Autor: Mario Escobar
Tytuł: Kołysanka z Auschwitz
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Data premiery: 13.03.2019
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 225
„Kołysanka z Auschwitz” jest pierwszą
książką hiszpańskiego pisarza Mario Escobar wydaną w Polsce. Na rodzimym rynku
wydawniczym autor ma na swoim koncie już sporo pozycji, poza literaturą obozową
Escobar interesuje się również historią Kościoła oraz różnych grup sekciarskich,
a także historią odkryć i kolonizacji Ameryki. Premiera „Kołysanki z Auschwitz”
w Polsce odbiła się sporym rozgłosem. Mimo niewielkich rozmiarów książka porusza
wiele ważnych kwestii uświadamiających nam dar życia oraz potrzebę docenienia
tego co się ma, póki jest taką możliwość.
Historia przytoczona
w książce to opowieść o Helene Hannemann – Niemce o aryjskich korzeniach, która
poślubiła Roma i wydała na świat piątkę dzieci o „mieszanej” krwi. W 1943 roku
cała jej rodzina trafiła do obozu cygańskiego w Auschwitz II Birkenau, gdzie Johann
(mąż) zostaje oddzielony od reszty rodziny. Kobieta po kilku tygodniach dostaje
możliwość poprowadzenia przedszkola dla wszystkich dzieci z ich obozu, dzięki
czemu jej warunki życiowe ulegają poprawie.
Jak już wspomniałam
książka jest niewielkich rozmiarów, liczy trochę ponad 200 stron. Podzielona
jest na prolog, 17 rozdziałów oraz epilog. Po zakończeniu właściwej treści
książki na końcu zamieszczone też są wyjaśnienia historyczne, kalendarium
cygańskiego obozu w Auschwitz oraz słowniczek pojęć. Narracja prowadzona jest w
pierwszej osobie czasu przeszłego. W prologu i epilogu historia opowiadana jest
przez oficera SS doktora Mengele, rozdziały zaś są pamiętnikiem wspomnianej już
Helene Hannemann. Język powieści jest w przeważającej części bardzo oszczędny,
jednak chwilami, gdy przytoczone zostają dokładne słowa z pamiętnika kobiety,
jest bardzo elokwentny i literacki.
Bohaterem powieści
jest Helene Hannemann, którą poznajemy na początku 1943 roku w chwili, kiedy do
drzwi jej berlińskiego mieszkania pukają naziści, z rozkazem wywiezienia jej
męża i dzieci do obozu. Kobieta, mimo że nie musi, decyduje się na towarzyszenie
swojej rodzinie, od początku podkreśla, że przecież jest matką tej piątki dzieci
i nie jest w stanie ich opuścić – gdzie idą dzieci, idzie i ona. Po podróży w
tragicznych warunkach rodzina zostaje rozdzielona, mąż kobiety zostaje
przydzielony do innego obozu, a ona z dziećmi trafia do baraków w obozie
cygańskim. Początki są fatalne, ale gdy Helene przyznaje, że jest pielęgniarką,
jej warunki trochę się poprawiają. Kilka tygodni później nowy szef szpitala
doktor Mengele oferuje jej, jako Niemce, posadę dyrektorki przedszkola. Helene
razem z kilkami kobietami z obozu daje dzięki temu dzieciom z obozu chwilę
wytchnienia, światełko nadziei na lepszy los, na kilka godzin dziennie. Razem z
bohaterką przyglądamy się od początku opłakanej sytuacji w obozie, razem z nią
przeżywamy chwile zwątpienia i nadziei. Helene to matka, która dla swoich
dzieci jest w stanie zrobić wszystko, jej matczyna miłość nie zna granic.
Bohaterka w tak nieludzkim miejscu próbuje zachować swoją tożsamość i choć
trochę godności, tak by nie stracić swojej ludzkiej natury. „Musiałam kochać nawet naszych wrogów. Był to
jedyny sposób na to, żeby samemu nie stać się potworem”. (s.178) Jej najstarszy
syn, Blaz, 11latek, w chwili, gdy ojciec został od nich oddzielony, staje się
podporą dla matki. Mimo młodego wieku chłopiec musi stać się małym dorosłym,
który pomaga rodzinie przetrwać. Jego postać w powieści wzruszała mnie
najmocniej, to jak dobrym i mądrym był człowiekiem i jak wielkim poświeceniem
był się w stanie wykazać dla dobra innych. W powieści spotykamy sporo
znaczących postaci, które w pozytywny lub negatywny sposób wpływają na losy
opisywanej rodziny.
Przytoczona historia
jest głownie opowieścią o matczynej miłości. Prócz tego jest też książką o
obojętności. Już na wstępie autor przytacza słowa Elie Wiesel, dziennikarza i
pisarza żydowskiego pochodzenia, który sam przeżył bestialstwo obozu w
Auschwitz, które podkreślają, że najgorsze co może być, to obojętność. Ona jest
gorsza od nienawiści, brzydoty, herezji, śmierci. Oczami bohaterki widzimy ich oprawców,
oficerów i strażników, którzy traktują ich jak zwierzęta, są obojętni na ich
los, ich życie. „Każdy kolejny dzień w
Auschwitz oznaczał przeciąganie agonii, trzymanie duszy w więzieniu za okrutnymi
kratami obojętności naszych katów” (s.64) Bohaterka by nie stać się taka
jak inni, do końca wierzy w miłość i rodzinę.
Literatura obozowa
jest chyba tą jedną z najtrudniejszych, ten ogrom bólu, niesprawiedliwości,
bestialstwa jest tak wszechobecny, że aż ciężko o tym myśleć. Teraz, po kilku
pokoleniach od tamtych wydarzeń naprawdę ciężko jest uwierzyć, że to wszystko
działo się naprawdę. Czytając o tym, jak niewyobrażanie straszne to były czasy
dla wielu wielu ludzi, musimy docenić to jakie mamy szczęście, że żyjemy w tych
czasach w miarę spokojnych, w których ceni i przestrzega się praw i wolności
człowieka. To co wydaje nam się codziennością, czymś naturalnym, czymś co po
prostu jest, tamtym ludziom zostało to odebrane. „Czasem musimy stracić wszystko, aby zrozumieć, co jest najważniejsze.
Kiedy życie odbiera nam rzeczy, bez których – jak dotąd sądziliśmy – nie da się
żyć, i zostawia nas nagich wobec rzeczywistości, prawdziwą wartość zyskuje to,
co do tej pory pozostawało niewidoczne.” (s.148)
Szczerze nie jestem czytelnikiem sięgającym
po tego typu lekturę. W swoim życiu przeczytałam tylko kilka książek o tej
tematyce. Temat jest ciężki i smutny, ale czasami trzeba sobie o nim
przypomnieć. By nie powtórzyło się już to co kiedyś i by doceniać każdą chwilę
wolności i radości życia. „Kołysanka z Auschwitz” była dla mnie lekturą ciężką i
mocno wzruszającą. Płakałam nad losem bohaterów, wzruszałam się ich uczuciami,
których nie zatracili mimo tak strasznego otoczenia. Ta książka jest ważnym
głosem odnośnie czasów obozowych, przypomina nam, że ucierpiały wtedy wszystkie
mniejszości narodowe, nie tylko Żydzi. Romowie podobnie od wielu wielu
dziesięcioleci byli prześladowani, nawet w aktualnych czasach też się z tym
ciągle spotykamy. A przecież wszyscy jesteśmy ludźmi, co z tego, że o innym
kolorze skóry? Uczucia i prawo do życia mamy wszyscy takie samo.
Moja ocena: 8/10
Recenzja powstała na potrzeby portalu czytampierwszy.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz