Autor: Krzysztof Bochus
Tytuł: Lista Lucyfera
Data premiery: 3.04.2019
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 464
Audiobook wydany przez Pocisk
/ Storyside, 12h 51min, czyta Szymon
Bobrowski
„Lista Lucyfera” to
pierwsza powieść Krzysztofa Bochusa dziejąca się w czasach współczesnych.
Wcześniej autor zajmował się dziennikarstwem, w 2017 roku debiutował na rynku
powieściowym pierwszym tomem cyklu kryminału retro. Aktualnie autor należy do
Literackiej Grupy Kryminalnej TeamPOCISK, która od pewnego czasu nakładem
Wydawnictwa Skarpa Warszawska promuje książki kryminalne polskich autorów. Za
kilka dni będzie miała premierę kolejna książka wydana tym nakładem, mianowicie
„Raz, dwa, trzy...giniesz Ty!” pióra Alka Rogozińskiego.
„Lista Lucyfera” opowiada historię śledztwa
policyjno-dziennikarskiego dotyczących brutalnych i mocno stylizowanych
morderstw. Sprawę prowadzi podinspektor Suchy razem z dziennikarzem Adamem Bergiem.
Po dwóch pierwszych zbrodniach Adam odbiera telefon od mordercy, nazywającego
się Lucyferem, który wytypował go na swojego pośrednika - chce by Adam publikował to co on mu powie.
Bardzo dobrze się składa, bo Adam akurat dostał od szefa ultimatum, że albo
znajdzie jakiś interesujący temat, albo zostanie zwolniony z pracy....
Ciężko mi dokładnie opisać jak książka wygląda od strony kompozycji, bo niestety nie miałam dostępu do książki czy ebooka, więc całą swoją recenzję opieram na audiobooku, którego wysłuchałam kilka dni temu. Książkę otwiera prolog opisujący wydarzenia z 1945 roku, kiedy to oficer SS uciekał z Trójmiasta, zostawiając za sobą kufry ze zrabowanymi polskimi dziełami sztuki. Od rozdziału pierwszego akcja powieści przenosi się w czasy współczesne, dokładnie rok 2018. Powieść podzielona jest na rozdziały (które zostały opatrzone tytułami), a te z kolei dzielą się na podrozdziały. Narracja jest trzecioosobowa i podąża głównie z bohaterem Adamem. Język prosty, książki słuchało się dobrze i bez większego wysiłku. Narrator jest mocno skupiony na otoczeniu, często raczy czytelnika dokładnymi opisami zastanej rzeczywistości.
Głównym bohaterem jest wspomniany już dziennikarz Adam Berg.
Aktualnie pracuje w Kurierze, jego kariera stoi w miejscu. Nazwisko postaci
stało się rozpoznawalne kilka lat temu, kiedy to odnalazł szkatułę
Czartoryskiej – wielki skarb polskiej kultury. Sztuka jest jego pasją, wielką
miłością, właśnie o niej chce pisać swoje artykuły. Adam jest bardzo
inteligenty i uważny, ma bardzo duże poczucie sprawiedliwości. Szanuje sobie
spokój, jakiś czas temu zainwestował w dom w Karkonoszach, swoją ostoję, do
której teraz jeździ dosłownie w każdej wolnej chwili. Jedyne co mnie
denerwowało w tej postaci to jego łatwość w rozkochiwaniu się. Bohatera
poznajemy kiedy związany jest z Olą, później w tempie ekspresowym wiąże się z
Mariką, która w ciągu miesiąca albo nawet mniej staje się jego wielką miłością,
bez której nie wyobraża sobie życia... A na koniec wiąże się z jeszcze trzecią
kobietą, koleżanką z pracy, bo jest dla niego miła i od dawna w nim
zakochana... Dużo jak na jedną książkę.
Przeciwnikiem i złym charakterem powieści jest wspomniany
już tytułowy Lucyfer. Jest sprytny, także piekielnie inteligentny, dokładny.
Zabija w nawiązaniu do obrazów Beksińskiego, dba o każdy najmniejszy szczegół.
Intryga z tym bohaterem jest skomplikowana, do końca nie wiadomo dlatego to robi
i w jaki sposób dobiera swoje ofiary.
Prócz dwóch głównych bohaterów w tle przewija się sporo
osób. Jest podinspektor Suchy, prokurator Zajdel, policjant Maziarz. Tak jak
pisałam wcześniej jest tez kilka kobiecych postaci, Oli nie poznajemy
bezpośrednio, ale Marika i ta druga dziewczyna z pracy, zostają też szczegółowo
opisane.
Poza wątkiem mordercy inspirującego się obrazami
Beksińskiego jest jeszcze drugi wątek – zaginionych dzieł sztuk, głównie z
Bazyliki Mariackiej i Muzeum Gdańskiego. W pewnym momencie te dwa wątki się na
chwilę się łączą, ale to właśnie ten o dziełach sztuki zamyka całą powieść. W
tą aferę uwikłany jest tajemniczy Doktor i poważana kancelaria prawna, a także
wiele innych osób... nie będę może zdradzać więcej, ale ten temat zarówno
otwiera, jak i zamyka całą powieść, w taki sposób, że można przypuszczać, że historia
będzie kontynuowana.
Tak jak pisałam, narrator jest bardzo uważnym obserwatorem rzeczywistości.
Skupia się na rzeczach widocznych, otoczeniu, ale także na aktualnych tematach
zajmujących opinię publiczną. Świetnym przykładem na to jest dialog pomiędzy
prokuratorem a Adamem dotyczący polityki i ogólnie pojętej władzy. Mimo że jest
to w sumie bardziej pijacki monolog niż dialog bardzo przypadł mi do gustu. W
książce znajdziemy sporo takich komentarzy, które są dobrym urozmaiceniem
fabuły.
Z ciekawostek muszę jeszcze wspomnieć, że u jednego z
bohaterów na półce narrator zauważa książkę wydaną tym samym nakładem co „Lista
Lucyfera” – „Zabójczyk pocisk” - może to szczegół, ale zwrócił moją uwagę i
zrobił na mnie pozytywne wrażenie.
Podsumowując, książka mi się podobała. Autor umiejętnie
wplótł w fabułę prawdziwe fakty dotyczące zaginionych dzieł sztuki, podobał mi
się także pomysł z mordercą wzorującym się na znanych obrazach. Adama
polubiłam, był bogato i szczegółowo opisany. Jedyne moje zastrzeżenie o którym
już wspomniałam, to te nieszczęsne romanse... Miałam wrażenie, że Marika i ten
cały ekspresowy romans zostały wepchane trochę w fabułę na siłę, by później
odegrać znaczącą, ale też bardzo przewidywalną rolę... Historia była zgrabnie opisana,
podobał mi się nieśpieszny styl narracji. Ogólne wrażenia mam dobre i mam
nadzieję, że pojawi się kontynuacja tej historii.
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz