz jednej z
bohaterek, która wypowiada się w pierwszej osobie. Z kolei kiedy do głosu
dochodzą dawne wydarzenia, narracja zmienia się na tą prowadzoną w czasie
teraźniejszym. Trochę zastanawia mnie ten zabieg, sugeruje że wydarzenia sprzed
lat są jakby bliższe niż te aktualne... Może chodzi o to, że to co działo się
wtedy doprowadziło bohaterów właśnie do tego tutaj aktualnego punktu? Coś musi
być na rzeczy.
Każdy z rozdziałów opatrzony jest datą i imieniem postaci, o
której będzie opowiadać. Rozdziały dziejące się w aktualnych latach przeplatają
się z przeszłością, co daje czytelnikowi bardzo szeroki obraz postaci i ich
przeżyć.
Styl powieści często skupia się na kreowaniu atmosfery –
Częstochowa jest zlewana deszczem, pada od bitych trzech tygodni, nieustanne.
Miasto cały czas pogrążone jest w szarościach i ciemnościach, dokładnie tak
samo jak nasi bohaterowie.
„Patrząc na gęste, smoliste chmury i słabe światło ulicznych latarni doświetlających jedynie skrawki przestrzeni, pomyślał, że panuje to złowrogi klimat rodem z horrorów.”
Narracja często skupia się na oddawaniu tej mroczności.
Warto jeszcze zaznaczyć, że narrator jest wszystkowiedzący – bardzo często
podkreśla, że on wie, co się wydarzy, w przeciwieństwie do postaci.
Co do samych bohaterów to jest ich kilku. Może zacznę od tego
co najmocniej zaskakuje – sama Częstochowa jest tutaj traktowana jak bohater
powieści. Miasto płacze, wie, czuje, widzi co się dzieje, obserwuje i przeczuwa
co ma nadejść. Każdy z bohaterów też przejawia własne uczucia do Częstochowy –
jedni jej nienawidzą, drudzy uważają ją za miłość swojego życia.
„To była jego Częstochowa. Niezmienna. Wierna. Jego jedyna partnerka. To z nią spędzał życie. W niej zasypiał i tylko jej się zwierzał.”
Miasto odgrywa istotną, ważną rolę w życiu bohaterów jak i w
całej historii. Dawno nie spotkałam się z taką personifikacją, muszę przyznać,
że ten element dodał trochę oryginalności i świeżości powieści.
Co do zwykłych ludzkich bohaterów, to oczywiście główne
skrzypce odgrywają bracia. Ich dzieciństwo nie było szczęśliwe, co mocno odbiło
się na ich osobowościach i przyszłości. Stanisław, jako starszy zawsze chronił
młodszego brata, sam nie mając w nikim pomocy, co skłoniło go w ucieczkę do
Boga. Teraz, rządząc miastem, ma poczucie nieśmiertelności, władzy, czuje się
bezkarny.
„No to ja się nie dziwię, czemu tak nam się leje z nieba ostatnio, skoro my tu mamy takich duchownych. (...) Najwyższa pora zacząć budować arkę.”
Jerzy z kolei jest inny. Kiedy brat był w seminarium Jerzy
zakochał się bez pamięci w pewnej dziewczynie ze szkoły. Miłość prysła kilka
lat później, gdy dziewczyna wyjechała na studia, a dzieciństwo Jerzego doszło
do głosu i zakłóciło jego aktualne szczęście. Już nigdy więcej z nikim się nie
związał, cały czas wytykając sobie ten błąd przeszłości.
Historia bardzo mocno obiera się także na młodej prawniczce
Alicji, która wiedzie dosyć poukładane życie, ma świetnego, wymarzonego wręcz
partnera, zaczyna myśleć o założeniu rodziny. Jednak i Alicja ma w przeszłości
ciężkie przeżycia, które dają o sobie znać...
Najciekawszą jednak postacią, dosyć tragiczną powiedziałabym,
jest Julian, chłopak na usługach Stanisława, który jest lekko upośledzony. Jego
historia też jest istotnym elementem całej układanki.
Skoro już tak rozpisałam się o bohaterach to jeszcze wspomnę
o Henriku, partnerze Alicji – to szwedzki pisarz, a postać pisarza w powieści zawsze
wzbudza moją wielką sympatię!
Co do samej akcji powieści, to w prologu otrzymujemy
zapowiedź przyszłych wydarzeń – scena jest niesamowicie filmowa! Widziałam ją dokładnie
w głowie, naprawdę dobrze oddaje klimat. Ogólnie w sumie cała powieść jest
dosyć filmowo potraktowana, jest naprawdę dużo scen, które wyglądałyby świetnie
na ekranie.
Intryga przedstawiona w powieści jest poprowadzona tak jak
lubię. Powoli odkrywa przed czytelnikiem poszczególne karty, które dopiero po
czasie zaczynają układać się w całość. Nie powiem, że jest nieprzewidywalna, bo
jednak to wbrew pozorom dosyć prosta historia, ale czyta się ją naprawdę z
dużym zainteresowaniem. Autor dobrze oddał klimat powieści i uczucia bohaterów.
Wydarzenia, na których bazuje historia, są naprawdę
wstrząsające. Chwilami przychodziła mi na myśl niedawno przeczytana „Zemsta
kobiet” – tam też działo się dużo złego. Bohaterowie nie mają lekko, wystawiani
byli i są na bardzo ciężkie, traumatyczne przeżycia.
Podsumowując, książka „Przeciwko bratu” to dobry debiut literacki.
Ogólnie czyta się dobrze, chwilami tylko, gdy narracja mocno skupiała się na
odczuciach bohaterów, trochę mi myśli uciekały w innym kierunku. Klimat
powieści jest mroczny, Częstochowa płacze nad losem bohaterów, a oni ogrywają
swoje role, które z góry zostają im przypisane, chociaż oni sami o tym nie
wiedzą. Historia jest ciekawa, a końcówka powieści otwiera już wątek, który
prawdopodobnie będzie kontynuowany w drugiej części, po którą na pewno chętnie
sięgnę.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Czarna Owca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz