Autor: Spencer Quinn
Tytuł: Po dobrej
stronie
Tłumaczenie: Katarzyna
Dudzik
Data premiery: 24.04.2019
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 412
„Po dobrej stronie” swoją oryginalną premierę miało niecałe
dwa lata temu, kiedy to, wydaje mi się, że temat amerykańskich żołnierzy i
weteranów wojennych, był dużo głośniejszy niż teraz. Spencer Quinn to pseudonim
Petera Abrahamsa, znanego autora książek kryminalnych i sensacyjnych, na
podstawie których jeszcze w latach 90tych XX wieku powstało kilka filmów. Autor
swoją przygodę z pisarstwem zaczynał właśnie od pojedynczych powieści, później
zdecydował się na serię dla młodzieży o dziewczynce z zapędami
detektywistycznymi. Najbardziej znany jest chyba jednak z cyklu książek dla
dorosłych o Chetcie i Berniem, którego narratorem jest pies. Autor przyznaje że
uwielbia psy, sam ma dwa i bez nich na pewno ten cykl książek by nie powstał.
Pies również dużą rolę odgrywa w powieści „Po dobrej stronie”, jednak tutaj nie
ma bezpośredniego prawa głosu.
Na koniec wstępu muszę jeszcze wspomnieć, że angielski tytuł
to „The right side” (right znaczy dobry, ale i oznacza prawą stronę), co jest
dosyć znaczące dla fabuły.
Historia powieści zaczyna się od amerykańskiego szpitala wojskowego.
Przebywa w nim LeAnne, kobieta młoda, weteranka wojenna, która podczas
ostatniej misji w Afganistanie przeżyła zamach, w wypadku którego straciła oko.
Kobieta nie pamięta nic od czasów tamtego feralnego wieczoru, ma jedynie
przebłyski, które niewiele jej mówią. Pokój szpitalny dzieli z inną weteranką,
Marcią, która w Iraku straciła nogę. Kobiety pomagają sobie, podtrzymują się na
duchu, stają się sobie bardzo bliskie. Kiedy Marci niespodziewanie umiera,
LeAnne ucieka ze szpitala. Rozpoczyna daleką podróż w poszukiwaniu siebie,
utraconych wspomnień i własnej siły...
Kompozycyjnie książka składa się z 33 rozdziałów. Część z
nich opatrzona jest wyrywkami z karty badań dotyczących stresu pourazowego.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, ale narrator jest
jakby zespolony z LeAnne – wchodzi w jej głowę, przedstawia jej myśli, odczucia
i spostrzeżenia. Styl jest spokojny, skupiony na wnętrzu bohatera. Razem z
LeAnne odbywamy podróż w przeszłość, poznajemy jej dawne życie i to jak wygląda
ono teraz...
Główną bohaterką jest wspomniana już LeAnne. Poznajemy ją w
naprawdę ciężkim momencie. Kobieta straciła oko, jakaś metalowa blaszka tkwi
ciągle w jej czaszce. LeAnne ma problemy z pamięcią, nie dosyć, że nie pamięta
nic od czasu wypadku, to teraz bardzo łatwo gubi wątek, jej myśli uciekają,
gubią się. Czasami mówi coś na głos, a nawet o tym nie wie. Jest bardzo
temperamentna, ale ma też wpojone duże poczucie obowiązku. Większą część
swojego życia poświęciła armii, dlatego teraz sama nie wie co ma ze sobą
zrobić. Nie ma gdzie wracać, nie ma nikogo bliskiego, jest sama, z głębokimi
wewnętrznymi ranami. Sama nie wie czy coś jeszcze dla niej na świecie jest, czy
już może wszystko się skończyło...
„Piekło niby jest pod ziemią, ale czasem wyskakuje na powierzchnię”.
Ważną postacią dla LeAnne jest Marci. Marci ma rodzinę,
córkę, matkę, dwóch byłych mężów. Jest wyszczekana i pewno siebie, chociaż
równie mocno załamana, po swojej traumie przeżytej w Iranie. Kobiety jednak
łączą swoją siłę i nawzajem się wspierają.
Prócz Marci ważna postacią dla LeAnne jest też jej ojciec,
były wojskowy, To z nim dziewczyna zawsze miała głęboką więź, przez całe
dzieciństwo i okres szkoły to właśnie na nim polegała.
Oczywiście w powieści LeAnne na swojej drodze spotyka wiele
innych osób, niektóre są bez znaczenia, a niektóre odgrywają większą rolę w jej
aktualnym życiu. Nie chcę jednak pozbawiać Was przyjemności odkrywania tych
ról, więc teraz już odsyłam Was do książki 😊
Powieść porusza wiele ważnych tematów. Tych stricte
odnoszących się do traum wojennych, ale i tych bardziej uniwersalnych. Razem z
LeAnne poszukujemy odpowiedzi jak znaleźć siebie po ciężkich przeżyciach, jak i
czy w ogóle żyć dalej, jak sprostać codzienności i odnaleźć się na powrót w
swoim życiu. Jak zaufać i znowu zacząć polegać na innych.
Osobny temat to oczywiście wojna i co ze sobą niesie. Misje,
teoretycznie pokojowe, w których jednak i tak ciągle giną ludzie. Ja osobiście
jestem pacyfistką i raczej nie określam siebie jako patriotki, nie czuję się
przywiązana do konkretnego państwa, stąd tym ciężej jest mi zrozumieć w ogóle
chęć wstąpienia do wojska, poświęcenia swojego zdrowia czy nawet życia w imię
tak zwanej ojczyzny. Biorąc za przykład LeAnne – kobieta tyle przeszła, tyle
się nacierpiała, tyle straciła w imię czego? Po co? Co dało jej poświęcenie?
Wszystkie te kwestie, które tak chętnie rozwiązywane są za pomocą siły, można
rozwiązać inaczej, można racjonalnie się dogadać, tylko trzeba chcieć, widzieć
i myśleć logicznie... Niestety chyba ciągle nie wszyscy to potrafią,
szczególnie Ci u władzy...
Mimo tego, że historia kobiety jest ciężka, to książkę
czytało mi się dobrze. Lubię historie opowiadane z punktu widzenia bohatera i
te gdzie aktualne tu i teraz przeplata się z wspomnieniami. Lubię też książki
zmuszające do refleksji, książki drogi, o poszukiwaniu siebie. Tutaj to
znalazłam, chociaż sposób rozwiązania problemu bohaterki jak dla mnie jednak
nie jest do końca właściwy. Tak, zwierzęta mogą pomóc, dają radość, wytchnienie
i inne spojrzenie na życie, ale jednak po tym, co przeszła bohaterka, pomoc
specjalisty jednak byłaby wskazana... No ale nie będę się czepiać, każdy ma
prawo wybrać własną drogę. Powieść jest smutna ale i przejmująco prawdziwa.
Moja ocena: 7/10
Książka dołączyła do mojej biblioteczki dzięki portalowi
czytampierwszy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz