sierpnia 28, 2019

"Pokuta" Anna Kańtoch


Tytuł: Pokuta
Data premiery: 31.07.2019
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 352

„Pokuta” to trzeci kryminał osadzony w realiach PRLu autorstwa Anny Kańtoch. Dla mnie jednak to było pierwsze spotkanie z twórczością autorki i od razu przyznam, że nie spodziewałam się aż takiej uczty kryminalnej! Gdybym wiedziała, co autorka potrafi wyczarować, na pewno po jej książki sięgnęłabym wcześniej! Ale o tym za chwilę 😊
Anna Kańtoch znana jest głównie z książek w tematyce szeroko pojętej fantastyki. Debiutowała w 2004 roku opowiadaniem w czasopiśmie, rok później został wydany jej zbiór opowiadań. Od tego czasu autorka zdobyła wiele nagród literackich, jest np. pięciokrotną laureatką nagrody im. Janusza A. Zajdla. W 2016 roku autorka porwała się na powieść inną gatunkową – kryminał pt. „Wiara”. Jak sama przyznaje kryminalne zagadki były z nią od zawsze, od tego gatunku w latach młodzieńczych zaczynała swoją przygodę z pisaniem, dopiero później urzekła ją fantastyka. Teraz zdecydowała się na powrót do tego gatunku, z czego cieszę się niezmiernie! „Łaska” została nagrodzona Kryminalną Piłą, a kolejny kryminał autorki pt. „Wiara” otrzymała Nagrodę Specjalną im. Janiny Paradowskiej. Myślę, że „Pokuta” też na pewno otrzyma swoje wyróżnienie! 😊

Akcja powieści „Pokuta” toczy się na w małej nadmorskiej miejscowości Przeradowo w drugiej połowie lat 80tych. Pod koniec września na plaży została znaleziona martwa młoda dziewczyna –uduszona i porzucona. Policja szybko aresztowała sprawcę. Młody chłopak zakochany w dziewczynie, Andrzej Biały oczekuje w więzieniu na rozprawę, kiedy z początkiem listopada na komendę zgłasza się starszy pan, włóczęga, Jan Kowalski i twierdzi, że to on jest mordercą dziewczyny. I to nie tylko tej, a sześciu, które mordował zawsze we wrześniu równo co 7 lat. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył powtarzalności znikania dziewczyn? Kim jest Jan Kowalski? Czy można mu wierzyć? Z tymi i innymi pytaniami przyjdzie się zmierzyć zwyczajnemu milicjantowi starszemu sierżantowi Krzysztofowi Igielskiemu...

Kompozycyjnie książka podzielona jest na 6 części. Każdą z nich otwiera scena z czasów morderstwa dziewczyny, po czym akcja przenosi się półtora miesiąca później, kiedy dzieją się aktualne wydarzenia. Te podzielone są na dni opatrzone dokładną datą. Mimo braku podziału na tradycyjne rozdziały nie odczułam dyskomfortu pod tym względem, książkę czytało się szybko i sprawnie.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, podąża głównie za milicjantem Igielskim oraz nastolatką Polą. Styl powieści jest spokojny i uważny.  Ogólnie jest to kryminał w starym stylu, nawiązujący do klasyki, gdzie nie liczy się brutalność i efekciarstwo, a intryga i dedukcja śledczego.

Śledczym tym jest wspomniany już starszy sierżant Krzysztof Igielski. To mężczyzna po 40stce, z małym brzuszkiem, misiowaty i flegmatyczny, który nie wymaga od swojego życia za wiele. Jego marzeniem jest po prostu rodzina, żona, dom, dzieci i spokojna egzystencja.
„...był trochę dumny ze swojej sympatii do zwyczajności. Ludzie gonili nie wiadomo za czym, a przecież tak naprawdę mało kto był stworzony do czegoś bardziej oryginalnego niż przeciętność.”
Niestety rzeczywistość wygląda inaczej – Igielski mieszka sam w małej kawalerce, a jego lodówka ciągle świeci pustkami. Rok temu zostawiła go partnerka, z którą miał nadzieję spędzić resztę życia. Pozornie pogodził się ze startą, jak sam przyznaje radzi sobie po jej odejściu. Igielski to dobry glina. Mimo tego, że zamordowana dziewczyna to jego bodajże drugie zabójstwo w życiu, to sierżant nie traci zimnej krwi. Potrafi się skupić, analizuje i robi użytek z logicznego myślenia.

Pomaga mu w tym lekarz psychiatra Edward Nowacki, jego dobry przyjaciel, pasjonujący się kryminologią. Mężczyźni spotykają się często wieczorami w domu lekarza i przy kolacji i piwku omawiają sprawę oraz prowadzą na jej temat szerokie rozważania, a żona lekarza czuwa by panowie nie czynili takich wysiłków o pustych żołądkach. Każda taka jedna scena w domu Nowackiego to mistrzostwo, świetne nawiązanie do klasyki kryminału.

Sporą rolę w historii odgrywa też nastolatka Pola. Ledwo po maturze, kiedyś w dzieciństwie przyjaźniła się z zamordowaną dziewczyną. Pola jest samotna i smutna, nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem, ma bardzo niską samoocenę i brak pomysłu na dorosłe życie. Co dzień pomaga matce w pensjonacie umierając przy tym z nudów. Kiedy dziewczyna dostaje od matki zamordowanej kilka rzeczy należących do Reginy, odkrywa tam kilka niepokojących rzeczy, które popychają ją do małego samodzielnego śledztwa.... To naprawdę świetnie zbudowana postać literacka! Wzbudza w czytelniku wiele emocji.

Akcja powieści, jak już wspominałam, toczy się niespiesznie, zgodnie ze stylem życia w małej miejscowości, gdzie nigdy nic się nie dzieje. Intryga jest poprowadzona mistrzowsko, chociaż ciągle jeszcze nie wiem jaki mam stosunek do zakończenia – na pewno jest mocno nieoczywiste, moje przypuszczenia biegły zupełnie w innym kierunku.

Klimat PRLowski też mnie zadowolił. Bałam się trochę czy nie będzie on za nachalny, czytałam już kilka opowiadań innych autorów, które trochę mnie zniechęciły do tego okresu jeśli chodzi o akcję powieści kryminalnej. Tutaj jednak nie mam nic do zarzucenia – PRL nie wpycha się drzwiami i oknami, jest wyciszony i spokojny, gdzieś tam w tle. Dla mnie perfekcyjnie.

Ogólnie jestem zaskoczona jak dobra to była lektura. Lubię klimaty małomiasteczkowe i te w okolicach morza, więc wiedziałam, że historia mi się spodoba, ale nie myślałam, że aż tak! A tutaj dostałam kryminał w starym stylu, dokładnie tak jak lubię. Postacie są ciekawe, ale nie pozbawione wad, dialogi rewelacyjne! Akcja spokojna, intryga dobrze zaplanowana. Czytanie tej książki to była dla mnie czysta przyjemność – teraz nie pozostaje mi nic innego jak szybko sięgnąć po dwa pozostałe kryminały autorki. Teraz już wiem na co Kańtoch stać!

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz