Tytuł: Niewinność
Lukrecji
Data premiery: 04.07.2019
Wydawnictwo: Oficynka
Liczba stron: 226
„Niewinność Lukrecji” to debiut literacki Elizy Korpalskiej.
Jak autorka sama przyznaje w jednym z wywiadów, jest zwyczajną kobietą, matką i
żoną. Na co dzień pracuje zawodowo, jednak miłość do książek jest z nią od
zawsze, a wydanie własnej powieści to spełnienie wielkiego marzenia. Swoją
pasją obejmuje również gotowanie, kocha koty i kwiaty. Autorka właśnie
skończyła pisać drugą książkę, która co prawda zawiera wątek kryminalny, ale
bardziej skupia się na przemyśleniach i obyczajowych obserwacjach o dosyć
gorzkim, realistycznym zabarwieniu. Druga część Lukrecji też jest w planach,
właśnie nad nią autorka teraz zamierza pracować.
Akcja powieści „Niewinność Lukrecji” toczy się w środowisku
szpiegowskim. Szef Specjalnej Agencji Wywiadowczej chce w końcu znaleźć dowody
na przestępstwa pewnego mafiozy, jednak nie jest to proste zadanie. Trzeba
działać sprytnie, przez osoby trzecie. Stąd też powstaje plan, by dotrzeć do
jednego z senatorów, który ściśle współpracuje z gangsterem. Agencja chce
wymusić jego zeznania, a komu mężczyzna zwierzy się szybciej jak nie bliskiej i
zakochanej kobiecie? I tutaj wkracza Lukrecja, a tak naprawdę Anna Litewski.
Kobieta ma za zadanie uwieść i skłonić senatora do małżeństwa. Pieczę nad tą
akcją Szef oddaje jednemu z młodszych kolegów, dla którego, jeśli wszystko
później zgodnie z planem, może to być krok milowy w karierze w Agencji. Jednak
sprawa komplikuje się, kiedy młody agent Paul dowiaduje się, że Anna ma swój
własny, tajny plan...
Od strony kompozycji książka składa się z 7 rozdziałów,
każdy z nich opatrzony jest tytułem. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie
czasu przeszłego, jest wszystkowiedząca, obserwuje wielu bohaterów. Styl
powieści jest dosyć dziwny. Zdania są często bardzo długie, przez co nieraz
traciłam sens wypowiedzi. Co do samego wydania, to też nie jest ono najlepsze.
Okładka po jednym przeczytaniu ma starte krawędzie, grafika nie zachwyca, a i
tekst nie jest wolny od literówek.
Głównym bohaterem książki jest oczywiście Lukrecja, czyli
Anna Litewski. Kobieta o raczej nieokreślonym wieku, raczej starsza, niż
młodsza, myślę, że gdzieś w okolicy 40-50tki. Kiedyś pracowała w Agencji i była
uważana za jedną z najlepszych agentek. Kilka lat temu jednak odeszła i nie do
końca wiadomo co teraz robi. Chyba nic, siedzi w domu i pije. Anna to kobieta
sprytna, podstępna, egoistyczna. Obrażona na świat, na mężczyzn, nikt poza nią
samą jej nie interesuje. Zna swoją wartość, wie co znaczy uroda i szyk w jej
otoczeniu, co też skrzętnie wykorzystuje.
Pomocnikiem Anny jest jej gosposia, Kornelia Huckelberry. To
potężna kobieta, która kiedyś przeszła wielką tragedię. Teraz jest jedynym
oparciem dla Anny i traktuje ją trochę jak swoją córkę, jednak nie wtrąca się w
jej plany i postanowienia.
Poza kobietami mamy też kilku mężczyzn. Jest Paul, młody,
ambitny, który ma słabość do pięknych kobiet. Jest szef Agencji, generał Horn Twigg,
mafiozo Tao i sędzia Carter. Cała ta trójka ma powiązania w przeszłości, które
wpływają na bieżące wydarzenia. Szczegółowo poznajemy znaczące wycinki z życia
tych mężczyzn, bardziej skupiając się na tym co było niż na tym co jest.
Intryga powieści jest bardzo prosta. Skupia się tylko i
wyłącznie na tym jednym dniu, dniu ślubu Lukrecji z senatorem, w którym
wszystko ma się wydarzyć. Ta intryga jednak schodzi na dalszy plan, gubi się
gdzieś w wyjaśnieniach kto, co kiedy zrobił, kto kogo nie lubi i dlaczego
postępuje tak a nie inaczej. Jednak muszę przyznać, że te historie nie były
ciekawe. Okładka obiecywała gratkę dla miłośników intrygi i sensacji, a jak dla
mnie intryga była bardzo skromna i banalna, a sensacji nie było wcale. Akcji za
wiele nie doświadczyłam, a styl powieści tym bardziej powodował tylko to, że
lektura mi się mocno dłużyła. Dobrnęłam do końca licząc na wielkie zaskoczenie,
jednak się nie doczekałam. Nie wiem czy wszystkiemu zawinił styl? Raczej nie
wydaje mi się, wydarzenia z powieści nie były dobrze rozłożone, za dużo opisów
z przeszłości, które kompletnie nie były istotne dla samej intrygi (np.
historia kucharza, który miał serwować dania na weselu czy historia sędziego,
który zaraz potem umiera).
Ogólnie niestety ciężko mi znaleźć jakieś plusy książki.
Może tylko postać gosposi była dosyć ciekawa. Intryga ma potencjał, jednak
rozminął się on kompletnie z wykonaniem. Styl powieści był dla mnie bardzo
toporny, całość opowiedziana rozwlekle (mimo małej objętości!) i z dużą ilością
niepotrzebnych wątków (w tym romansowych!). Nie rozumiem też czemu polska
autorka nie osadziła akcji w Polsce, tylko gdzieś nie wiadomo gdzie,
podejrzewam że w Stanach. Szkoda, bo gdyby autorka wykorzystała nasze polskie
warunki, to powieść mogłaby być ciekawsza. Niestety, chciałam móc powiedzieć o
książce coś pozytywnego, ale nie jestem w stanie. Szkoda, bo po opisie
spodziewałam się dobrej, szpiegowskiej powieści z dynamicznymi zwrotami akcji.
Moja ocena: 4/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Oficynka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz