Tytuł: Gwiazdy Oriona
Cykl: Seria Astronomiczna, tom 3 (chronologicznie
1)
Data premiery: 6.06.2019
Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 352
Autora Aleksandra Sowę możecie znać z self publishingu - jak
sam przyznaje, w tej kategorii jest weteranem. Jako jeden z pierwszych pisarzy
w Polsce zdecydował się na samodzielne wydawanie swoich książek, zarówno w
wersji papierowej jak i elektronicznej, a jego tytuły w tej kategorii osiągały
statusy bestsellerów. Po takich informacjach aż wstyd przyznać, że ja o autorze
usłyszałam dopiero przy okazji wydania jego pierwszej książki metodą bardziej
tradycyjną – razem ze współpracy z wydawnictwem. Tak, mowa tutaj o „Gwiazdach
Oriona”. Książka jest trzecim tomem, który ukazał się w serii astronomicznej,
przed nią w ramach self publishingu wydana została „Era Wodnika” i „Punkt
Barana”. Chronologicznie jednak wydarzenia z „Gwiazd Oriona” są tomem pierwszy,
wydarzenia dzieją się głównie w latach 90tych XX wieku. W przygotowaniu jest
już czwarty tom serii „Znak Wagi”, a autor nie wyklucza, że powstanie jeszcze
tom piąty i szósty. Czy jest na co czekać i co nadrabiać? Oj, zdecydowanie tak!
Akcja powieści „Gwiazdy Oriona” rozpoczyna się w roku 1989,
kiedy to milicja rejestruje pierwsze z serii, brutalne morderstwo kobiety.
Sprawa ma miejsce na Śląsku, przydzielony do niej zostaje kapitan Grzesiak. W
ciągu kolejnych dwóch lat zmienia się ustrój w kraju i pojawiają kolejne
ofiary, ale śladów mordercy ciągle brak. Dopiero gdy ofiarą pada siostrzenica
premiera dochodzenie nabiera tempa, na wniosek teraz już komisarza Grzesiaka
zostaje utworzona grupa śledcza. Do dochodzeniowców dołącza młody Emil Stompor,
policjant z prewencji, który ma za zadanie stworzyć profil psychologiczny
mordercy. Czy mu się to uda, czy pomoże w schwytaniu dotychczas nieuchwytnego
mordercy? I, co ważne, jak Emil odnajdzie się grupie starych
policyjno-milicyjnych wyjadaczy? Czy w ogóle ma szansę jakoś wpłynąć na
przebieg śledztwa? Szykuje się nie lada wyzwanie!
Kompozycyjnie książka składa się z 116 króciutkich
rozdziałów. Narracja prowadzona jest czasie przeszłym, w pierwszej osobie kiedy
podąża za mordercą oraz w trzeciej osobie gdy śledzi uczestników śledztwa,
głównie Emila. Styl pisarza jest surowy, mocny, dosadny. Nie ubarwia, nie
usprawiedliwia, nie wygładza. Cała powieść jest mocno realistyczna, koniecznie
trzeba wspomnieć, że sprawa z powieści opiera się na prawdziwych morderstwach a
i sposób prowadzenia śledztwa i stosunki w policji mają swoje odwzorowanie w
rzeczywistości – sam autor jest policjantem, więc zna realia służby od
podszewki. Jako że morderstwa mają miejsce na Śląsku, to momentami w powieści
natkniemy się na gwarę śląską. Ja zawsze z nią mam problem, nie lubię jak jest
wplatana w treść książki, ale rozumiem, że na potrzeby oddania realności
sytuacji taki zabieg był niezbędny. Z gwarą niestety mam tak jak z romansami w
kryminałach – wolałabym żeby jej nie było 😊
Koniecznie muszę też w tym miejscu podkreślić styl
prowadzenia dialogów. Nie przesadzę, mówiąc, że jestem nimi zachwycona! Są tak
żywe, realne, dynamiczne, po prostu wciągające. Z nutką uszczypliwego humoru,
który dodaje im charakteru i głębi. Naprawdę w tym temacie autor osiągnął
mistrzostwo! Ogólnie język jest świetnie użyty, bardzo podobały mi się też
momenty akcji, gdzie często autor oddał jej charakter poprzez dźwiękonaśladowcze
wyrazy i sformułowania. Jest żywo, wciągająco, ale i mroczno i realnie.
Pierwsze skrzypce w powieści odgrywa wspomniany już Emil
Stompor. Policjant aktualnie służący w prewencji, wcześniej studiował
psychiatrię i prawo, ma magistra z psychologii klinicznej. Do policji wstąpił
dlatego, że chce nieść światu dobro. Mężczyzna w okolicach 30stki, niezwykle inteligentny,
posiada szeroką wiedzę na temat psychologii mordercy. Jakiś czas temu brał
udział w wykładach dotyczących seryjnych morderców, na teście osiągnął wysoki
wynik, który właśnie teraz zapewnia mu udział w dochodzeniu dotyczącym sprawy
„Pająka”.
Jego partnerem zostaje komisarz Karol Grzesiak. Karol jest w
podobnym wieku co Emil, jednak jest dużo wyższy rangą. Swoją karierę rozpoczął
jeszcze w milicji, z wyglądu przystojny, ale z dość sporą nadwagą. Karol pcha
swoją karierę do przodu, to on był odpowiedzialny za pomysł z wykładami oraz
skierowanie jednego z ich uczestników do specjalnej grupy operacyjnej. Jak
szybko wychodzi na jaw, za Karolem i jego sukcesami stoi teść, były SB, który
teraz, na emeryturze, za punkt honoru postawił sobie wypromowanie Karola w
policji. Teść służy mu poradami i informacjami, które Karol efektywnie
wykorzystuje.
Trzecią główną postacią powieści jest morderca, nazwany
przez policję „Pająkiem”. Czytelnik już od pierwszych stron zapoznaje się z
jego historią, spisana jest w formie jakby pamiętnika. W nim morderca opisuje
swoje dzieciństwo, traumy których doświadczył, pierwsze doświadczenia przemocy
i odczucia towarzyszące popełnianym zbrodniom. Koniecznie trzeba tu podkreślić,
że zarys psychologiczny mordercy jest bardzo rzetelnie i logicznie
poprowadzony.
Cała akcja powieści dzieje się na tle przemian ustrojowych.
Przemian, które dotknęły cały kraj, a już na pewno taką instytucję jak policja.
Te kilka lat po PRLu policja miała faktycznie bardzo ciężko, społeczeństwo
mając ciągle w pamięci wydarzenia z końcówki PRLu, kiedy to milicja nie
patyczkowała się z obywatelem, nie jest w stanie zaufać policji, wszyscy
trzymają się z daleka, ze strachu, że każde słowo zostanie użyte przeciwko
nim. Duża część osób, które przemykają przez karty powieści, była dręczona,
ostro przesłuchiwana i więziona, często całkiem bez winy, więc naprawdę nie
dziwi ich niechęć do organów ścigania. Tym bardziej, że do policji ciągle
miesza się polityka – już sam fakt, że dopiero po morderstwie siostrzenicy
premiera, sprawie nadaje się najwyższy priorytet, wiele na ten temat mówi. Do
tego dochodzą tajemnice PRLu, których politycy strzegą mocniej niż
przysłowiowego oka w głowie. Sami musicie przyznać, że w takich warunkach
prowadzić śledztwo musiało być ekstremalnie ciężko.
Dla głównego bohatera, Emila, było nawet jeszcze ciężej.
Mężczyzna co prawda z milicją nie miał do czynienia, na służbę wstąpił już do
policji, ale w oczach społeczeństwa niewiele się różni. Prócz tego koledzy z
grupy operacyjnej mają go za jakiś żart, nikt nie rozumiem po co Emil został do
nich przydzielony. Oczywiście znajdzie się kilka osób bardziej mu przychylnych,
ale nie zmienia to faktu, że na każdym kroku Emil musi się bronić i walczyć o
swoje. Na szczęście mężczyzna ma poczucie własnej wartości, nie pozwala innym
sobą pomiatać. W tym akapicie chciałam zaznaczyć, że w tamtych czasach praca
profilera, psychologiczne podejście do zbrodni, było uznawane dosłownie za
bzdurę, na palcach jeden ręki można by policzyć tych, który wierzyli, że mężczyzna
jest w stanie coś zdziałać.
Podsumowując, „Gwiazdy Oriona” uważam za świetny kryminał.
Czyta się szybko, sprawnie, powieść wciąga, dialogi zachwycają. Bohaterowie są
bardzo realnie przedstawieni, każdy ma swoje wady i zalety, nikt nie jest po
prostu dobry czy zły. Autor mistrzowsko posługuje się językiem, za co kłaniam
się w pas! Nie pozostaje mi nic innego jak wyczekiwać zapowiadanego czwartego
tomu i w międzyczasie szybko nadrobić pozostałe dwie książki cyklu. Już się nie
mogę doczekać!
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu LiRA
Książkę można też było zdobyć na portalu czytampierwszy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz