Autor: Bogusław Chrabota
Tytuł: Gitara i inne demony młodości
Data premiery: 18.06.2019
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 264
Jako że nigdy nie śledziłam losów polskich dziennikarzy,
poetów, działaczy, to nazwisko Bogusława Chraboty nic mi tak naprawdę nie mówi.
Ze stron internetowych wyczytałam, iż jest to prawnik, poeta, publicysta i
autor piosenek mocno związany z telewizją oraz magazynami takimi jak np.
„Rzeczypospolita”. Na książkę „Gitara i
inne demony młodości’ skusiłam się przez Kraków, Nową Hutę i wspomnienia
młodości – w końcu lubię powieści, które opisują dawną polską rzeczywistość. No
i nie będę ukrywać, że ładna okładka też miała w tym swoją zasługę...
Książka „Gitara i inne demony młodości” to powieść z wątkami
autobiograficznymi o (jak sama nazwa wskazuje) młodości bohatera. Jest hołdem i
pamięcią dla przyjaciół, dla życia, które nie powinno samo w sobie, po prostu,
zostać zapomniane. Jest to też obraz komunistycznej Nowej Huty, tamtych
nastrojów i przemian. Aż w końcu jest to też opowieść o muzyce, poezji i sztuce.
Kompozycyjnie książka składa się z 68 króciutkich
rozdziałów. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego,
narratorem jest Bogusław C. Styl pisarza jest bardzo poetycki, bogaty, pełny
metafor i przenośni. Prócz wydarzeń z życia serwuje czytelnikowi pokaźną dawkę
filozoficznych rozmyślań.
I tak czytelnik razem z bohaterem przemierza przez jego
pierwsze wspomnienia, przedszkole, szkołę, liceum, studia. Poznaje przyjaciół
tak różnych od siebie, a zarazem w jakiś sposób połączonych. Wydarzenia te
dzieją się cały czas na tle robotniczej Nowej Huty, która w tamtych czasach
podobno wyglądała całkiem inaczej niż teraz. Był to byt całkiem osobny od
Krakowa, wyprawa do miasta, w czasach młodzieńczych bohatera to była jak
wycieczka do całkiem innego miasta. Nowa Huta była zielona, z równym asfaltem
na którym można było urządzać wyścigi guzików, pełna ludzi i dzieci. Pełna też
robotników, ludzi zmęczonych, często uciekających w alkohol. Blok i klatki
schodowe, ciasne mieszkania – właśnie z tym wiąże się dzieciństwo bohatera.
Kraków z kolei był pełen kostek brukowych, dziwnych pustych
kościołów i zamku, po którym nie można było biegać. Wszystko było inne, obce, a
bilet na tramwaj drogi.
Zmieniło się to w czasie studiów bohatera. Wtedy to zaznajomił
się z Krakowem, był stałym bywalcem Piwnicy pod Baranami, świadkiem początków
Manaamu, czy wielkim fanem Grechuty. Fanem oczywiście być nie przestał, ale po
śmierci artysty zakończyła się dla bohatera pewna wielka epoka. Brał udział w
akcjach opozycji, buntował się przeciwko komunie, najczęściej na papierze. W
chwili gdy kilka złych wypadków nałożyło się na siebie, postanowił emigrować z
kraju. Było to dosłownie na rok przed 1989, ale emigrantem tak naprawdę nie był
za długo. Cała wyprawa trwała jedyne 5 miesięcy, ale dzięki temu bohater
zwiedził dużą część Europy, zaznał tego życia na emigracji, pracował dla Radia
Wolna Europa, tułał się i pisał do gazet. Na wieść o zmianach w Polsce jednak
szybko wrócił, by być ich świadkiem i czynnie w nich uczestniczyć.
A gdzie w tym wszystkim gitara? Oj, od samego początku!
Razem z Tomkiem, najstarszym swoim przyjacielem od zawsze marzyli by stać się
gwiazdami rocka. Bohater od zawsze kochał dźwięki tego instrumentu, wychował
się na klasyce rocka. Gwiazdą co prawda nigdy nie został, ale zawsze ciągnęło
go do tego instrumentu. Opisy gitary są mocno erotyczne, a sama gitara, mocno
eksploatowana na początku powieści, gdzieś w połowie schodzi na dalsze tło, by
znowu na końcu objawić się w pełnej okazałości. Tak więc jej widmo podąża za
bohaterem przez całą powieść, jest jego miłością.
Ogólnie muszę przyznać, że liczyłam na coś trochę innego.
Myślałam, że będzie więcej o tle społecznym, o życiu w tamtych czasach, no i
oczywiście ciekawych historii z młodości bohatera. Co dostałam? Trochę mniej
tego o czym wspomniałam, za to sporą dawkę poetyckości i dużo filozoficznych
rozmyśleń na temat między innymi przeszłości, przyszłości, pamięci i czasów
minionych. Początek czytało mi się w miarę dobrze, w połowie naprawdę chciałam
książkę już odłożyć (wtedy to właśnie autor popłynął bardzo filozoficznym
prądem), a końcówka znowu mnie w miarę zadowoliła. Myślę, że osoby lubujące się
w poezji i głębokich filozoficznych rozmyślaniach docenią ją zdecydowanie
mocniej niż ja.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz